Przystań 031

Nr 031, Lipiec 2008r.

* * * * Co słychać w “Przystani”?
* Odebranie odznaczenia państwowego przyznanego prezesowi
* Działalność prezesa w Polsce:
– Prelekcja w warszawskej szkole
– Załatwienie “Garbuska” dla Asi
– Spotkanie się z córką Marka Variselli – Violą
– Odbycie rozmów w fabryce Volkswagena
– Spotkanie z Krzysztofem Zanussim
– Załatwienie samochodu na swoją wyprawę
– Odbycie wstępnych rozmów w rafinerii biodesila
– Stworzenie przyszłego zespołu wyprawowego
– Uczestniczenie w odsłonięciu pomnika W. Pileckiego
– Uczestniczenie w poświęceniu Drzewka Katyńskiego
– Spotkanie z Łukaszem Pałkowskim
– Zorganizowanie lokum klubowego w Warszawie
* * *
* * * * Kącik klubowej działalności.
Anons prasowy Ewy Sochmar z “Gwiazdy Polarnej”, nr 1, 24 maja 2008
Złoty Krzyż Zasługi dla Andrzeja Sochackiego.
Dzięki staraniom pana Bogusława Homickiego z Warszawy, członka Zarządu i byłego Prezesa Towarzystwa Przyjaciół Dzieci Ulicy “Przywrócić Dzieciństwo” im. Kazimierza Lisieckiego, postanowieniem z 30 listopada 2007 r. Andrzej Sochacki – pomysłodawca, założyciel, prezes “Centrum Wagabundy” i znany podróżnik – został uhonorowany przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Złotym Krzyżem Zasługi za propagowanie Polski w świecie.
Uroczystość wręczenia odznaczenia odbyła się 10 maja br. w Phoenix, Arizona, w Klubie Pułaskiego. Pod nieobecność Andrzeja Sochackiego, który akurat przebywał w Polsce. W imieniu prezydenta RP odznaczenie wręczył Ewie Sochackiej – żonie laureata – pan Jakub Zaborowski, konsul RP. Obecne były dzieci – Joanna (15) i Cezar (11) Sochaccy.
Do gratulacji dla prezesa “Centrum Wagabundy” przyłącza się także “Gwiazda
Polarna” – Jacek Hilgier.
* * *
Sprawozdanie prezesa klubu z wycieczki do Europy:
Winny jestem jak zawsze dla orientacji w działalności klubowej powiadomić swoich członków i sympatyków klubu – zrzeszającego wszystkich ciekawych spędzania życia w innym wymiarze czasu, o przebyłym pobycie w Europie (2 i pół miesiąca). Nazbierało się tym razem sporo pomijając spotkania w massmediach i z “czarodziejami” związanych z ostatnią podróżą dookoła świata o których poruszam w książce pt. “Dookoła Świata w 23 dni z GPS-em i sponsorami” (więcej: www.andrzejsochacki.com)

1. Po przylocie do Polski skorzystałem, dzięki uprzejmym paniom kierowniczkom – Hannie i Annie za symboliczną sumę, z gościny w hoteliku przy Stowarzyszeniu Przyjaciół Dzieci Ulicy im. K. Lisieckiego na Starówce w Warszawie jako ogniskowiec tejże placówki. Tam spotkałem się z młodzieżą podczas prelekcji o temacie pt.: “Podróżowanie po świecie tanim kosztem”. Duże zaciekawienie tym spotkaniem wzrosło w starszych klasach licealnych. Fani podróżowania założyli grupy oszczędzania pieniędzy, już działające, pt. “Nasze Wakacje”. To dobry znak poprelekcyjny. Pamiętajmy! Podróże kształcą już od początku ich przygotowania.
2. Podczas podróży do Holandii spotkałem się z Violą Variselli – córką znanego samochodowego rajdowca polskiego Marka Variselli, która odziedziczyła po ojcu talent nie wykorzystując go w różnorodnym stylu życia. Nasza rodaczka pisze artykuły do magazynów z odbytych podróży, organizuje malarskie wystawy i udziela się społecznie. Apartament jej, to całe piętro na ostatnim poziomie przypomina swym wyglądem i rozmiarami studio artystyczne. Z okien widać piękną panoramę Amsterdamu z kanałami i odrestaurowanym dworcem kolejowym.
3. W Niemczech odbyłem kilka rozmów z przedstawicielami firmy VW na temat odbytej podróży dookoła świata VW-Caddym. Zapoznałem się z osobami departamentu marketingu i promocji. W Automuzeum VW-gena w Wolfsburgu, nowym dyrektorem jest córka poprzedniego – dr Wiersha, która czeka na ponowne zaszczycenie salonu muzealnego unikatowym i historycznym już garbusem “Pryszczem”, który po odbyciu podróży dookoła świata w latach 1977-79 nie mając sobie równych, ozdabiał muzeum przez ponad 17 lat.
4. We Wrocławiu na zaproszenie Włodka Zielińskiego z Rogoża byłem goszczony w przystani AWF-Wrocław – Olejnicy przez starych kumpli – żeglarzy, dzięki którym zdobywałem szlif pływania morskiego po Bałtyku na s/y “Wielkopolska” przed odbytym rejsem jachtowym dookoła świata na s/y “Biały Orzeł” bandery kanadyjskiej. Spotkanie połączone z pokazem slajdów z wokółziemskiego rejsu zaciekawiło bardzo samego kapitana, szkoleniowca przyszłych oficerów morskich – Stanisława Guza, którego ruszyła ambicja i obiecał zrealizować swoje marzenie by dopiąć celu życia – opłynięcie kuli ziemskiej.
5. Załatwiłem samochód – “garbuska” – dla Asi, naszej członkini klubowej, na podróż dookoła Stanów w przyszłym roku. Sponsorem okazał się Artur Matuszkiewicz z Krakowa – niestrudzony organizator corocznych europejskich zjazdów “Garbusów” i “Ogórków” z całej Europy w Kryspinowie nad jeziorem pod Krakowem. Będzie to samochód z 1974 roku – taki, jakim Asi tata okrążył kulę ziemską w 1979 roku. Asia zaplanowała odbyć rajd śladami taty, który objechał samotnie dookoła USA po 32 stanach przygranicznych i dwóch kanadyjskich pokonując trasę 14 tys km w dwa tygodnie.
6. Załatwiłem też kilkunastoletnią Toyotę Land Crouiser na odbycie przyszłej podróży dookoła Ameryki Południowej. Sponsor Bogusław Fusiek – warszawski przedsiębiorca i podróżnik, użyczy mi samochód na okres 4 miesięcy nieodpłatnie. W zamian udostępnienia samochodu pojedziemy razem na dwa samochody, których ja będę przewodnikiem. Propozycja niecodzienna, wstyd byłoby odmówić. Czas pokaże. W związku z tym zawiązał się już zespół organizacyjny zajmujący się tą ciekawą, polsko-polonijną eskapadą: menadżer marketingowy wyprawy, doradca, kronikarz filmowy i kierowcy z pilotami plus dwie Toyoty.
7. W Warszawie spotkałem się w wytwórni filmowej “Tor” z jej dyrektorem i właścicielem – Krzysztofem Zanussim. Otrzymałem kilka filmów w celu podtrzymania tradycji polskiego filmu, języka i kultury ojczystej na obczyźnie. Filmy będą emitowane gratis po ustaleniu terminów spotkań polonijnych.
8. Na jednej z konferencji dziennikarskich z Jackiem Pałkiewiczem, zapoznany zostałem przypadkowo z dyrektorem i reżyserem filmu pt.: “Rezerwat”. Po wymianie zdań zaciekawiłem reżysera, pana Łukasza Pałkowskiego swoją opowieścią życiową, że po terenach, podwórkach i klatkach schodowych, ze scenerii filmu biegałem na bosaka w młodości. Otrzymałem w dowód przyjaźni kopie tego filmu, który wszyscy powinni obejżyć.
9. Dwa razy uczestniczyłem, na zaproszenie organizatorów, w patriotycznych uroczystościach odbytych w sławnym krakowskim Parku Dr. Jordana zorganizowanych przez tamtejszego dyrektora parku pana Kazimierza Cholewy oraz Małgorzaty i Jacka Jańców – wielkich patriotów narodowych.
Jedna uroczystość dotyczyła odsłonięcia pomnika-popiersia Rotmistrza Witolda Pileckiego. Byli obecni warszawscy ogniskowcy “Dziadka” K. Lisieckiego, a wśród nich dzieci: Andrzej i Zofia Pileccy.
Druga uroczysta impreza związana była z posadzeniem drzewka-dębu – symbolu mordu katyńskiego.
Obie uroczystości odbyły się z bardzo bogatym i udanym programem w akordzie tłumu przybyłych osób. Z obydwu uroczystości pozostały wszystkim w pamięci pięknie zarecytowane wiersze patriotyczne w wykonaniu wspaniałej aktorki krakowskiej – pani Alicji Kondraciuk, która wycisnęła łzy niejednemu z nas. Wstyd mi tylko było, że pomimo nagłośnienia w massmediach krakowskich nie przybyły ekipy sprawozdawcze z państwowych czołowych massmediów. Widocznie niektórym, jeszcze żyjącym zależy na wyciszeniu prawdy historycznej jaka rozgrywała się podczas II wojny światowej i długie lata po jej zakończeniu.
10. Odbyłem jak zawsze, kilka spotkań-wykładów na warszawskich uczelniach na temat (ciągnącej się od lat pracy naukowej) – “Trampingu turystyki zmotoryzowanej na przykładzie podróży międzykontynentalnych”.
11. Najmilszą i najważniejszą niespodziankę zrobiłem podczas tego wypadu dla “Centrum Wagabundy”. Otóż przygotowałem lokum w Warszawie dla potrzeb naszego klubu jak i jego członków. Filia “CW” w Warszawie, na Targówku, dysponuje teraz pomieszczeniem nadającym się do zatrzymania i odpoczynku, obejrzenia i wysłuchania wiadomości massmediów jak i skorzystania z internetu. W przyszłości w filii Centrum Wagabundy będzie samochód do dyspozycji odwiedzających Polskę członków, by sprawniej poruszać się w korkach warszawskich ulic. Wszystko – jak zwylke – gratis.
12. Na zakończenie odwiedzin rodzinnego kraju i po rozmowie z przedstawicielem największej polskiej ekologicznej rafinerii biodiesla pod Poznaniem otrzymałem gwarancję napełnienia zbiornika paliwa, gdyby podróż na jednym tanku dookoła świata doszła do realizacji. Przypomnę, że tę wyimaginowaną podróż zainspirowała mnie podczas pewnej dyskusji w Centrum Wagabundy – rzecznik prasowy klubu – Asia Sochacka.

* * * * Kącik Wydawcy:
Ciągle i mile widziana jest młodzież w pisaniu swoich ciekawych spostrzeżeń z otaczającego życia lub ze spędzonych wakacji w naszej gazetce. Odrzucić tremę w pisaniu – pomożemy i poprawimy.
Pamiętajmy!!! – naszym językiem jest język polski gdziebyśmy się nie znajdowali a każdy inny język potrzebny jest tylko do egzystencji tam gdzie żyjemy.
Bawmy się razem! – to nasza myśl przewodnia.Warto mieć łączność z “Przystanią”. Jest to droga “odnalezienia się”.
– Andrzej Sochacki

* * * * Horoskop Indiański:
SOKÓŁ ( 21.03 – 20.04 )
Jest symbolem wolności i niezależności. Urodzeni w totemie Sokoła działają spontanicznie – pod wpływem silnych emocji. Dusza Sokoła pełna jest nowych planów i genialnych pomysłów. Sokół uparcie dąży do celu. Zazwyczaj lubiany, pomimo swej wybuchowości. Wadą Sokoła jest egoizm i bezwzględność. Sokoły nie respektują kompromisów, uznając własne opinie.
Uczucia – Kieruje się namiętnością. Uwielbia być szaleńczo zakochanym. Nie jest to partner grzeszący nadmiarem wierności. Seks w życiu jego odgrywa dużą rolę. Chce być podziwiany i uwielbiany.
Zdrowie i praca – Chcąc być wydajny pracuje szaleńczo i ponad miarę. Lubi pracę samodzielną i niezależną. Uwielbia sam podejmować decyzje. Planowanie nie jest jego najmocniejszą stroną.

* * * * Kącik ciekawostek:
* Pierwszy rower, skonstruowany został w 1817 r. przez barona von Draisa, nie miał pedałów. Użytkownik szedł, prowadząc pojazd między nogami.
* Al Capone podawał na swoich wizytówkach, że jest z zawodu
handlarzem używanymi meblami.
* Obecnie na świecie żyje więcej ludzi niż zmarło ich od początków ludzkości.
* Żadnej kartki papieru nie można złożyć więcej niż siedmiokrotnie.

* * * * Kącik Poetycki:
Tomik wierszy z Irkucka pt. “Nostalgia”, autor: Eugenisz Wrzaszcz
“Do Sztambucha” – Helenie G.
W dalekim Lublinie
Ujrzałem dziewczynę.
Ona myśliła
O piękna Heleno!
O czym się smucisz?
Na pewno o lecie,
Gdy były uczucia. Lublin, 1995
Eugeniusz Wrzaszcz, ur 1947 roku w Irkucku. Polak, prezes Polskiego Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego “Ogniwo” w Irkucku; doktor nauk, kierownik katedry fizyki na tamtejszej Akademii Rolniczej. Jego dziadkowie wyjechali z Polski na Daleki Wschód / Ussuryjsk – Władywostok w 1912 roku na podstawie wychodźstwa. Rodzina była represjonowana w 1937 roku. Zasłużony dla Kultury Polskiej (1996).

* * * * Kącik Humoru:
* Rozmawiają dwie sąsiadki: – Wie pani, że ten sąsiad z parteru to bardzo dobry człowiek, bo cały swój życiowy dorobek przekazał do sierocińca.
– A dużo tego było?
– ośmioro dzieci!
* Jeśli w małżeństwie jest źle, to czyja to jest wina?
– wina jest obopulna: żony i teściowej.
* Jakie jest najlepsze lekarstwo na ból głowy?
– przybytek, bo od przybytku głowa nie boli.
* Co wspólnego ze sobą mają: pijana kobieta i “Maluch”!
– jedno i drugie – wstyd prowadzić.
* * *

* * * * Kalendarzyk: (co? gdzie? kiedy?)
* 26 lipca, sobota, godz. 19:00, restauracja “Todo con Flavio”, Puerto Peńasco, Sonora, Mexico – celebrowanie 60-tych urodzin naszego prezesa klubu – Andrzeja Sochackiego. Sto Lat!!! (dojazd własnym sumtem).
* 23 sierpnia, sobota, godz. 19:00, Centrum Wagabundy – spotkanie klubowe połączone ze wspomnieniami na DVD pt. “VII Wyprawa Dookoła Świata” oraz projekcja filmu pt. “Rezerwat” – reżysera Ł. Pałkowskiego. Nie przegap okazji!
* Projekcja filmów od Krzysztofa Zanussiego, czas i miejsce podamy wkrótce.
– Zapraszamy wszystkich na spotkania.
* * *
Dla przypomnienia: Spotkania w Centrum Wagabundy odbywają się cyklicznie (luty, maj, sierpień, listopad) w najbliższą sobotę środka miesiąca o godz. 19:00. Przynosimy z sobą co kto lubi, jak zwykle. Informacje: 602-244 1293

O G Ł O S Z E N I A i R E K L A M Y
* Nie przegap okazji! W Centrum Wagabundy są do nabycia: wartościowe wydanie książki-albumu ze zdjęciami na kredowym papierze pt. “Sześć podróży dookoła świata” oraz książki: “Poradnik Trampingu Turysty Zmotoryzowanego” i “Harleyem dookoła świata” – Andrzeja Sochackiego.

Słuchaj najstarsze polskie radio w Arizonie – “Pomost”, śledź stronę internetową “AZpolonia.com”, czytaj arizońską prasę “Od A do Z” oraz międzystanową “Biały Orzeł”- znajdziesz tam wiadomości z życia naszej polonii.

UWAGA: Poprzednie wydania gazetki “Przystań” jak i wiele innych ciekawych pozycji są w archiwum Centrum Wagabundy w internecie: www.azpolonia.com i www.andrzejsochacki.com
– z pozdrowieniami zespół “C.W.”

Tel: 602-244 1293 e-mail: centrumwagabundy@yahoo.com
3715 E. TAYLOR STREET, PHOENIX, AZ 85 008, U.S.A.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
$$$ Dziękujemy sponsorom i dobroczyńcom rozumiejącym nasz aspekt działania. Celem Fundacji jest wspieranie ludzi utalentowanych. Darowiznę wskazane odpisać od podatku.

Posted in Gazetka Przystań | Comments Off on Przystań 031

Barbara Ślimakowska

Nazywam się Barbara Ślimakowska.

Do Stanów Zjednoczonych przyjechałam w 1985 roku i mieszkałam na wschodnim wybrzeżu.

W 2004 roku mieszkałam przez 9 miesięcy w Phoenix Arizona i tam spotkałam słynnego wagabundę Andrzeja Sochackiego. Widząc we mnie ciekawą historię żeglarską przeciętnej kobiety, zainicjował do napisania mojej żeglarskiej historii życia.

Moja przygoda z żaglami rozpoczęła się w Polsce 30 lat temu, ale wtedy były to Mazurskie Jeziora i żeglowanie na łódkach zakładu w którym pracowałam. Potem z braku możliwości na wiele lat odsunęłam się od tej wspaniałej formy spędzania wolnego czasu i dopiero 11 lat temu tutaj w Stanach poznałam żeglującą brać w Nowym Jorku.

Polski Klub Żeglarski to organizacja non-profit zrzeszająca żeglarzy z Nowego Jorku i okolic. Kilka razy w roku organizują regaty w Zatoce Nowojorskiej, spotykają się na różnych imprezach żeglarskich: opłatku, jajku wielkanocnym, zabawach i corocznym „Balu Pirata”. Biorą udział i wspólnie organizują zloty żeglarzy wschodniego wybrzeża „Polonia Rendezvous”. Jednym słowem są to ludzie pełni pomysłów i z fantazją.

Moje dwie największe przygody pod żaglami: to uczestnictwo w Polonijnym Rejsie “Gdańsk-1000” na brygantynie s/y „Kapitan Głowacki” w czerwcu 1997 z okazji 1000-lecia Gdańska. Płyneliśmy przez 10 dni ze Szczecina do Gdańska, zawijając do wszystkich większych portów bałtyckich. Punktem kulminacyjnym było uczestnictwo w Gdańsku, w ceremonii otwarcia „II Światowego Zlotu Jachtów Polonijnych” oraz Zlotu jachtów z krajów nadbałtyckich i miast zaprzyjaźnionych “Gdańsk-97”

Drugi wielki rejs w 10-tą rocznicę rejsu “Gdańsk-1000”, również na s/y „Kapitan Głowacki” to uczestnictwo w “The Tall Ships Races 2007” jako jednostka towarzysząca. Były to regaty na Bałtyku w których końcowym portem po raz pierwszy w historii tych regat był Szczecin.

Płyneliśmy ze Sztokholmu do Szczecina po drodze zawijając na piękną duńską wyspę Bornholm. W naszym rejsie uczestniczyli żeglarze z Kalifornii, ja z Alabamy, kilka osób z Kanady, jedna osoba z Niemiec, jedna z Danii oraz Sylwia Polańczyk z Cape Town – South Africa (www..sunnytours.co.za) i Ewa Janiak z Buenos Aires – Argentina (www.agaturviajes.com.ar)

W międzyczasie pływałam na mniejszych jachtach. Kilka wakacji spędziłam na słynnym jachcie-kutrze s/y „Antica” z równie synnym w Polsce i nie tylko, kapitanem Jurkiem Wąsowiczem. W 1998 roku żeglowaliśmy przez 2 tygodnie po Canary Islands, w 2000 roku płyneliśmy z Belize do Cozumel – Mexico.

W kwietniu 2001 spędziłam wspaniałe wakacje na Caribbean Island (Wyspy Karaibskie). Żeglowałam z przyjaciółmi –  kapitanem Andrzejem Plewikiem i jego żoną Krysią na s/y „Atlantis” z St. Lucia do Martinique, Dominiki, Guadeloupe i Antiguły.

Rok 2002 – to dwa tygodnie raju na French Polynesia (Francuska Polinezja) ponownie na s/y „Atlantis”. Żeglowaliśmy z Papeete -Tahiti do Moorea, następnie Raiatea, Huahine i Bora-Bora. Na Bora Bora poznaliśmy Polaka Stana Wiśniewskiego, który pracuje dla francuskiej telewizji i jest właścicielem swojego własnego motu (małej wysepki) i hotelu.

W marcu 2003 roku żeglowalam z Andrzejem Sochajem na jego łódce “Delight” po wyspach Bahamas (Great Abaco). Andrzej Sochaj to znana postać w środowisku żeglarskim. Razem z Jurkiem Wąsowiczem przez 6 lat płynęli na s/y “Antica” dookoła świata.

W maju 2004 zwiedziłam Nową Zelandię.

W czerwcu 2006 pływałam na s/y „Panika” po Rafie Koralowej w Australii z Bundeberg to Mackey. Właściciele s/y „Panika” – Andrzej i Krysia Plewik, to moi wieloletni przyjaciele. Ich poprzedni jacht “Atlantis” zatonął na Pacyfiku w październiku 2002 roku. Było to dla nich wielką osobistą tragedią, jednak się nie poddali. Kupili następną łódź, którą nazwali “Panika”. Jest symbolem tego co przeżyli, kiedy tonął “Atlantis”. S/y “Panika” pływa aktualnie po wybrzeżach Japonii, wkrótce wyrusza na Hawaje, a następnie na Alaskę.

…Już planuję swoje wakacje w sierpniu 2008. Alaska to moje marzenie od lat które zamierzam zrealizować w tym roku.

Oczywiście poza zwiedzniem świata na jachtach odbywałam podróże lądowe. Przede wszystkim jak większość z nas Polakow – kilkakrotnie wyjeżdżałam do Polski, kilka razy do Meksyku, do Włoch, Francji, Niemiec, Holandii, Danii, jak również przemierzyłam wiele stanów Ameryki Północnej włącznie z Hawaiami.

W drogę się wyrusza żeby doświadczyć inności. Innej kuchni, innej kultury, innego nieba, lądu i wody. To regeneruje siły i zmysły.

Motto klubu żeglarskiego i moje, to cytat z “Lapidarium” Kapuscinskiego: „Zbytnie siedzenie na miejscu może nagromadzić w człowieku zabójcze złogi emocjonalne – kiśnięcie, stęchlizny, zmruszenie, pleśnie”. To znak, że trzeba pomyśleć o drodze, wyruszyć w podróż, poczuć wiatr, odetchnąć świeżym powietrzem.

– Baśka.

Posted in Ciekawi podróżnicy | Comments Off on Barbara Ślimakowska

Przystań 030

Nr 030, Kwiecień 2008r.

Co słychać w naszej “Przystani”?

* Nasz Prezes – członkiem “Klubu Pułaskiego”
* Spotkanie połączone z pokazem filmu – “KATYŃ”
* Pomysł – Dookoła świata na jednym tanku.
* Spotkanie w Centrum Wagabundy połączone z filmem pt. “The Zeigeist”.
* * *
Uroczystość w Klubie Pułaskiego
W dniu 20 stycznia odbyło się uroczyste zaprzysiężenie nowych członków klubu. Wśród nich był Andrzej Sochacki. Andrzej już czwarty raz w ciągu swojej przeszło 30-letniej działalnośći polonijnej został stałym członkiem klubu. A to dlatego, że klub ma rygorystyczne przepisy, nie toleruje członków, którzy zapominają o składkach. W Andrzeja przypadku było ciut inaczej. Absencję klubową wypełniły podróże wokołoziemskie, które wymagały miesięcy a nawet lat podróżowania międzykontynentalnego. Przegapił członkowską składkę, którą powinien wpłacić z góry. Kiedy Andrzej wracał z podróży chcąc być członkiem, od nowa był pasowany. Ciągłość przepadała. I tak wkółko. Ale Andrzej w międzyczasie był sympatykiem klubowym i też bawił się razem ze wszystkimi w klubie.
* * *
Sprawozdanie naszej korespondentki klubowej.

FILM “KATYŃ” – NASZA LEKCJA HISTORII

Wyreżyserowana przez Andrzeja Wajdę ekranizacja historii katyńskiej w filmie “Katyń” zbierała wiele pochlebnych opinii, aż trafiła do nominacji “Oskara”. Warto było przybliżyć ją szerszej publiczności również tu w Arizonie. Tak ważna pozycja kinematograficzna obligowała, aby widzowie mogli się z nią zapoznać, szczególnie za granicą Polski.
Z inicjatywy “Centrum Wagabundy” Andrzeja Sochackiego zorganizowano wyświetlenie filmu w Phoenix. Do organizatorów klubu podróżników dołączył “Klub Pułaskiego” udostępniając na tę okoliczność odrestaurowaną piękną salę klubową. Po ogłoszeniu w radiu “Pomost”, prasie polonijnej i w internecie bardzo dużo osób zainteresowało się projekcją filmu i wydzwaniało dowiadując się o cenę biletu i rezerwację miejsc. Wstęp był bezpłatny jak zwykle, kiedy organizuje nasze Centrum. Niektórzy nie mogli tego zrozumieć.
W sobotę – 16 lutego o godzinie 19.00 odbyła się emisja filmu w Pułaskim Klubie. Przyszło przeszło 150 osób, co na liczną Polonię w Arizonie wyglądało bardzo znikomo. Część ludzi obejrzało ten film już wcześniej w prywatnym gronie. Pojawiło się wielu nowych gości, którzy do Arizony przyjechali niedawno. Niestety było mało młodzieży na tak patriotycznym filmie. Przeważała starsza widownia. Brakowało również przedstawicieli z massmediów arizońskich, a szkoda.
Projekcję filmu poprzedziło odegranie “Roty” wprowadzając w nastrój oglądania patriotycznego filmu. Gości przywitał prezez “Klubu Pułaskiego” – Kazimierz Kosiński, zaś z programem spotkania zapoznała przybyłych Joanna Sochacka – rzecznik prasowy “Centrum Wagabundy” zapraszając do spotkania i dyskusji po filmie.
Film wstrząsnął widownią. Osoby, które za granicą małoobrazowo przyjmowali zasłyszane lub wyczytane od lat fakty historyczne o tych wydarzeniach sprzed dziesiątek lat, mogły wreszcie na ekranie przeżyć tę tragedię razem z bohaterami tamtych czasów jeszcze raz. Samo ujawnianie losów polskich żołnierzy i oficerów przemilczane lub ukrywane w czasach powojennych, odkrywane sukcesywnie po wielu latach, było przeżyciem dla tych, którzy do tej pory nie czuli konieczności ustosunkowania się do nich. Reżyser potrafił bardzo złożony wątek ująć w sposób całościowy aspekt “zbrodni bez kary” NKWD po 1940 roku na 200 tys polskich żołnierzach pogrzebanych w mogiłach na terenie byłego Związku Radzieckiego (Katyń, Miednoje, Pietichatki, Kozielsk, Kuropaty, Starobielsk, Bykownia, Ostaszków, Koźle Góry).
Po projekcji filmu Wiesław Ochocki zapoznał gości z programem działalności “Klubu Pułaskiego” i zaprosił do wspólnego spędzenia czasu i dyskusji przy kawie.
Niestety, większość widowni wyszła szybko tuż po zakończeniu filmu, jak z normalnego kina spiesząc się do domu. Pozostało pewne zdziwienie, że Polonia nie jest przyzwyczajona skorzystać z takiego wieczoru, aby spotkać się dłużej dla bliższego zapoznania się, czy poprowadzenia wolnej dyskusji. Nie było również zainteresowania polskimi książkami, które można było nabyć w klubie. Tylko pare osób – stałych bywalców, wypiło z przyjaciółmi sobie drinka przy barku.
Wieczór ten zostanie jednak długo w pamięci, zaś film o wielorakich walorach historyczno-moralnych godny zobaczenia, dlatego dla tych, którzy nie skorzystali do tej pory z okazji, zachęcamy do obejrzenia. Film będzie powtórzony jeszcze raz w Centrum Wagabundy. Wszak obowiązkiem każdego Polaka powinno stać się świadome odniesienie do tych czasów a warto przybliżyć ten obraz oczami Andrzeja Wajdy, który szczególnie emocjonalnie związany był z postaciami filmu jako obserwator tej tragedii we własnej rodzinie.
Wielkie podziękowanie dla Andrzeja Sochackiego z “Centrum Wagabundy” i “Klubu Pułaskiego” za zorganizowanie tego patriotycznego wieczoru.
– Ewa Sochmar,
Phoenix, 20 lutego 2008.
* * *

Dookoła świata na jednym tanku paliwa.
Ten pomysł zainspirowała Asia Sochacka (13 marca 2008r.)
Jej cytat wypowiedzi podczas pewnej dyskusji w domu: “Jak tatuś taki mądry to niech przejedzie świat bez tankowania!”
odpowiedź: “Córeczko, to bardzo proste – odłożyć pieniążki i wykonać, oświadczenie jest.”
I tak się zaczęło, hasło nabierać zaczęło wartości teoretycznej i praktycznej. W następnym numerze gazetki dalszy ciąg tego nowego wyzwania.

* * *
Niecodzienne spotkanie:
Dzień 15 Marca 2008 został nazwany przez producenta “The Zeigeist” jako “Z-Day”. Międzynarodowa projekcja filmu “The Zeigeist” odbyła się w 22 językach na wszystkich kontynentach. Wyświetlany był prywatnie – zawsze gratis za specjalnym pozwoleniem producenta.
W Centrum Wagabundy w projekcji premierowej zorganizowanej przez Wiesława Ochockiego wzięło udział 23 osoby w wieku od 11 do 72 lat. Byli wśród gości zagraniczni studenci z różnych Wyższych Uczelni, podróżnicy, lekarze, adwokaci i jeden przedstawiciel z Federalnego Biura Międzynarodowego.
Mocny film dokumentalny jest filmem pokazującym i wyjaśniającym jak nasze nieświadome społeczeństwo jest manipulowane tu gdzie żyjemy (tzn. na całym świecie).
Dokument podzielony był na trzy części: Pierwsza część pokazała feik doktryny religijnej, druga – prawdę działania terrorystycznego na wschodzie Stanów Zjednoczonych z wysadzeniem dwóch budynków “World Trade Center” i Pentagonu, trzecia – odsłaniająca perspektywy przyszłego zaprogramowanego życia Amerykanów przez wszczepienie elektronicznych chipsów identyfikacyjnych noworodkom zaraz po urodzeniu. Film ten jest polecany szczególnie dla nauczycieli historii i wychowania młodzieży szkolnej.
Link w internecie do wersji z polskimi napisami można znaleść na stronie internetowej organizatora przedstawienia – Wiesława Ochockiego www.art2013.com.
(również kopia filmu na DVD $15.00 plus przesyłka w językach angielskim, francuskim i hiszpańskim można zamówić u posiadacza kopi filmu, tel com. 480-612 3070).

* * *
* * * * Kącik Wydawcy:
Ciągle i mile widziana jest młodzież w pisaniu swoich ciekawych spostrzeżeń z otaczającego życia lub ze spędzonych wakacji w naszej gazetce. Odrzucić tremę w pisaniu – pomożemy i poprawimy.
Pamiętajmy !!! – naszym językiem jest język polski gdziebyśmy się nie znajdowali a każdy inny język potrzebny jest tylko do egzystencji tam gdzie żyjemy.
Bawmy się razem! – to nasza myśl przewodnia.Warto mieć łączność z “Przystanią”. Jest to droga “odnalezienia się”.
– Andrzej Sochacki

* * * * Horoskop Indiański:
Po zapoznaniu się z Horoskopem Galijskim zabawimy się przepowiedniami stworzonymi przez Indian, którzy od wieków zajmowali się astrologią klasyczną. Jako społeczność silnie związana z rytmami przyrody, stworzyli system zodiakalny oparty na tzw. kręgu zwierzyńcowym odpowiadającemu 12 zwierząt od Barana do Ryb, które symbolizują określone stopnie rozwoju natury. Indianie obserwując dokładnie Naturę stwierdzili. że niektóre zwierzęta zachowują się podobnie, jakie symbolizują pewne walory naturalne i charakterowe. Może to nam podsunąć cenne wskazówki: jak postępować w życiu, jakie wartości wysunąć na pierwszy plan, aby były zgodne z rytmami Matki Natury.
Okresy: SOKÓŁ 21. 03 – 20 .04
BÓBR 21.04 – 21. 05
JELEŃ 22.05 – 21.06
DZIĘCIOŁ 22.06 – 22.07
ŁOSOŚ 23.07 – 23.08
NIEDŹWIEDŹ 24.08 – 23.09
KRUK 24.09 – 23.10
WĄŻ 24.10 – 22.11
SOWA 23.11 – 21.12
GĘŚ 22.12 – 20.02
WYDRA 21.01 – 18.02
WILK 10.02 – 20.03
Od następnego numeru będziemy przekazywać informacje dotyczące Zodiaku Indiańskiego.

* * * * Kącik Ciekawostek:
* W Liverpoolu można zatrudniać ekspedientki w stroju toples, ale tylko w… sklepach z egzotycznymi …rybkami akwariowymi.
* Skóra rekina jest tak szorstka, że może być używana jako papier ścierny.
* Kobiety mrugają oczami dwa razy częściej niż mężczyźni.
* Kaczor Donald ma na drugie imię Fauntleroy.
* Mleko reniferów zawiera więcej tłuszczu niż krowie.

* * * * Kącik Humoru:
* Zdrowy sen nie tylko przedłuża życie, ale i skraca dzień roboczy.
* Ostatnio dowiedziałem się, że miłość to głównie kwestia chemi. Z pewnością
dlatego moja żona traktuje mnie jak odpady toksyczne.
* Panie doktorze, co mi pan tu wypisujesz?
– Świadectwo zgonu.
* Z pamiętnika starej blondynki: -“Rozczarowałam się ostatecznie!
– Otwieram drzwi, na których napisano “Mężczyźni”, …-a tam …. ubikacja!
* Zaczyna pan siwieć. Czy stosuje pan jakieś środki, żeby powstrzymać ten
proces? – Tak! Rozwodzę się!

* * *
* * * * Kalendarzyk; (co? gdzie? kiedy?)
* * Nasz prezes udaje się do Polski – w planie kilka podróży po Europie połączonych z ważnymi wizytami.
* * Przyszłe spotkanie połączone będzie z “Zabawą Wiosenną” w sobotę, dnia 10 maja o godz 19:00, zorganizowaną przez Związek Podhalan w Pułaskim Klubie.

* * * * Dla przypomnienia: Spotkania w Centrum Wagabundy odbywają się cyklicznie (luty, maj, sierpień, listopad) w najbliższą sobotę środka miesiąca o godz. 19:00. Przynosimy z sobą co kto lubi, jak zwykle. Informacje: 602-244 1293, www.andrzejsochacki.com.

O G Ł O S Z E N I A i R E K L A M Y
* Nie przegap okazji! W Centrum Wagabundy są do nabycia: wartościowe wydanie książki-albumu ze zdjęciami na kredowym papierze pt. “Sześć podróży dookoła świata” oraz książki: “Poradnik Trampingu Turysty Zmotoryzowanego” i “Harleyem dookoła świata” – Andrzeja Sochackiego.
* Zerknij na ciekawą stronę: www.azpolonia.com

Posted in Gazetka Przystań | Comments Off on Przystań 030

Przystań 029

Nr 029, Listopad 2007r.

Co słychać w naszej “Przystani”?

* Pierwsze 100 000 wejść na Jędrka stronie
* Powrót globtrotera z podróży 23 dniowej dookoła świata.
* “Andrzejki” wśród solenizantów w Pułaskim Klubie
* Andrzej Sochacki odznaczony przez Prezydenta R.P.
* * *
Pierwsze 100 000 wejść na stronie
Pierwszą okrągłą sumę wejść na stronę zarejestrowano w dniu 19 listopada 2007roku w nocy. Rankiem następnego dnia pogratulowal pierwszy Andrzej Pokora z Toronto w Kanadzie. W sobotę odwiedzila Centrum Wagabundy grupa osób by wznieść toast za tę liczbę, życząc …miliona jak najszybciej. Niewątpliwie do popularności strony w tak krótkim czasie przyczynił się rajd dookoła świata, który Jędrek z powodzeniem wykonał.
* * *
30 dni zaplanowane – Wykonane w 23!
Obolały i zarówno szczęśliwy powrócił Jędrek z Polski po zakończeniu podróży-rajdu dookoła świata VW-Caddym o imieniu “Kufer”. Skutki potrącenia nie zginą tak szybko. Zaplanowany rajd na 30 dni wykonany został w 23. Złożyło się kilka powodów na tak szybkie wykonanie. Po pierwsze: Jędrek odbył rajd po trasie, którą posmakował przed laty motocyklem i znane mu były warunki jazdy po bezdrożach Syberii pokonując najdłuższą drogę świata. Po drugie trasę tę przebył pociągiem. Po trzecie: jechał odpowiednim samochodem marki VW, do którego miał zaufanie gdyż przed laty Jędrek odbył VW-garbusem dookoła świata w dwa lata i przez 35 krajów bez większych awarii pokonując 72 tys. km. Po czwarte: trasa w Europie była znana od wielu lat po której niejednokrotnie podróżował. Po piąte: pogoda sprzyjała tej podróży, której obawiał się najwięcej. W innych warunkach atmosferycznych wyprawa byłaby koszmarem. No i zdrowie, odpowiednie predyspozycje i doświadczenie gwarantowały wykonanie zadania.
Poniżej jest skrót artykułu z ostatniego – IV etapu wyprawy po lądzie “Kufrem”.

MAŁY DRAMAT W IV-tym ETAPIE wyprawy dookoła świata po lądzie
Korzystając z przerwy w podróży, podczas transportu wodnego “Kufra” przez Atlantyk z USA do Portugalii swój czas musiałem poświęcić na gromadzeniu potrzebnej sumy pieniężnej do wykonania ostatniego etapu. Z pomocą przyszło mi niezawodne “Centrum Wagabundy”. Jego członkowie i sympatycy wręczyli mi bilet lotniczy i pewną sumę pieniężną na szczęśliwy koniec.
Kiedy byłem gotowy do drogi, robiąc ostatnie zakupy, jakiś nieznany sprawca potrącił mnie na parkingu centrum handlowego w Phoenix aż się przewróciłem. Kierowca uciekł. Nie mogłem dopuścić myśli o jakimś tam powikłaniu zdrowotnym. Poleciałem z obolałym bokiem. Podróż była koszmarem, nie mogłem usiedzieć w samolocie. Te kilkanaście godzin wydawały się wieczne.
Wyleciałem. Kulejąc dobrnąłem do portu z dwudniowym opóźnieniem. Jeden dzień musiałem leżeć w łóżku hotelowym, by dojść do lepszej sprawności fizycznej. Byłem pewny, że przesyłka stoi już na terenie portowym i czeka na mnie. Przeliczyłem się jednak. Statek przybył z kilkudniowym opóźnieniem do portu. Zimne noce, chłodne dni, kurcząca się szybko gotówka i obolały bok nie dodawały mi optymizmu przed dalszą drogą. Pozostała wiara w siebie i zaufanie do “Kufra”.
Piątek, 14 grudzień 2007. Ucieszony odebrałem upragniną przesyłkę tuż przed zmrokiem. Wyglądała jak nowa, przed startem w Warszawie, tylko akumulator nie dawał znaku życia. Wrzuciłem przywiezioną walizkę i zaparkowałem później na noc w podziemnym garażu, daleko od budki wartownika. Z ekonomicznego powodu spałem już w środku “Kufra” niedostrzeżony przez pilnujących panów.
Sobota, 15 grudzień, 2007.
Wczesnym rankiem zrobiłem rundę w rejonie Lizbony odwiedzając “Cabo da Roca” – najbardziej wysunięty brzeg na zachodzie Europy. Zjadłem przywieziony z domu prowiant i puściłem się na wschód Półwyspu Liberyjskiego. Znam tę trasę z poprzednich podróży, z mapy korzystałem rzadko. “Kufer” jechał jak po najdłuższej drodze świata przez syberyjskie wertepy nie dając znaku poniewierki. Po drodze mała potyczka z zabłąkanym psem. Nie było mowy o wyhamowaniu do końca. …Pojechałem dalej. Granicę przekroczyłem nie wiem kiedy.
Podczas robienia pamiątkowych zdjęć w Madrycie, na Libertad Ave. przy parku, niedaleko Placu Hiszpania podeszły dwie młode niewiasty. …Polki, jak się okazało, szukały transportu do Zaragozy. Zaoferowały mi za przysługę uzupełnić paliwo. Dobra fucha, pomyślałem sobie. Podwiozłem je te kilkaset kilometrów. One poszły w swoją stronę a ja z napełnionym bakiem na następne setki kilometrów pojechałem w stronę mety. Żeby podciągnęły się w podróżach i pochwaliły się z kim jechały, wręczyłem po jednym “Poradniku trampingu turysty zmotoryzowanego”.
Zdżemnąłem się gdzieś na postoju przy stacji benzynowej niedaleko Nicei. Pireneje, śnieg i mrozek miałem już poza sobą. Zimno obudziło mnie po kilku godzinach. Nie pomogło ogrzewanie. Brak gotówki nie pozwalał na lepszy komfort noclegowy i popędzał mnie do przodu. …Tym razem nie przepuściłem okazji w Wenecji. Zwiedziłem okolice katedry św. Marka. Poprzednio nie udało mi się; przejeżdżałem nocą lub padał deszcz. Ledwo żywy, z bólem w biodrze wróciłem tramwajem wodnym w pobliże dworca autobusowego, gdzie czekał na parkingu mój przyjaciel podróży. Jeszcze tego dnia pojechałem na północ, by było bliżej do polskiej granicy. Po drodze przejażdżka po ulicach Wiednia pod katedrę św. Stefana. Wjechałem niemalże pod same drzwi, tam gdzie widnieje zakaz poruszania się wszelkim pojazdom kołowym. Mróz, noc a dookoła katedry rzadnej duszy pomogły mi w tym. Znam te miejsce i łatwo poruszałem się po Wiedniu. …Podciągnąłem tej nocy podczas padającego śniegu aż pod Brno w Czechach.
…Czułem już jak zbliża się koniec podróży. Znajome drogi. Rano, przed ósmą zobaczyłem ostatnią budkę graniczną na swojej trasie. Zbliżyłem się powoli do niej zatrzymując się przed oficerem granicznym. …Porozmawialiśmy sobie o kolorowym pojeździe, nie obchodził go tym razem mój paszport. Poznałem przy tej okazji polskiego oficera granicznego, swojego imiennika – Andrzeja Sochackiego, który nie miał ze mną powiązania rodowego ale był zapalonym turystą. Oznajmił mi, że Europa powieksza swoją bezkontrolną strefę graniczną – Schengen. Już wszyscy są zadowoleni, że znikną punkty kontrolne na granicach unijnych sąsiadów. …Wpisano mi się na pamiątkę do albumu podróży z wstawieniem daty przejazdu granicy: poniedziałek, 8:00 rano, 17 grudnia 2007.
W oficjalnym miejscu startu przed katedrą w Tarnowie przywitała mnie grupka ludzi z massmediami włącznie. Jeszcze tego samego dnia o 18:00 spotkałem się z przyjaciółmi na rynku krakowskim, by na drugi dzień przywitać się z Warszawiakami na Placu Zamkowym i zakończyć tę krótką, 23 dniową eskapadę po lądzie – w miejscu startu – miejscu mojego urodzenia na Targówku.
Pomogło mi w tym przedsięwzięciu ogromne doświadczenie, pewność siebie i wytrwałość w każdych, nawet najbardziej niesprzyjających okolicznościach. Gdy podróżuje się w towarzystwie, to tyle razy jest łatwiej, o ile osób bierze udział w wyprawie. Tym razem na styk finansowy, zakończyłem swoją następną podróż jadąc szybko i prosto do celu, bez wygody i korzystania z miejsc hotelowych. Bez dodatkowych wycieczek i atrakcji. Zespół: “Kufer -Jędrek” wywiązał się jak zawsze z nałożonego sobie celu. …A było różnie.
Dla przypomnienia: Z Polski do Władywostoku – 16 dni
Tranzytem przez Koreę – 1 dzień
USA, od Pacyfiku do Atlantyku – 3 dni
Europa, od Lizbony do Polski – 3 dni
Tą wyprawą-rajdem celebrowałem również 15 rocznicę założenia “Centrum Wagabundy” w Phoenix, Arizona (1992) – polskiego klubu zrzeszającego ludzi z całego świata, klubu w polskich rękach, klubu zdrowego ducha i wolnego świata. Przystani dla każdego podróżnika, która zapewnia bezpieczny dach nad głową z wiktem i opierunkiem gratis. To, że jeżdżę w świat jako Polak, z polską fantazją i z emblematami polskimi, widocznymi na samochodzie, napawa mnie radością. Myślę też, że i tą wyprawą, jak poprzednimi, dołożyłem małą cegiełkę popularności i prestiżu swojemu krajowi.
W moim sukcesie partycypowali ci, którzy wspomagali mnie finansowo jak i ci, którzy trzymali kciuki, życząc mi powodzenia.
Więcej ciekawych momentów podróży znajdziecie na stronie: www.andrzejsochacki.com
– Jędrek Sochacki
* * *
” ANDRZEJKI”
Już tradycyjnie wszyscy członkowie przystani celebrowali święto patrona “Jędrka” w Pułaskim Klubie na zabawie “Andrzejkowej” zorganizowanej przez Związek Podhalan. Jest więcej miejsca na parkiecie i tańczyło się na żywo przy muzyce Zbigniewa Gałązki. Tym razem celebrowały razem z Andrzejami Barbary. Zabawa prowadzona przez wodzireja utrzymywała frekwencję na parkecie do późnych godzin nocnych. Szampany wybuchały co jakiś czas na stołach. Śpiewane “Sto lat” grane było kilka razy dla solenizantów podczas bawienia się.
* * *
MIŁA NIESPODZIANKA
Miła wiadomość zarówno dla naszego Jędrka jak i dla nas nadesłana została z Polski przez Bogusława Homickiego – prezesa Stowarzyszenia “Dzieci Ulicy” im. “Dziadka” – Kazimierza Lisieckiego. W listopadzie ubiegłego roku Prezydent R.P. – Lech Kaczyński odznaczył naszego prezesa – Andrzeja Sochackiego – Złotym Krzyżem Zasługi za propagowanie polskości poza granicami kraju. Wręczenie Andrzejowi tego wyróżnienia państwowego odbędzie się w lutym w Konsulacie Polskim w Los Angeles. Wszyscy gratulujemy Andrzejowi tego uhonorowania na które zasłużył sobie podczas 32 letnich podróży po świecie rozsławiając imię i wizerunek Polski z orzełkiem w koronie na piersiach. Polonia Arizońska jest dumna, że ma takiego rodaka wśród nas.

* * * * Kącik Wydawcy:
Mile widziana jest młodzież w pisaniu swoich ciekawych spostrzeżeń z otaczającego życia lub spędzonych wakacji w naszej gazetce. Odrzucić tremę w pisaniu – pomożemy i poprawimy. Pamiętajmy !!! – naszym językiem jest język polski gdziebyśmy się nie znajdowali a każdy inny język potrzebny jest tylko do egzystencji tam gdzie żyjemy. Bawmy się razem! – to nasza myśl przewodnia.Warto mieć łączność z “Przystanią”. Jest to droga “odnalezienia się”. – Andrzej Sochacki

* * * * Kącik Wiedzy:
Morse Code (Alfabet Morsa):
Używany pomiędzy radiowcami na świecie w eterze i mniejszymi odleglościami od siebie nie mając innych środków przekazu. Wykorzystujemy do porozumienia przeważnie możliwości świetlne i dźwiękowe.
A .- B -. C -.- D-.. E . F ..-. G –. H .. I .. J .— K -.- L .-.. M — N -. O — P .–. Q –.- R .-.- S … T – U ..- V …- W .– X -..- Y -.– Z –..

* * * * Kącik Ciekawostek:
* Elektryczną szczoteczkę do zębów wynaleziono w 1939 r.
* Bawełna jest cięższa niż woda.
* W Londynie znajduje się ponad 1700 parków i ogrodów.
* 25 % pożarów, których przyczyny są nieznane, powodują na świecie szczury.
* Nazwa słynnego amerykańskiego więzienia “Alcatraz” pochodzi od hiszpańskiego słowa “pelikan”.
* W pałacu Buckingham, londyńskiej siedzibie władców Anglii, jest ponad 600 pomieszczeń.
* Podczas uśmiechu pracuje 15 mięśni twarzy.
* Przeciętny mężczyzna poświęca w życiu na golenie się ok. 3500 godzin.
* Złote medale olimpijskie wykonane są niemal wyłącznie ze srebra.
* W Australii żyje ponad 1500 gatunków pająków.

* * * * Kącik Humoru:
* Dlaczego blondynki nie jedzą ogórków konserwowych?
– Bo nie mogą wsadzić głowy do słoika.
* Po czym poznać wesołego motocyklistę?
– Po komarach i muszkach na zębach.
* Dlaczego dowcipy o blondynkach są takie krótkie?
– Aby brunetki mogły je zapamiętać.

* * * * Powiedzonka, Afirmacje:
S-Seniores priores (łac) – Starsi mają pierszeństwo.
Sigodnia gusto, a zawtra pusto (ros) – Dziś gody, jutro głody.
Sursum corda (łac) – Nie traćcie ducha.
Sustine et abstine (łac) – Cierp i panuj nad sobą.
T-Tarde venientibus ossa (łac) – Spóźnionym dostają się tylko kości.
Testis unus, testis nullus (łac) – Jeden świadek, żaden świadek.
U-Ugowor łuczsze dienieg (ros) – Słowo więcej znaczy niż pieniądze.
Um choroszo, a dwa łuczsze (ros) – Co dwie głowy to nie jedna.
Utile dulci miscere (łac) – Łączyć przyjemne z pożytecznym.
V-Video lupum (łac) – O wilku mowa a wilk tuż.
Volenti nihil difficile (łac) – Dla chcącego nic trudnego.
* * *
* * * * Kalendarzyk; (co? gdzie? kiedy?)
* * Dnia 16 lutego 2008 o godzinie 17:00 w “Centrum Wagabundy” odbędzie się pokaz filmu reżyseri Andrzeja Wajdy pod tytułem “KATYŃ”.
-zapraszamy wszystkich na spotkanie

* * * * Dla przypomnienia: Spotkania w Centrum Wagabundy odbywają się cyklicznie (luty, maj, sierpień, listopad) w najbliższą sobotę środka miesiąca o godz. 19:00. Przynosimy z sobą co kto lubi, jak zwykle. Informacje: 602-244 1293, www.andrzejsochacki.com.

Posted in Gazetka Przystań | Comments Off on Przystań 029

Przystań 028

Nr 028, Listopad 2007r.

Co słychać w naszej “Przystani”?

– Rajd 30 dniowy dookola świata
1. Z Polski do Wladywostoku
2. “Kufer w Los Angeles”
3. Przez USA zastępczym samochodem
* * *
Półmetek 30 dniowej wyprawy dookoła świata
Pierwszą wiadomość otrzymałam po sześciu dniach od startu w Warszawie, gdzie odbyło się na Placu Zamkowym oficjalne pożegnanie z Warszawiakami. Oklejony “Kufer” różnymi reklamami firm, symbolami polskimi i innymi naklejkami wyglądał jak większa zabawka a nie pojazd, który udaje się w podróż dookoła świata, przygotowany na bezdroża Rosji.
A jednak, wystartował! Uroczyste pożegnanie i poświęcenie przez proboszcza na rynku tarnowskim poprzedzone było mszą świętą w tamtejszej katedrze.
Ciekawostką tej wyprawy dookoła świata jest nie tylko jej 30 dniowy czas przejechania po lądzie, ale jazda eksperymentalna (pierwsza w świecie) z zamontowanym GPS Keratronik w VW-Caddym, który monitoruje pozycję samochodu pokonywanej trasy na całej kuli ziemskiej. Wszyscy mogą śledzić pozycję “Kufra” na stronie: www.andrzejsochacki.com.
Po 10 dniach duet “Kufer-Jędrek” dotarł do Irkucka, gdzie zakończył I-szą część wyprawy. Tu nadmienię, że Andrzej Sochacki dla łatwiejszego wykonywania i opisywania swojej eskapady podzielił całą marszrutę na cztery odcinki: I-szy: Polska – Irkuck, II-gi: Irkuck – Władywostok, III-ci: Od Pacyfiku do Atlantyku, IV-ty: Europa Zachodnia do Polski.
Miał za sobą już przeszło 8200 km trasy po drogach różnej jakości, od asfaltu pierwszej klasy do dróg z dziurami, koleinami, fałdami i kamieniami. W Irkucku spotkał się ze starymi przyjaciółmi polonijnej organizacji “Ogniwo”, których poznał podczas poprzednich wypraw dookoła świata. Był goszczony przez swojego bliskiego, zaprzyjaźnionego od lat, profesora fizyki – Gienia Wrzaszcza.
Po Irkucku na dłużej Jędrek zatrzymał się w Ułan Ude i w Czita. W Ułan Ude spotkał się z Polonią na Placu Lenina, by zakończyć wizytę w Domu Polskim a w Czita zamienił dotychczasowe przednie koła na koła z nowymi oponami. “Kamienie pryskały spod kół przejeżdżających samochodów garściami w różnych kierunkach. Jeden uszkodził przednią szybę, na szczęście nie groźnie.” – opowiadał Andrzej. Główne drogi poprzedzielane są od czasu do czasu wyboistymi, trudnymi do wyobrażenia, wijącymi się gliniastymi dróżkami, omijającymi zerwane mosty. Tam, na trasie transsyberyjskiej, przepisy drogowe nie istnieją. Samochody jeżdżą slalomem od brzegu do brzegu drogi, pod prąd, środkiem, bokiem, jak pozwala im sytuacja międzydołowa. “Kufer” od czasu do czasu zawieszał się na spodzie. Nie było mowy o oglądaniu na boki, czy pozdrawianiu innych kierowców.
W takich warunkach trzeba wierzyć w niezawodność środka lokomocji, nie ma mowy o jakiejś awarii. Cały plan podróży szlak by trafił, zapewnił Jędrek. Na szczęście nic w “Caddy-Tramperze” się nie urwało.
Ekstremalna przygoda straciła wymowę dopiero przed Władywostokiem. W szesnastym dniu podróży szeroką autostradą team wjechał do centrum miasta. “Kufer” przejechał 12.500 km z średnią prędkością 780 km/dzień. Najgorszą drogę tego rajdu, gdzie była dziura za dziurą, miał już za sobą. Przykurzony, szaro-żółto-brązowy pojechał na ręczną myjnię, by zmyć delikatnie z siebie trudy podróży nie uszkadzając historycznych już, jak sam jest, nalepek. Wyglądał znów jak przed podróżą.
– Joanna Marciniak – korespondentka Centrum Wagabundy
* * *
30 września 2007.
“Kufer” w Los Angeles
Myślę, że winny jestem wszystkim przyjacielom i sympatykom śledzącym moją 30 dniową podróż dookoła świata umilić czas wyczekiwania dalszych losów “Kufra” i przedstawić na jakim etapie znajduje się obecnie cała sprawa. Tak jak odpowiadałem na pytanie zadawane mi często przed podróżą – czego najbardziej się obawiam, to mówiłem między innymi, że straconego czasu na przejściach granicznych. Ale nie aż tyle, nie w takim stopniu i stylu, jaki spotkał mnie w kraju, którego jestem obywatelem od trzydziestu lat. To przekroczyło moje przypuszczenia.
Opiszę pokrótce przygodę jaka mnie spotkała w porcie granicznym, “mieście aniołów” – Los Angeles w czasie ogólnego zagrożenia wojennego na świecie, kiedy są zaostrzone i wyolbrzymione obecne przepisy a te normalne, turystyczne, do których każdy podróżnik był przyzwyczajony są dziś nieosiągalne.
Tu, w tym wolnym kraju – USA, nie ma już dzisiaj żartów. Tu każdy urzędnik celny podchodzi do przyjezdnego z niedowierzaniem. Uśmiech na twarzy czuje się sztuczny i wymuszony. Nie czuje się od niego przyjaźni, życzliwości, czy wyrozumiłości. Kiedy sprawa jest dla niego nietypowa, niezrozumiała i niejasna, robi wielkie oczy, ucina dyskusję i odsyła do innego stanowiska. Klientów obsługują urzędnicy pracujący wg wytycznych instrukcji i uzbrojeni w wiszące gany na paskach. Teraz, kiedy myślałem, że najgorsze mam za sobą – gdyż niewygody syberyjskie są pokonane – dotarło do mnie, że wszystko to dopiero przede mną.
Myślę, że to wszystko trzeba traktować jako nową przygodę życia, wtedy będzie ona przyjemnością a nie zmartwieniem. Będzie się o niej wspominać po jakimś czasie na wesoło. Przykre momenty pójdą w niepamięć. Piszę dla tych między innymi, którzy planują jakąś podróż daleką i chcą wiedzieć o sprawach nietypowych, z którymi można się spotkać przypadkowo w podróżowaniu gdzieś w świecie.
* * *
Przez USA zastepczym samochodem
Dziś jest pierwszy dzień realizowania III etapu wyprawy 30 dniowej. Wystartowałem wczesnym rankiem “Kufrem II” z miejsca, z którego nie mogłem kontynuować podróży po USA swoim VW-Caddym o imieniu – “Kufer”.
Jest niedziela, 4 listopada, 2007 – pierwszy dzień
Jeszcze szaro było jak pojechaliśmy (ja z synem Cezarkiem) z Long Beach w północnym kierunku Los Angeles zrobić kilka pamiątkowych zdjęć. Najważniejsze turystycznie miejsca: napis na zboczu górskim – “Hollywood”, China Town, Hollywood Bulwar, Port Willage i kilka innych miejsc uwidoczniłem na kliszy. Po drodze wstąpiliśmy na śniadanie do starego przyjaciela – Marka Jasińskiego, który przygotował mi w obawie przed błądzeniem po USA dokładną ścieżkę na mapie konsultując się z Amerykańskim Automobilowym Klubem (AAA).
Musiałem się spieszyć z wizytą, gdyż czekała mnie jeszcze tego dnia uroczysta impreza w Phoenix o godzinie 14:00 w CENTRUM WAGABUNDY, które celebrowało 15- lecie swojej działaności. Nie mogłem nawalić, gdyż klub sponsoruje wyprawę utrzymując ze mną kontakt, wspiera logistycznie i nie tylko. Oczekiwali mnie członkowie i sympatycy klubu. Była zaproszona telewizja i korespondenci prasowi. Kilka miłych godzin wyrwanych z jazdy pozostanie w pamięci nas wszystkich i w zapisie dziennika podróży. Na stole czakał na gości wielki tort z napisem “15 lat Centrum Wagabundy”. Miłą także niespodzianką dla mnie podczas imprezy było wzniesienie toastu za pomyślność wyprawy. Tu pochwalił się Cezarek swoją aktywnością w Los Angeles. Wywiady, zdjęcia historyczne na pamiątkę i rozmowy z przyjaciółmi wypełniły czas zatrzymania.
Już jest po 18:00, czas w drogę!
Z wiwatującymi rękami przybyłych wyjechałem spod klubu podczas pięknej arizońskiej pogody w krótkich spodenkach dalej na wschód kontynuować plan III-go etapu, którego czas będzie wliczony do ogólnego czasu podróży 30 dniowej. Azymut – Nowy Jork, brzeg Atlantyku. Żona przygotowała mi prowiant na drogę, żebym nie marnował czasu na posilanie się w przydrożnych restauracjach. Przede mną około 4300 km i nadchodzące deszcze i chłody jesieni. Znając drogę pojechałem skrótami omijając w pewnych miejscach oficjalne międzystanowe autostrady. Pierwszy dzień jazdy skończył się w okolicach Albuquerque, Nowy Meksyk. Jechałem szybko rozglądając się czujnie na boki by nie wpaść w zasięg policyjnego radaru. Zjechałem na parking i zatrzymałem się na krótką nocną drzemkę. Licznik wskazywał 1400 km przejechanych.
Poniedziałek, 5 listopad 2007 – drugi dzień.
Rankiem o 700 pomknąłem dalej. Spało mi się dobrze, wygodniej niż w koi na jachcie podczas opływania globu. Jechałem tego dnia na większej wysokości, temperatura spadła do kilku stopni C. Zmieniłem spodenki na długie spodnie i sandałki na pepegi, skarpetki, założyłem polarową bluzę by czuć się lepiej podczas opuszczania “Kufra II” na postojach. Po drodze – kilka pamiątkowych zdjęć. Krótki postój w Oklahoma City i w St. Louis przy olbrzymim łuku nad rzeką, widocznym z daleka wykorzystałem na krótką gimnastykę. Kilometry mijały szybko. Chciałem pojechać przez noc jak najdalej ale sen był silniejszy. Zjechałem przed Indianapolis na postój po przejechaniu około 2000 km.
Wtorek, 6 listopad 2007 – ostatni dzień.
Jechałem w każdą pogodę. Pierwszy dzień był słoneczny i ciepły, drugi wietrzny i pochmurny. Dziś zaczął z rana pruszyć śnieg i później padał deszcz. Minąłem szybko Columbus, …aby do autostrady międzystanowej “I-80”.
Zobaczyłem napis – Nowy Jork i 400 mil (670 km) do niego. To pocieszyło mnie, że wyrobię się w czasie. Ostatnie tankowanie w New Jersey. Do Nowego Jorku zostało około 120 km. Za 6 dolarów przez most “Gorgea Washingtona” dostałem się na wyspę Manhattan. Na pokwitowaniu jest godzina 19:00. Highwayem Hudson nad rzeką pojechałem w stronę południową wyspy. …Nie dzwoniłem do przyjaciela Bogdana Jadwiszczoka, który zaoferował wyjechanie na drogę i popilotowanie do siebie. Znam tę trasę z wypadów weekendowych mieszkając cztery lata na Masphecie w Nowym Jorku. …Zrobiłem mu niespodziankę. Jeszcze tego wieczoru poszliśmy na kolację do znanej restauracji-“B-BTexas”.
III etap zakończony. Od Pacyfiku do Atlantyku przejechałem 5000 km w trzy dni. Obyło się bez mandatu za szybkość. Dobry Anioł Stróż czuwał. Zatrzymałem się na kilka dni u starego kumpla z Arizony – Andrzeja Bubinko, który pochwalił się posiadaniem pięknego harleya na podróż dookoła świata. Wybiera się w nią w przyszłym roku. Kilka dni wykorzystam na załatwienie sprawy transportu “Kufra” do Portugalii. Spotkam się ze starymi przyjaciółmi i sympatykami mojej podróży na spotkaniu w “Golden Cafe” na Manhattan Ave., zorganizowanym przez Annę Janowską i radio “Rytm”. Wrócę do Arizony by dopracować na swoją podróż do Europy. -Jędrek
* * * * Kącik Wiedzy:
Phonetic Alphabet (Abecedło Fonetyczne):
A-Alfa, B-Bravo, C-Charlie, D-Delta, E-Echo, F-Foxtrot, G-Golf, H-Hotel, I-India, J-Juliet, K-Kilo, L-Lima, M-Mike, N-November, O-Oscar, P-Papa, Q-Quebec, R-Romeo, S-Sierra, T-Tango, U-Uniform, V-Victor, W-Whisky, X-X-Ray, Y-Yankee, Z-Zulu.
Międzynarodowym fonetycznym kodem posługujemy się literując na odległość.

* * * * Kącik Humoru:
Żona – skarb najdroższy:
Kiedy gdzieś idziemy, zawsze trzymamy się za ręce.
Jak tylko puszczę, to zaraz nakupi różnych dupereli i ciuchów.
Ktoś mi ukradł wszystkie karty kredytowe,
ale nie zamierzam zgłosić tego na policję.
– Złodziej wydaje mniej niż moja żona.
Żona zrobiła sobie maseczkę Błotną i wyglądała świetnie
…. przez dwa dni. Potem błoto odpadło.
-Szefie, żona prosi pana do telefonu.
-Prosi? To pomyłka.
Kochanie czy mógłbyś mnie zdradzić z inną kobietą?
-Mówisz i masz!
Szanse na dozgonną miłość bardzo rosną z wiekiem.

* * * * Powiedzonka, Afirmacje:
O-Oleum et operam perdidi (łac) – Szkoda czasu i atłasu.
Omne ibnotum pro magnifico (łac) – Wszystko co nieznane, wspaniałe.
Omnis homo mendax (łac) – Każdy człowiek kłamcą.
P-Panta rhei (łac) – Wszystko płynie.
Pathe mathos (gr) – Cierpienie (jest) nauką.
Per aspera ad astra (łac) – Przez trudy do sukcesu.
Primus inter pares (łac) – Pierwszy wśród równych sobie.
Principiis obstra (łac) – Niszcz zło w zarodku.
Q-Quare nocent, docent (łac) – To, co szkodzi – uczy.
Quali rex, talis grex (łac) – Jaki pan taki kram.
Qualis vita et mors ita (łac) – Jakie życie taka śmierc.
Que sera, sera (fr) – Co będzie, to będzie.
R-Relata Refero (łac) – powtarzam co słyszałem.
Repetito est mater studiorum (lac) – powtarzanie jest matką wiedzy.

** * * Kącik Wydawcy:
Mile widziana jest młodzież w pisaniu swoich ciekawych spostrzeżeń z otaczającego życia lub ze spędzonych wakacji w naszej gazetce. Odrzucić tremę w pisaniu – pomożemy i poprawimy. Pamiętajmy !!! – naszym językiem jest język polski gdziebyśmy się nie znajdowali a każdy inny język potrzebny jest tylko do egzystencji, tam gdzie żyjemy. Bawmy się razem! – to nasza myśl przewodnia. Warto mieć łączność z “Przystanią”. Jest to droga – “odnalezienia się”. – Andrzej Sochacki

* * * * Kalendarzyk; (co? gdzie? kiedy?)
1 grudnia 07 (sobota), godz 19:00 spotkanie w C.W. przy kawie i podzielenie się przygodami z odbytej trasy podróży 30 dniowej przed ostatnim – IV etapem w Europie, z Portugalii do Polski.

Dla przypomnienia: Spotkania w Centrum Wagabundy odbywają się cyklicznie (luty, maj, sierpień, listopad) w najbliższą sobotę środka miesiąca o godz. 19:00. Przynosimy z sobą co kto lubi, jak zwykle. Informacje: 602-244 1293
– Wszyscy są mile widziani.

Posted in Gazetka Przystań | Comments Off on Przystań 028

Przystań 027

Nr 027, Maj 2007r.

Co słychać w naszej “Przystani”?

– Wspomnienia Asi z Hawaii
– Przygotowania do rajdu “Caddym”.
– Strona internetowa Andrzeja
– Film pt.: “Śmierć Rotmistrza Pileckiego”.
– Wieczorek biesiadny u górali.
* * *
Wspaniały relaks na Hawajach
Choć do szkolnych wakacji daleko, to okazji wyjazdu na Hawaje nie mogłam przegapić. Słyszałam o nich wiele i byłam ciekawa ich widoku. Wylądowaliśmy na jednej z wysp hawajskich, powierzchnią wiekszą od wszystkich pozostałych – Hawaje. Pierwsza rzecz która mnie zdziwiła już na lotnisku w Kona, to schodzenie z samolotu po schodach prosto na beton lotniska. Do tej pory byłam przyzwyczajona wchodzić w tunel prowadzący do poczekalni. Na dole grupa tubylców witała turystów i stroiła ich szyje hawajskimi naszyjnikami z żywych kwiatów. Druga rzecz która mnie zdziwiła, to samo lotnisko. Nie były to wielkie obiekty ale otwarte baraki, w których odbieraliśmy bagaże. Gdy czekaliśmy na walizki, tatuś pojechał po samochód do wypożyczalni. I pięknym białym Fordem pojechaliśmy do hotelu, przy ulicy “Kamehameha 111” widocznego z daleka dzięki niebieskiej dachówce. Długo jechaliśmy wśród zielonych ścian z kwiatami, jak w wąwozie kolorowym. Tego wieczoru kąpaliśmy się jeszcze w basenie hotelowym.
Na drugi dzień, po śniadaniu ruszyliśmy na zwiedzanie okolic wyspy. Dojechaliśmy do miejscowości Volcano gdzie wjazd do rezerwatu kosztował 10.- $. Tam na miejscu objaśniono nam zasady poruszania się po terenie. Potem obejżeliśmy film o Hawajach i historię powstania. W czwórkę poszliśmy do “Rain Forest”. Jak weszliśmy do wewnątrz dżungli to wydawało nam się, że słyszymy padającą mrzawkę. Zraszani, wąską ścieżką doszliśmy do ujścia jednego z wólkanów. Pierwszy raz znalazłam się w dżunglii i widziałam zwartą ścianę tworzącą przez drzewa i krzewy. Wieczorkiem pochodziliśmy po promenadzie nad zatoką smakując lody i zaglądając do sklepików z pamiątkami.

Następnego dnia wybraliśmy się na objechanie wyspy dookoła. Zatrzymaliśmy się na robieniu zdjęć egzotycznym roślinom, kwiatom i zwierzętom. Pierwszy przystanek był na całkowicie czarnej plaży. Pierwszy raz w życiu widziałam czarny piasek, na którym leżeli ludzie i ogromne żółwie wodne. Cezarek głaskał je nie widząc ostrzegawczej tablicy. Następny przystanek był przy ciemno-brązowej plaży. Ten piasek, w porównaniu do czarnego, był strasznie drobny i miałki. Tam na plaży w promieniach wychodzącego słońca zza chmur, ćwiczyły taniec hawajskie dziewczyny przy graniu na bębnach przez swoich kolegów.
Zatrzymaliśmy się pod wodospadami “AKAKA Falls”. Szliśmy malutką scieżką obrośniętą drzewami, kwiatami, i innymi roślinami. Szło się tą alejką jakby w dżungli. Widzieliśmy ogromny, niebezpieczny, i szumiący spadającą wodą wodospad. Cała runda trwała około godziny.
Następny przystanek wypadł pod pomnikiem dawnego władcy – króla Kamahameha do którego doprowadziły znaki na drogowskazach ulicznych. Pomnik był ogromy. Masa turystów dookoła, spotkaliśmy nawet jedną panią z Polski. Szkoda, że muzeum było w tym czasie zamknięte. W drodze powrotnej wstąpiliśmy na prywatną farmę kawy. Takich farm na Hawajach są setki. Tu nie ma przemysłu kawowego, każdy produkuje kawę w swoim zakresie.
Nasz ostatni dzień zaczął się od pakowania. Postanowiliśmy spędzić czas na plażach; opalając się i pływając przy świetnej pogodzie. Serwis hotelowy zatroszczył się o nasze bagaże; podwieźli do samochodu. Po sąsiedzku, w “Sheretonie” posłuchaliśmy hawajskiej muzyki, spróbowaliśmy dziwnego owocu z kwiatu, który nazywał się “Abui”. Pospacerowaliśmy po zastygłej lawie na której był wybudowany hotel. Żeby ładnie i kolorowo wygladało wokoło, w wyrytych otworach czarnej, skamieniałej lawy zasadzono kwiaty. Około południa wylądowaliśmy na jednej z miejskich plaż. Było świetnie, był cień i słońce, ale nie można było się kąpać z powodu dużych kamieni na plaży. Zmieniliśmy miejsce plaży, pojechaliśmy na sam koniec zatoki. Były tam ogromne fale ale i czysty piasek, bez kamieni. A słońca pod dostatkiem. Nie posłuchaliśmy się uwag rodziców o skutkach opalania. Bolała i piekła nas skóra gdzie zajżało słońce, bo co za dużo to nie zdrowo.
Przed samym odlotem wstąpiliśmy jeszcze do kawiarenki hotelowej z widokiem na morze. Dla ochłody rodzice zamówili nam “hawajen punch” a sobie hawajskie piwo. Było około ósmej jak oddaliśmy już samochód by spokojnie zdążyć na lotnisko. W samolocie cały czas spałam obolała. Jak wylądowaliśmy w Phoenix, to była już jedenasta rano z powodu przesuniecia czasu. Jeszcze tego samego dnia poszłam do szkoły.
Było warto polecieć na krótką hawajską wycieczkę. Gdyby można było, zrobiłabym to jeszcze raz. – Asia

* * *
Spotkanie w sprawie rajdu
Tak się zaczęło:
Podczas odwiedzin Polski w ubiegłym roku doszło do spotkania z p. Sobiesławem Zasadą w “Salonie VW” w Warszawie, gdzie stoi mój wysłużony garbus o imieniu “Pryszcz” po podróży dookoła świata przed 30-laty. Podczas rozmowy zdradziłem panu Sobiesławowi swoje marzenie o kolejnej śmiałej podróży. Wysłuchał mnie uważnie, po czym wyjął notes i zapisał mi numer telefonu do pana Jerzego Krężlewskiego z Poznania. Powiedział, żebym powtórzył to samo i powołał się na tę rozmowę.
Przed wyjazdem z Polski, mój przyjaciel Tomek Oćwieja zasugerował mi odwiedziny “Dealera VW” w Tarnowie i poznanie pana Gładysza – człowieka, oddanego bez reszty wyścigom samochodowym. Powiedział: musisz pojechać i porozmawiać z nim. On na pewno ci dużo pomoże w zrealizowaniu tego ambitnego zamierzenia.
Nie wiele zastanawiając się pojechałem do Tarnowa.
Na spotkaniu i rozmowach z p. Januszem Gładyszem – Prezesem Volkswagen Racing Polska, przedstawiałem swój pomysł i plan odbycia podróży dookoła świata, uzyskałem jego poparcie duchowe i zapewnienie w asysystowaniu przygotowaniań do tej unikalnej wyprawy. Ucieszyłem się bardzo, że znalazł się człowiek, który rozumie moje plany tego przedsięwzięcia. Wiem teraz, że ten wyczyn, będzie to wspólny wysiłek i wspóla radość. Mam na myśli – razem, po polsku i z Polakami!
Od tej chwili zacząłem przygotowywać się poważnie do tej eskapady.

* * *
Strona internetowa Andrzeja

-jest założona strona internetowa: www.andrzejsochacki.com , dzięki Januszowi Kwapniewskiemu – który jest jej administratorem, by każdy mógł zapoznać się z przyszłym rajdem dookoła świata “Caddym” jak również bliżej z moją sylwetką, o której tak mało ludzi wie na świecie. Mieszkam od 35 lat na obczyźnie i informacja o moich podróżach nie była rozpowszechniana tak jak powinna.
-przez internet mogę bardziej przybliżyć swoją biografię podróżniczą wszystkim zainteresowanym, która do tej pory była nieznana.
-trwa rozbudowywanie strony: dodawanie kolejnych wiadomości o moich odbytych podróżach (tych większych i tych mniejszych), spotkaniach oraz rozszerzamy galerię zdjęć i artykuły.
-umieszczenie wydanych niektórych publikacji i książek, do ogólnego wglądu zainteresowanym

* * *
Rotmistrz Witold Pilecki
Na ponowną prośbę niektórych przyjaciół wyświetlony został film odtwarzający fragment sfałszowanej historii Polski. Mała frekfencja pokazała, że patriotyzm na obczyźnie niemalże nie istnieje. Ludzie nie znają historii Polski i nie chcą jej znać, nie chcą dowiedzieć się prawdy. Są obojętni na słowa patriotyczne. Pogoń za pieniądzem stał się najważniejszym celem życia. Duch patriotyczny to coś nie znanego. Takie odczułem wrażenie.
* * *
Biesiada w Związku Podhalan.
Piękną biesiadę zorganizowali Podhalanie w salonie przyjęć u Basi i Józka Wajdy. Najważniejszą postacią tego wieczoru był prezes Związku Podhalan odziału w Phoenix – Jan Gacek, który kilka dni wcześniej otrzymał odznaczenie z rąk żony prezydenta kraju – Marii Kaczyńskiej na przyjęciu w konsulacie R.P. Los Angeles. Z wielką przyjemnością obejżeliśmy film tej ceremonii nadania odznaczenia z ciekawą interpretacją bohatera wieczoru.
Krzyż Kawalerski Odrodzenia Polski jest nagrodą za całoksztalt pracy szerzenia polskości na obczyźnie. Dziś Janek Gacek jest symbolem dla młodego pokolenia w utrwalaniu narodowej jedności. W przyszłości będzie legendą dla całej grupy Podhalan i jej sypatyków w całym kraju. Biesiada obfitowała w śpiewy, skecze, tańce i muzykę góralską przy wspaniale prowadzonym wieczorku przez Józka Cudzicha, przy upieczonym baranie przez Józka Wajdę i przepyszne ciasteczka Zosi Żołnierczyk. Jeszcze raz gratuluję Jankowi w imieniu swoich członków – tego zaszczytnego wyróżnienia w środowisku arizońskim. -Andrzej

* * * * Kącik Poetycki:
“Ze swym diabelskim, wspaniałym marzeniem”
Rozterka w rodzinie,
Kolejna taty podróż
Brawury wyzwanie!
Czy Andrzej jej sprosta?

Już czuje “Caddego”! Czy w domu zostanie?
Lśniący jak łzy mojej Pani
Wiem, że każda wyprawa
Bardzo wszystkich rani.
Z każdej przygody, wiozę worek wrażeń!
Zwycięski powrót i przywitanie!
Mego szaleństwa wrażenia,
Spotjały wszystkich marzeni
Marek Jasiński – Los Angeles, 02.28.2007

“Powołanie”
Andrzej wyjeżdża
A potem wraca
To Jego hobby!?
Nie!
Geograficzno-krajoznawcza praca.
Marek Jasinski 3.5.2007

* * * * Kącik Humoru:
Rozmawia dwóch kolegów.
-Żonę w domu trzeba trzymać krótko!!!
-Święta racja – góra dwa, trzy lata.
*
Dlaczego blondynka otwiera jogurt w sklepie?
-Bo na jogurcie jest napisane: “Tu otwierać”.
*
Od lat kocham tę samą kobietę.
Żona mnie zabije, jak się dowie!
*
Moja żona cały czas robi zakupy.
Raz, jak chorowała przez tydzień,
To trzy sklepy zbankrutowały.

* * * * Powiedzonka, Afirmacje:
K-Krugom durak (ros) – Kompletnie głupi.
L-Last not least (ang) – Ostatni, ale nie najmniej ważny.
Littera scripta manet (łac) – Słowo zapisane pozostaje.
M-Magnum in parvo (łac) – Wiele treści w krótkiej wypowiedzi.
Manus manum lavat (łac) – Ręka ręke myje.
Medicus curat, Natura sanat (łac) – Lekarz leczy natura uzdrawia.
Memonto mori (łac) – Pamiętaj o śmierci.
Miensze da łuczsze (ros) – Lepiej mało a dobrze.
Mołczanje znak sogłasija (ros) – Milczenie oznaka zgody.
N-Natura horret vacum (łac) – Natura nie znosi próżni.
Nec hercules contra plures (łac) – Siła złego na jednego.
Noblesse oblige (fr) – Szlachectwo zobowiązuje.
Nosce te ipsum (łac) – Poznaj samego siebie.
Nuda veritas (łac) – Naga prawda.

* * * * Kącik Gości:
Andrzejku, dzięki Ci wielkie za zorganizowanie wspaniałego pobytu na największej wyspie “Hawaii”. Ten wypad zostanie nam na zawsze w pamięci.
– zadowoleni uczestnicy

** * * Kącik Wydawcy:
Mile widziana jest młodzież w pisaniu swoich ciekawych spostrzeżeń z otaczającego życia lub ze spędzonych wakacji w naszej gazetce. Odrzucić tremę w pisaniu – pomożemy i poprawimy. Pamiętajmy !!! – naszym językiem jest język polski gdziebyśmy się nie znajdowali a każdy inny język potrzebny jest tylko do egzystencji, tam gdzie żyjemy. Bawmy się razem! – to nasza myśl przewodnia.
Warto mieć łączność z “Przystanią”. Jest to droga – “odnalezienia się”.
– Andrzej Sochacki

* * * * Kalendarzyk; (co? gdzie? kiedy?)
* Członkowie redakcji “Przystani” – na pierwszym urlopie po 15 latach pracy społecznej.
* 25 maja, piątek o godz 19:00 w Przystani – odbędzie się pożegnalne spotkanie Andrzeja przed rajdem dookoła świata “Caddym”, do którego wyruszy z Warszawy na Placu Zamkowym. Zapraszamy wszystkich sympatyków 4 kółek.
* Około 21 sierpnia br. spotykamy się z Andrzejem podczas solowego rajdu dookoła świata samochodem Caddy-Tramperem w przystani “Centrum Wagabundy” by wznieść toast za pomyślność rajdu i 15 rocznicę działalności Klubu “CW”. Dokładny termin podamy.

Dla przypomnienia: Spotkania w Centrum Wagabundy odbywają się cyklicznie (luty, maj, sierpień, listopad) w najbliższą sobotę środka miesiąca o godz. 19:00. Przynosimy z sobą co kto lubi, jak zwykle. Informacje: 602-244 1293
– Wszyscy są mile widziani.

O G Ł O S Z E N I A i R E K L A M Y
* Nie przegap! W Centrum Wagabundy jest okazja nabyć pozycje literackie Andrzeja Sochackiego: -album “Sześć podróży dookoła świata”, -“Poradnik Trampingu Turysty Zmotoryzowanego” i książkę -“Harleyem raz … za razem dookola świata”.
* “od A do Z” – Jedyny arizoński tygodnik informacyjno-reklamowy ukazuje się w Phoenix. Gratulacje dla wydawcy!
* Uwaga mlodzieży! W miesiącach letnich, na ASU odbędzie się kurs języka polskiego pod kierunkiem pracownika naukowego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu – dr Agnieszki Mielczarek, która odniosla sukces w ubieglych latach w nauczaniu tego języka. Warto spróbować.

Uwaga: Poprzednie wydania gazetki jak i wiele innych ciekawych pozycji są w archiwum Centrum Wagabundy w internecie: www.andrzejsochacki.com
-z pozdrowieniami Zespół

Posted in Gazetka Przystań | Comments Off on Przystań 027

Przystań 026

Nr 026, Styczeń 2007r.

Co słychać w naszej “Przystani”?

– Aktywność prezesa w Polsce (w skrócie).
– Dookoła świata Cruzerem Toyotą.
* * *
Nie ma to jak w Polsce
Jest grudzień, piękna słoneczna pogoda, bez śniegu a ja jestem w ciągłym ruchu pomiędzy miastami na południu Polski. W Krakowie, a to w Bielsku Białej, to w Katowicach czy w Tarnowie.
W Krakowie gościłem u organizatorów akademi w muzeum “Armii Krajowej ku czci Rotmistrza Witolda Pileckiego. Koledzy: Małgosia i Jacek Janiec nie spoczęli na laurach. Organizują spotkania z młodzieżą ucząc ich niesfałszowanej historii polskiej, organizują różne konkursy o tematyce patriotycznej by młodzi znali dorobek swoich ojców nieprzekręcony.
W Katowicach zasiadłem na zaproszenie organizatora, wśród honorowych gości debaty prowadzącej przez Alicję Kondraciuk – członka fundacji “Remedium”, pt. “Wielka nadzieja Afryki” w ramach programu “Edukacja Rozwojowa”. Wśród gości byli również: Krzysztof Jaxa-Kwiatkowski – kierownik podróży przez Środkową Afrykę, Jerzy Brzozowski – kierownik wyprawy Kilimandżaro-75, ks. Adam Parszywka – misjonarz kilkudziesięcioletniej pracy w biednych krajach Afryki i Władysław Grodecki – krakowski wędrowiec po afrykańskiej ziemi. Po ciekawych wystąpieniach widzowie mieli okazję spróbowania różnego rodzaju jedzenia sprowadzonego prosto z krajów afrykańskich, zobaczenia niektórych jadowitych gadów, jak rónież obejżenia mojej mini galerii dużych, kilkunastu zdjęć z podróży po Afryce.
W Bielsku-Białej zastałem szykujących się do wyprawy po Australijskiej i Nowozelandzkiej ziemii – motocyklistów: Małgosię i Wojtka Ilkiewicza. Pamiętamy ich z odwiedzin Centrum Wagabundy, jadących dookoła świata, na motocyklu BMW-1100. Za kilka dni wylatują z Polski z przesiadką na Kubie. Tym razem będą podróżować motocyklami wypożyczanymi po drodze. Powiadomimy w przyszłości o przebiegu wycieczki na dwóch kółkach. Trzymamy kciuki za ich udane wojaże.
W Tarnowie rozpocząłem wstępne rozmowy dotyczące odbycia mojego przyszłego rajdu w pojedynkę dookoła świata samochodem wchodzącym na rynek polski, zbudowanym na podwoziu VW-Golfa – “Kaddym Tramper”. Byłaby to moja pierwsza wyprawa ze sponsorami. Asystującym w tym przedsięwzięciu będzie prezes Volkswagen Racing Polska – Janusz Gładysz i jego synowie: Marcin i Adam
*
Cruzerem przez świat
Jest piękny poranek, dzień przed wigilią. Niespodzianka. Przed bramą “Centrum Wagabundy” stoi piękny duży Cruzer – Toyota. Nikt nie wychodzi przez dłuższy czas. Po jakimś czasie, podchodzę z ciekawości. Widzę samochód, który musiał przejść gehennę po drodze. Maska troche zgnieciona, pooblepiany różnymi reklamami, nalepkami. Dostrzegam emblematy polskie. Więc zaglądam do środka. Widzę śpiące osoby. Pukam lekko w okno od strony pasażera. Otwiera oczy jakaś zaspana dziewczyna, uchyla okno i uśmiecha się delikatnie. Mówi dzień dobry po polsku. Witam, odpowiedziałem po cichu. Pytam, dlaczego nie wchodzicie do nas. Basia mówi, że jechali przez noc z północy i wszyscy byli zmarźnięci i wyczerpani. Po prostu padli. Budzi dżemiącego kierowcę. Z tyłu śpi smacznie dwuletnia córeczka.
Idziemy na herbatkę do przystani. Już rozmowa na całego, przy śniadaniu, zdradziła całą sprawę. Niesamowici ludzie, całą rodzinką wybrali się dookoła świata samochodem. Przebyli Europę, Azję, przejechali przez Chiny do Władywostoku by stamtąd wysłać samochód na Alaskę. Wyjechali z Polski w cztery jednakowe Cruzery ale ci tylko zdecydowali pojechać dalej. Pozostali wrócili do domu z Władywostoku. Do Chin wjechali z Mongolii w której “dachowali” na jednej z dróg prowadzących z Ułan Bator do granicy chińskiej. Na szczęście mocna karoseria dużo nie ucierpiała. Nic się też nie stało załodze. Jadą z celem zwiedzenia świata rodziną po wszystkich parkach narodowych. Pytają mi się, gdzie rosną gęsto kaktusy. Wiem, że rezerwat kaktusów Saguaro znajduje się pod granicą meksykańską przy drodze do Puerto Peńasco. Ale oni nie mają dużo czasu, muszą już jechać, dalej dziś. Nawet na wigilję nie dają się namówić.
Z braku czasu organizuję im wycieczkę krótką po mieście i do ogrodu kaktusowego przy hotelu “Phenician”. Znam te miejsce, znajduje się tam więcej kaktusów na mniejszej przestrzeni niż w ogrodzie botnicznym. Boguś – naukowiec – spisuje nazwy łacińskie i robi masę zdjęć. Całe szczęście, że pogoda dopisuje i nie czują zmęczenia. Wszyscy zadowoleni, wracamy do domu. Krótki odpoczynek, obiad i już są na drodze, do El Paso. Tam mają zarezerwowane miejsce na święta przez przyjaciół.
* * *
* * * * Kącik Poetycki:
“Manifestacja wolności”
Wyrwane z ziemi żelazne okruchy
Myślących ludzi woła rozgrzane
Pracą przekute, funkcją okiełznane
Maszyną bedą razem zebrane.
Harley stworzony na wolnej ziemi
Znajdzie człowieka z żelazną wolą
Siła jedności, pragnieniem wolności
We wspólnym wysiłku się zespala
Gnaj żelazny rumaku!
A Ty sarmato spragniony słońca
Z biało-czerwoną flagą orędzia
Prowadź swą pasję a ludów tęsknotę
Z rykiem motoru,skowytem serca
Nareszcie wolni!
Świat obejmiemy z czułością pielgrzyma
Ja, człowiek z kosmosu i moja maszyna
Którego przemoc już nie zatrzyma
Wolni!
Od złych systemów i generałów
Orędowników rzekomych cywilizacji
Na błędnej drodze z robotami
Precz od moich marzeń!
Prawdziwe wrażenia są moimi klejnotami
Wiara, nadzieja jak Rzym są wieczne
Tam też zostałem błogosławiony!
Rodzina moja, ostoją i przystanią
Do której wracam zawsze spragniony.
– Marek Jasiński
Wiersz ten dedykuję dla Andrzeja Sochackiego, orędownika nieokiełznanej wolności. Andrzej! Jeżeli choć w części, udało mnie się oddać prawdę, Twoich zmagań w tej Manifestacji wolności, jaką były Twoje wielokrotne podróże,to będę tak szczęśliwy jak Ty. Który pokonałeś wszystkie możliwe ludzkie słabości w tych sześciu wyprawach dookoła świata. California U.S.A., 5.10.2006

* * * * Kącik Humoru:
W podróży
– Leci Amerykanin rosyjskimi liniami lotniczymi.
Podchodzi do niego stewardessa i pyta:
– Życzy pan sobie obiad?
On: A jaki wybór?
– Tak lub nie.
Spotkanie
– Chłopak odprowadza dziewczynę do domu.
– Ona go pyta: gdzie następnym razem się zobaczymy?
– Pod zegarem, rano.
– Pod jakim zegarem?
– U ciebie nad łóżkiem.
Toast
– Kobieta jest potrzebna mężczyźnie jak okrętowi kotwica.
– Wypijmy więc za krążownik “Aurora”, który miał tych kotwic cztery!

* * * * Powiedzonka, Afirmacje:
F-Festina lente (łac) – Nie działaj pochopnie.
Finis coronat opus (łac) – Koniec wieńczy dzieło.
Finita la commedia (łac) – Komedia skończona.
H-Hominem te (esse) memonto (łac) – Pamiętaj, że jesteś (tylko) człowiekiem.
Hominis est errare (łac) – Ludzka rzecza jest błądzić.
Homo homini lupus est (łac) – Człowiek człowiekowi jest wilkiem.
Homo nulli coloris (łac) – Człowiek neutralny.
Horribile dictu (łac) – Strach powiedzieć; o zgrozo!
Humana non sunt turpia (łac) – Co ludzkie, to nie hańbi.
I- Ibi patria, ubi bene (łac) – Tam ojczyzna, gdzie dobrze.
Ignis non exstinguiter igne (łac) – Ognia nie gasi się ogniem.
Ignoti nulla cupido (łac) – Nieznane nie nęci.
Impos animi (łac) – Głupiec.
Inaja chwala chuze brani (ros) – Bywają pochwały gorsze od nagan.
In vino veritas (łac) – Wino rozwijajace jezyk.

* * * * Kącik Gości:
Z otrzymanego e-maila z drogi: Andrzej, dzięki Tobie mogliśmy zobaczyć tak wiele z arizońskiej przyrody podczas krótkiego zatrzymania się w Twojej Przystani kontynuując eksploracyjną wyprawę dookoła świata. Piękne i egzotyczne zdjęcia upiększą nasze wydanie albumu po zakończeniu eskapady. Z życzeniami wagabundowymi wielkie dzięki Ci za to. Odezwiemy się po zaliczeniu Ameryki Południowej.
– Basia, Bogusław i dwóletnia córeczka Inka Fusiek

** * * Kącik Wydawcy:
Mile widziana jest młodzież w pisaniu swoich ciekawych spostrzeżeń z otaczającego życia lub ze spędzonych wakacji w naszej gazetce. Odrzucić tremę w pisaniu – pomożemy i poprawimy. Pamiętajmy !!! – naszym językiem jest język polski gdziebyśmy się nie znajdowali a każdy inny język potrzebny jest tylko do egzystencji, tam gdzie żyjemy. Bawmy się razem! – to nasza myśl przewodnia.
Warto mieć łączność z “Przystanią”. Jest to droga – “odnalezienia się”.
Życzę wszystkim podróżnikom i sympatykom naszej “Przystani” pomyślności, zdrowia i spełnienia marzeń podróżniczych z okazji 2007 Roku !
– Andrzej Sochacki

* * * * Kalendarzyk; (co? gdzie? kiedy?)
* W marcu członkowie Przystani używają kąpieli wodno-słonecznych na Hawajach
* Sobota, 14 kwietnia, godz 19:00 – Film: “Sąd Rotmistrza W. Pileckiego”

Dla przypomnienia: Spotkania w Centrum Wagabundy odbywają się cyklicznie (luty, maj, sierpień, listopad) w najbliższą sobotę środka miesiąca o godz. 19:00. Przynosimy z sobą co kto lubi, jak zwykle. Informacje: 602-244 1293
– Wszyscy są mile widziani.

O G Ł O S Z E N I A i R E K L A M Y
O G Ł O S Z E N I A i R E K L A M Y
* Nie przegap! W Centrum Wagabundy jest okazja nabyć pozycje literackie Andrzeja Sochackiego: -album “Sześć podróży dookoła świata”, -“Poradnik Trampingu Turysty Zmotoryzowanego” i książkę -“Harleyem raz … za razem dookola świata”.
* “od A do Z” – Jedyny arizoński tygodnik informacyjno-reklamowy ukazuje się w Phoenix. Gratulacje dla wydawcy!
* Studenci! Na ASU czekają kredyty za studiowanie języka polskiego. Po więcej informacji do p. Danuty Kalisz, tel.: 602-418 8057.

Uwaga: Poprzednie wydania gazetki jak i wiele innych ciekawych pozycji są w archiwum Centrum Wagabundy w internecie: www.azpolonia.com.
-z pozdrowieniami Zespół
Tel: 602-244 1293 E-mail: centrumwagabundy@yahoo.com
3715 E. TAYLOR Street, PHOENIX, AZ 85 008, U.S.A.

Posted in Gazetka Przystań | Comments Off on Przystań 026

Przystań 025

Nr 025, Listopad 2006r.

Co słychać w naszej “Przystani”?

* – Jesienny wypad do Meksyku
* – Dnia 18 listopada br. wyświetlono w przystani film dokumentalny poświęcony pamięci największemu bohaterowi II-giej W.Ś. – rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu
* * *
Meksyk – przystań letnia
Połowa października, już w innych stanach śnieg pokrył ziemię dawno a trzy godz. jazdy na południe od Phoenix ludzie rozkoszują się podczas wodnych masaży w ciepłej wodzie Morza Corteza w Puerto Penasco (Meksyk). Mamy tam swoją mini przystań około kilometra od Zatoki Kalifornijskiej. Miło się robi, gdy na plaży słyszy się ojczysty język. Nie sposób się niezatrzymać i porozmawiać. Coraz więcej Polaków z innych stanów przylatuje do Phoenix by wypożyczonym samochodem udać się prosto do hotelu nad plażą w Meksyku. Wszyscy czują się rodzinnie wśród tubylców. Gramy w piłkę, kąpiemy się, wymieniamy poglądy i chodzimy wzduż plaży. Wieczór, oczywiście razem w pobliskim klubie przy meksykańskiej muzyce. Każdy ma coś do powiedzenia. Zostają nawiązane nowe przyjaźnie i kontakty. Znajomi przed wyjazdem na urlop dzwonią do Centrum Wagabundy i pytają czy ktoś z członków będzie podczas weekendu na plaży. Oni wiedzą, że klub ma kawałek działki piaszczystej i często członkowie wyjeżdżają na weekendy. Jak tak, to przylatują by spotkać się z ziomkami daleko od swojego domu. Pogoda prawie 100 procentowa. Każdy wraca opalony i zadowolony. Spotkać kogoś swojego daleko od domu to jest przyjemność niezapomniana.

* * *
OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA
– Rtm. WITOLD PILECKI ( 1901 – 1948 )
Dzieje rotmistrza WITOLDA PILECKIEGO i historia obozu oświęcimskiego związane są ściśle z historią Polski, zdeterminowane latami niewolenia myśli, manipulowania i fałszowania sensu walki o niepodległość. Tak jak historia Polski była przeinaczana, także historia Oświęcimia i ludzi była zakłamywana. Trwa do dzisiaj!
-Małgorzata Janiec, Kraków
Urodził się 13 maja 1901 r. w Ołońcu nad Łagodą w Karelii jako syn Juliana i Ludwiki z Osiecimskich, właścicieli majątku Sukurcze k. Lidy. Od 1913 r. brał udział w niepodległościowym skautingu pod ps. “Druch”; założyciel 8 drużyny w Wilnie. Wiosną 1918 r. zaciągnął się jako ochotnik do korpusu gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego i brał udział w obronie Wilna i Grodna a w 1920 r. uczestniczył w obronie Warszawy będąc w 211 Pułku Ułanów Wileńskich. W roku 1921 zdał maturę, odbył studia rolnicze w Poznaniu i wrócił do swojego majątku odziedziczonego po rodzicach. Po ukończeniu szkoły podoficerskiej w Grudziądzu został awansowany dnia 1 lipca 1925 r. do stopnia podporucznika rezerwy kawalerii z przydziałem do 26 Pułku Ułanów. Po mobilizacji w sierpniu 1939 r. był dowódcą plutonu kawalerii dywizyjnej i następnie dowódcą w szwadronie mjr. Jana Włodarkiewicza; walczył do 15 października 1939 roku. Był jednym z założycieli Tajnej Armii Polskiej – “TAP”, która zajmowała się wywiadem, kontrwywiadem, przerzutem ludzi do Anglii i Francji. Od września TAP wcielono do “Wachlarza” ZWZ (później AK). Od tej pory resztę życia Pilecki spędził w konspiracji używając pseudonimów: Witold, Tomek, Leon Bryjak, Roman Jezierski, Tomasz Serafiński, Witold Smoliński i Jan Uznański. Był jednym z najdzielniejszych, najwierniejszych i najbardziej ofiarnych żołnierzy Rzeczypospolitej.
Dnia 19 września 1940 r. samowolnie dołączył do grupy osób zatrzymanych w łapance na Żoliborzu i pod nazwiskiem Tomasz Serafiński został wywieziony w transporcie warszawskim razem z 1705 więźniami do KL Auschwitz, który został założony na terenach włączonych do III Rzeszy. Wykłuto mu numer obozowy 4859. Tam wraz z trzema oficerami założył Związek Organizacji Wojskowej dla zbadania warunków życia więźniów i stworzenia struktur konspiracyjnych na potrzeby Rządu RP w Londynie w ramach Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej.
W dniu 11 listopada 1941 r., w święto Niepodlełgości Polski, gen. Stefan Grot-Rowecki awansował Witolda Pileckiego do stopnia porucznika. Bezprecedensowy przykład awansowania więźnia obozu koncentracyjnego za jego działania wojskowe na terenie obozu!
Zagrożony dekonspiracją zdecydował się na ucieczkę z obozu. W nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 r. pracując w piekarni poza drutami z dwójką towarzyszy sforsował wyjście i po uprzednim skrępowaniu strażników znalazł się poza budynkiem. Po zrzuceniu pasiaków pod którymi miał cywilne ubranie przeprawił się przez Solę, dotarł do Bochni a następnie przy pomocy AK do Warszawy. I tak w piekle porucznik Pilecki przebywał dobrowolnie 947 dni (2 lata 217 dni).
W Warszawie został skierowany do Oddzialu II Informacyjnego Kedywu (Kierownictwa Dywersji) “Kameleon” ZWZ-AK i awansowany do stopnia rotmistrza 19 lutego 1944 r. W Powstaniu Warszawskim dowodzil II kompanią batalionu “Chrobry II”. Po kapitulacji wywieziony zostal do oflagu Lamsdorf (Łambinowice), potem Murnau. Od lipca 1945 r. służył w II korpusie WP gen. Władysława Andersa we Włoszech. Po przeszkoleniu w grudniu tego roku, “drogą Konrada” pod zakonspirowanym nazwiskiem – Romana Jezierskiego, wrócił do Polski w celu zebrania informacji o represjach sowieckiego okupanta i wywózkach żołnierzy AK do Żwiązku Sowieckiego.
W dniu 8 maja 1947 r. został aresztowany i oskarżony o pełnienie funkcji “szefa wywiadu Anderesa na Polskę” i skazany tydzień później w procesie przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie na karę śmierci. W sprawie niedopuszczenia do ułaskawienia przez Bieruta – interweniował ówczesny premier J. Cyrankiewicz, bojąc się ujawnienia przez Pileckiego jego powiązań z Gestapo w KL Auschwitz. Przed składem sędziowskim byłych oficerów AK(!) rotmistrz Pilecki powiedział: “Byłem polskim oficerem i do momentu aresztowania wykonywałem rozkazy w imię swojej Ojczyzny”.
W dniu 25 maja 1948 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie komuniści o godz. 21:30 wykonali zbrodniczy wyrok strzałem w potylicę na rotmistrzu Witoldzie Pileckim – jednym z sześciu najodważniejszych bohaterów II wojny światowej sklasyfikowanych w rankingu światowym przez brytyjskiego historyka – Michaela Foota w pracy “Six Faces of Courage”, London 1978.
Pochowany został potajemnie, prawdopodobnie na łące przy cmentarzu slużewieckim. Symboliczny grób W. Pileckiego znajduje się w Ostrowi Mazowieckiej a tablica pamiątkowa odsłonięta zostala w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie oraz symboliczny kamień położony przez córkę Zofię i syna Andrzeja w kwaterze “Ł” Cmentarza Powązkowskiego.
Witold Pilecki odznaczony był Medalem Niepodległości Polski, Krzyżem Walecznych (2x), Krzyżem Litwy Środkowej, Srebrnym Krzyżem Zasługi, pośmiertnie Krzyżem Oświęcimskim i 1 sierpnia 2006 r. Orłem Białym nadanym przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego wbrew zastrzeżeń Kapituły (Mazowiecki, Gieremek i Władysław Bartoszewski – sekretarz Kapituły).
Nakręcony film dla TV w 2006r. przez Ryszarda Bugajskiego pt.: “Śmierć rotmistrza Pileckiego” oddający przebieg jego procesu dołączono do Biuletynu Instytutu Pamięci Narodowej.
W roku obecnym, w 58 rocznicę stracenia tego najodważniejszego człowieka II wojny światowej, którego dewizą życiową był: Bóg – Honor – Ojczyzna, odbyła się wielka manifestacyjna uroczysta akademia w Muzeum Armii Krajowej w Krakowie. Zaszczycili między innymi wśród zacnych gości swą obecnością dzieci Zofia i Andrzej – Witolda Pileckiego przybyłe z Warszawy z grupą działaczy Towarzystwa Przyjaciół Dzieci Ulicy im. Kazimierza Lisieckiego “Dziadka”, którego syn Andrzej jest wychowankiem a mama – Maria Pilecka z domu Ostrowska – “Ciocia” była długoletnią wychowawczynią ognisk i członkiem honorowym.
-zebrał Andrzej Sochacki, Phoenix
były wychowanek Ogniska “Praga”

* * *
* * * * Horoskop Galijski cd.
FIGOWIEC (14 VI – 23 VI i 12 XII – 22 XII )
Charakteryzuje ich zmienność nastrojów: od wesołości i optymizmu potrafią przejść do skrajnego pesymizmu. Często cierpią na kompleksy. Powodzenie zapewnia im delikatność i dobroć. Nie są urodziwi, ale mają takie cechy jak: obowiązkowość, rzetelność, serdeczność. Wysoko cenią sobie rodzinę, wykazując maksimum troski o jej sprawy. Dążą do stabilizacji uczuciowej. Nie mają ciągot romantycznych kochanków, nadają się do związków trwałych. Wrażliwe i skłonne do kochania, serce czasem sprowadza na nich kłopoty, zwłaszcza gdy źle lokują swoje uczucia. Zdarzają się także wśród nich ludzie niespokojnego ducha i impulsywnego charakteru. (koniec)

* * * * Kącik Humoru:
* Co to jest miłość?
Miłość to cierpienie, powiedział zając jeża ściskając.
* Macie w waszej miejscowości jakąś atrakcję dla turystów?
Mieliśmy, ale niedawno wyszła za mąż.
* Najbardziej paradoksalna rzecz na świecie?
Sraczka, bo sra się jednocześnie często i rzadko.
* Panie doktorze, cierpię na reumatyzm!
Od małego?, -Nie, od kolan.

* * * * Powiedzonka, Afirmacje :
A) Ad multos annos (łac) – Do wielu lat (sto lat).
A friend to all is a friend to none (ang) – Przyjaciel wszystkich nie jest niczyj przyjacielem.
A lie has no legs (ang) – Kłamstwo nie ma nóg.
Amor vincit omnia (łac) – Miłość zwycięża wszystko.
Asinus asiorum (łac) – Osioł nad osłami.
B) Better late than never (ang) – Lepiej późno niż wcale.
C) Caeca invida est (łac) – Zazdrość jest ślepa.
C’est la vie! (fr) – Takie jest życie.
Crede, quoa habes, et habes (łac) – Wierz, że masz, a będziesz miał.
D) Dictum acerbum (łac) – Gorzka prawda.
Docendo discimus (łac) – Ucząc innych sami się uczymy.
Diamond cuts diamond (ang) – Kosa na kamień.
E) Erba malta presto cresce (wł) – Chwast szybko wzrasta.
Erare humanum est (łac) – Mylić się jest rzeczą ludzką.
Est modus in rebus (łac) – Są granice.

** * * Kącik Wydawcy:
Mile widziana jest młodzież w pisaniu swoich ciekawych spostrzeżeń z otaczającego życia lub ze spędzonych wakacji w naszej gazetce. Odrzucić tremę w pisaniu – pomożemy i poprawimy. Pamiętajmy !!! – naszym językiem jest język polski gdziebyśmy się nie znajdowali a każdy inny język potrzebny jest tylko do egzystencji, tam gdzie żyjemy. Bawmy się razem! – to nasza myśl przewodnia.
Warto mieć łączność z “Przystanią”. Jest to droga – “odnalezienia się”.
– Andrzej Sochacki

* * * * Kalendarzyk; (co? gdzie? kiedy?)
* Wigilia Św. jak co roku w Centrum Wagabundy dla wszystkich.
* Andrzejki – zabawa z laniem wosku.
* * *
* Dla przypomnienia: Spotkania w Centrum Wagabundy odbywają się cyklicznie (luty, maj, sierpień, listopad) w najbliższą sobotę środka miesiąca o godz. 19:00. Przynosimy ze sobą co kto lubi, jak zwykle. -Informacje: 602-244 1293
– Wszyscy są mile widziani.

Posted in Gazetka Przystań | Comments Off on Przystań 025

Przystań 024

Nr 024, Czerwiec 2006r.

Co słychać w naszej “Przystani”?

* Pracowity urlop prezesa w Polsce: -zmiana miejsca wystawy – legendarnego �Pryszcza�, – uczestniczenie w zjazdach: �garbusiarzy� i �harleyowców�, w rajdzie motocyklowym � �Hubalu�, prelekcja w klubie �Beduina� w Dworku Bialopradnickim, inne spotkania.
* Niezapomniane wakacje Asi i Cezarka.
* Globalna Medytacja Festiwalu Pokoju.
* * *
�Pryszcz� – z Niemiec do Polski
W majowy piatek po 17 latach ozdabiania AutoMuzeum w Wolfsburgu (Niemcy)
garbus nazwany pieszczotliwie �Pryszczem� wrócil do Polski. Samochodem tym w latach 1977-79 odbylem podróz dookola swiata przez 35 krajów w ciagu niespelna dwóch lat po pieciu kontynentach. Obecnie stroi najwiekszy salon samochodowy Wolkswagena Sobieslawa Zasady w Warszawie. Po tygodniach wymiany czesci i naprawy �Pryszcz� nadaje sie do jazdy po polskich drogach. Od wrzesnia pod moja nieobecnosc dodaje splendoru zjazdom garbusiarzy w Polsce. Ostatnio wrócil ze zlotu garbusów z Garbów kolo Poznania, gdzie byl pod opieka Filipa Habasa. Az nie do wiary – do tej pory nikt nie zrobil podobnego wyczynu, by w pojedynke okrazyc kule ziemska samochodem.
Kraków i Sulistrowiczki� ogólno europejskie zjazdy �garbusów�
Nie moglem nie odmówic zaproszenia na zjazdy �garbusów� bedac w tym czasie w Polsce. Choc mój garbus jeszcze nie byl gotowy do jazdy, pojechalem wypozyczonym �Tranzitem� od przyjaciela �Gnata� (Slawek Gnatowski), by osobiscie uczestniczyc w tych spotkaniach. Trafilem na imprezy dzieki bratniej duszy � Filipowi Habasowi z którym utrzymuje kontakt od lat. Filip zna terminy i miejsca wszystkich zjazdów garbusiarzy w Europie, u niego mozna kupic kazda czesc do garbusa.
Kryspinów pod Krakowem z pieknym jeziorem przyciaga garbusiarzy z calej Europy juz od 6 lat. Organizatorem tych imprez jest krakowianin Artek z klubu � �Garbata Stokrotka�. W imprezie bralo udzial przeszlo 300 róznych garbusów i ogórków. Kazdy jeden byl inny, wszystkie mialy dusze, wszystkie przyciagaly swym wygladem i kolorem. Trzydniowa impreza po godz 18:00 odwiedzana byla przez licznych fanów i publike bez oplat za wstep. Punktem kulminacyjnym tej imprezy byla jazda gesiego po ulicach Krakowa pod budynek burmistrza. Na placu nie mogly sie pomiescic wszystkie okazy, wiec zaparkowano reszte wzdluz ulic. Podczas przejazdu kolorowego korowodu wszystkie pojazdy zatrzymywaly sie i pozdrawialy klaksonami. Ludzie stojacy wzdluz ulic wymachiwali i klaskali.
Do Sulistrowiczek w rejonie Wroclawia bez dobrej mapy trudno by bylo trafic. Impreza o podobnym charakterze nad jeziorem zwabila setki róznych wolkswagenów.. Byla dobrze zorganizowana. Czekali na mnie organizatorzy z Filipem, który namówil mnie na ten zjazd. Po spotkaniu z przezroczami z wyprawy dookola swiata, grupa dziekujac mi za opowiesci z podrózy zaspiewala �sto lat�! Na drugi dzien, spora grupa entuzjastów wypraw czekala na spotkanie ze mna, by namówic mnie na wspólny rajd dookola Europy. Udzielilem porad, by rajd odbyl sie bez przykrych niespodzianek.
Na obu zlotach tych slawnych pojazdów zaprzyjaznilem sie z wieloma ciekawymi entuzjastami Wolkswagena. Uzgodnilem z dyrekcja salonu VW-gena, gdzie stoi mój �Pryszcz�, zeby wydala pozwolenie na uczestnictwo garbusa w przyszlych imprezach, w których ja nie bede mógl brac udzialu.
Po uczestniczeniu w zlotach garbusiarzy moja dorastajaca córka � Asia nie chce slyszec juz o innym samochodzie, jak tylko o garbusie, którego by chciala miec w posiadaniu jak najpredzej. Juz wybrala sobie kolor i imie. �Nie chce slyszec o innych, które poruszaja sie po drogach amerykanskich� – to jej slowa.
Karpacz � Europejski Festiwal Harleyów
Zaskakujace miejsce � �Western City� � niespelna dwa km od Karpacza � to dopiero mekka dla róznych motocykli a w szczególnosci dla róznego typu harleyów. Pomimo niepewnej pogody uczestniczylo okolo tysiaca wspanialych dwókolowych maszyn. Organizatorem tej imprezy byl H.O.G. z Warszawy pod przewodnictwem Dariusza Kramka � prezesa tej grupy. Impreza zaszokowala mnie rozmiarem i pomyslowoscia. Cala okolica dudnila dzien i noc od glosnej pracy silników. Nie brakowalo turystów, którzy specjalnie przyjechali w tym czasie, by uczestniczyc w imprezach i podziwiac przepiekne harleje. Czulem sie jak w jakims kowbojskim amerykanskim miasteczku, w którym sa saloony, bary, zajazdy, hoteliki i inne atrakcje w stylu westernowskim. Brakowalo tylko angielskiego jezyka. Rózne konkursy lansowaly nowych bohaterów imprezy.
Organizatorzy wlaczyli mój przyjazd do programu imprezy, bym przedstawil film slajdowy z odbytej podrózy harleyem dookola swiata. Nie wystarczyl jeden pokaz. Poproszono mnie o powtórke w nastepnym dniu. Jeszcze wiecej przybylych niz dnia poprzedniego obejrzalo prelekcje. Goszczony bylem z cala rodzina a syn Cezarek jezdzil na zmiane z róznymi baikierami caly dzien do oporu, jak szalony.
Turystyczny Rajd Motocyklowy � �HUBAL�
Na ten rajd w Spale trafilem niespodziewanie. Zaprosil mnie z cala rodzina komandor trasy – Piotr Czech, który z komandorem Rajdu – Krystyna Jusis byli organizatorami. Stara przyjazn odzyla i stalismy sie przez przypadek goscmi honorowymi w tej patriotycznej imprezie. Byla to IV Runda Mistrzostw Polski Pojazdów Zabytkowych. Duze brawa dla organizatorów. Tyle motocykli starej daty nie widzi sie na codzien. Parada od motocykli z lat przedwojennych do tych najnowszych. Byly: BMW R-35 i R100 65 PD, MW-750, Dniepr MT-12 i MT-16, NSU OSL-351, Junaki, skuter-OSA M-52, Honda Shadow VT600, Suzuki Intruder 800US, WSK-125, M-72, Dniepr-MT12, Jawa-250, Honda-Africa Twin 750XRV, Shl-125, Sokól-125, AWO 425T, AVO-Simson-250 i wiele innych. Wszystkie byly sprawne i uczestniczyly w róznych konkursach jazdy.
* * *
�Moje pierwsze polskie wakacje�
Po roku intensywnej nauki w Polsce, gdzie brat Cezar chodzil do III klasy a ja do VII – przyszedl czas na wakacje. Czekalismy na nie z utesknieniem, gdyz tata powiedzial nam juz dawno, ze pokaze nam jak w swojej mlodosci spedzal wakacje w Polsce. Po szkole chodzilismy do ogniska �Dzieci Ulicy� – �Dziadka� Kazimierza Lisieckiego na zajecia, które byly przeplatane róznymi konkurasami, zabawami i wystepami. Zwiedzanie Warszawy i miejsc interesujacych (muzea, wystawy) mamy za soba. W weekendy wyjezdzalismy z babcia wciaz to w inne miejsca. Tak, ze caly czas pobytu w roku szkolnym mielismy wypelniony. Inaczej by bylo w Stanach.
…Przylecieli rodzice ze Stanów. Tata zapowiedzial, ze pojezdzimy po Polsce, by poznac blizej swój kraj. Zapowiadalo sie czadowo! Pierwszym wyjazdem byly Mazury. Przy sprzyjajacej pogodzie plywalismy na kajakach, wypozyczonych z PTTK-u w Rucianem, nad jeziorem Nida. Z poczatku ja z mama a Cezar z Tata uczylismy sie wioslowania. Pierwszy raz siedzielismy w kajaku; trzeba bylo pilnowac sie. Strach ogarnial, kiedy plynelismy daleko od brzegu i bujalismy sie na falach od szalejacych motorówek. Raz myslalam, ze sie wywrócimy. Ale, juz od drugiego dnia za pozwoleniem rodziców plywalismy sami, konkurujac miedzy soba. Nocowalismy na skraju lasu, do którego chodzilismy z rana na jagody. Od komarów chronily nas spiralki znane od dawna. Nienasycenie sie wioslami dalo nam i tak w kosc. Muskuly nawalily po pierwszym dniu choc wioslowac sie chcialo. Te kilka dni szybko zlecialo.
Pewnej niedzieli bralismy udzial w konkursie malarskim, zorganizowanym przez Ogniska Mlodziezowe Dziadka Lisieckiego, na terenie Starej Pomaranczarni w Lazienkach. Kazde dziecko otrzymalo farby i sztalugi z plótnami. Na lawkach siedzieli zaproszeni polscy aktorzy i inne osobistosci kultury i sztuki. Zadaniem naszym bylo namalowac ich portrety. Ja malowalam Justyne Steczkowska � aktorke z serialu telewizyjnego �Kochaj Mnie Kochaj�. Ciekawe malowidla przeznaczone byly na licytacje dla naszych ognisk. Zdradze tu ciekawostke. Jedna z najmlodszych kolezanek malowala portret naszego taty. A, ze byl nie podobny do niego, nazwala te arcydzielo �Potworkiem�. Smiechu bylo duzo przy oglaszaniu nagród.
Druga, dalsza wycieczka byla zwiazana tez z woda, ale bardziej ciekawsza i trudniejsza. Tata wypozyczyl zaglówke w jednej przystani wodnej nad Zalewem Zegrzynskim. Przez caly dzien szykowalismy sie do podrózy wodnej w góre Narwii. Zgromadzilismy potrzebny ekwipunek i pozywienie. Z tylu zaglówki przyczepiony motor pomagal plynac w góre rzeki. Ciekawi bylismy spedzenia wakacji na zaglówce, która miala byc dla nas domem i transportem. Te noc spedzilismy juz w przystani, na zaglówce. Na drugi dzien z samego rana, kiedy jeszcze woda byla spokojna, odbilismy od kei. Plynelismy specjalnym szlakiem wyznaczonym przez boje o kolorze czerwonym i zielonym. Wszyscy bylismy na pokladzie i patrzylismy dookola, patrzylismy do tylu jak maleje nam w oczach wyjscie z przystani do momentu zlania sie w jedna linie brzegowa. Pierwsze godziny przy sterze stal tata a my obswajalismy sie z nieznanym do tej pory rodzajem podrózowania. Musial uwaznie trzymac sie locji na tym wielkim rozlewisku by wplynac w rzeke Narew a nie w Bug, które wpadaly do tego jeziora obok siebie. Juz minelismy pierwszy most na rzece, brzegi tu nie byly tak daleko od nas. Nie moglismy sie doczekac z bratem, kiedy bedziemy w roli sternika. Moja pierwsza próba wyszla doskonale, Cezar mial problemy utrzymac lódke w linii kursu. Widocznie nie uwazal jak tata objasnial zasady plywania i przestrzegania przepisów na wodzie i jednostce plywajacej. Po kilku godzinach wyszlo slonce i opalalam sie na deku, na dziobie plynac i bujajac sie na falach. Co za przygoda! Do tej pory zazdroscilam ludziom jak plywali na lodziach i beztrosko lezeli sobie na pokladzie opalajac sie. Teraz ja jestem w takiej roli. Na sniadanie zatrzymalismy sie na dzikim skrawku plazy przy brzegu. Pochodzilismy wzdluz brzegu sciezka wydeptana przez rybaków z pobliskiej wsi i zbieralismy jerzyny.
Pierwszym postojem byl Pultusk. Zwiedzilismy Dom Polonii �Stowarzyszenia �Wspólnoty Polskiej� � elegancki hotel z piekna przystania wodna. Dyrektor � pani Alicja Walczyk, potraktowala nas jak gosci z dalekiej arizonskiej polonii, opowiedziala nam historie tego zamku i ugoscila nas godzinnym plywaniem na gondolii po rezerwacie wodnym specjalnymi szlakami. Tata spotkal niespodziewanie swojego znajomego sprzed lat, kiedy plywal zaglówka tym szlakiem wodnym z Warszawy na Mazury. Pan Bogdan sprawuje tam role bosmana od ponad 30 lat. Grzecznosciowo otrzymalismy pozwolenie dowolnego uzywania brzegu przystani z jej pomieszczeniami. Czulismy sie jak u kogos z rodziny; telewizja, prysznic, kuchnia byly do naszej dyspozycji. Zatrzymalismy sie na noc w tym uroczym miejscu. Spalo sie wspaniale, kazdy w swoim kojku, nie bujalo. Spiralki przeciwkomarowe, wypróbowane od lat przez tate dzialaly skutecznie.
Po sniadaniu kupilismy na rynku sprzet wedkarski i wyplynelismy dalej w góre rzeki. Nie dalismy rady doplynac do ujscia Pisy do Narwii. Maly stan wody i liczne mielizny utrudnialy z dnia na dzien plyniecie. Po zatrzymaniu sie na nocleg przed Ostroleka w jakiejs wiosce postanowilismy dalej nie forsowac rzeki a splynac spowrotem. Tego wieczoru brat wybral sie na poszukiwanie robaków i stanal w mule niefortunie na kawalku rozbitej butelki. Zaczal wrzeszczec przerazony. Stalam kolo niego i z wrazenia gdy zobaczylam krew tez zaczelam krzyczec. Rodzice przybiegli szybko. Co sie stalo? Rana krwawila bardzo. Tata scisnal noge nad rana, zahamowal krwawienie i zawiazal bandazem. Okazalo sie, ze nie ma w poblizu lekarza. Nie bylo mozliwosci zawrócenia w nocy, bylo zbyt ryzykowne. Raniutko splynelismy ostroznie w dól rzeki uwazajac na plycizny, które dawaly sie we znaki poprzedniego dnia. Kiedy dotarlismy do doktora to powiedzial, ze juz jest za pózno na zszycie rany. Oczyscil, opatrzyl i dal proszki.
Po drodze zacumowalismy sie w okolicy Zamsk Koscielnych i poszlismy na wies by dokupic prowiantu. W jednej zagrodzie mama kupila mleko jeszcze cieple – prosto od krowy. Wyobrazalam sobie, ze te mleko bedzie pachnialo wstretnie, jeszcze takiego nie pilam. Po namowie mamy uleglam i spróbowalam. Szybko zmienilam zdanie i wypilismy od razu cale przyniesione mleko, az zabraklo dla taty. Dokupilismy wiecej i pilismy wszyscy po drodze. Pierwszy raz widzialam prawdziwe bocianie gniazdo na slupie telegraficznym przy drodze a w nim dwa male bocianki. Starych bocianów nie bylo pewnie, wybrali sie na zabki.
Wracajac kilka razy zarylismy sie w piasek i musielismy wypychac lódz z mielizn, woda byla na samym srodku rzeki po kolana. Mijalismy plywajace labedzie z malymi i stojace na brzegu czaple. Na postojach lowilismy ryby. Obieralismy je, smazylismy w mace i jedlismy w calosci oblizujac palce. Co za pychota!
Wplywajac na jezioro zegrzynskie w drodze do przystani zlapala nas okropna burza. Byla tak wielka, ze nie moglismy plynac locja. Nie widzielismy bojek ani ladu, zrobilo sie szaro wokolo, chustalo lódka bardzo, deszcz padal a nas mdlilo. Tak stalismy na srodku jeziora przez kilka godzin. Gdy sie troche uspokoilo z ledwoscia dobilismy do celu. Przy pomocy kilku mezczyzn przycumowalismy zaglówke szczesliwie przy kei.
Ten wyjazd wspominam najbardziej. Przez kilka tygodni lódka byla naszym domem plywajacym, nasza plaza i hotelem. Pogoda zmienna � od slonecznej do sztormowej. Teraz bardziej wyobrazam sobie taty wakacje pod zaglami jakie odbywal w mlodosci. Bede za nimi tesknic. Choc uczestniczylam jeszcze w kilku zlotach samochodowo � motyocyklowych ( Kraków, Sulistrowice, Karpacz, Spala), to wakacje na wodzie zostana mi na zawsze w pamieci. Dzieki tym wielorakim wycieczkom zorganizowanym przez tate nabralam wiecej doswiadczenia zyciowego. Poznalam blizej swoja Ojczyzne, piekno jej przyrody i krajobrazów. Oto przeciez chodzilo tacie.
– Asia Sochacka (13), 2006
* * *
MANIFESTACJA POKOJU NA ZIEMI
Dnia 16 wrzesnia o godz. 16:00 odbyla sie w �Przystani� pierwsza tego rodzaju impreza � �Globalna Medytacja Festiwalu Pokoju dla Ziemii i jej mieszkanców�. Organizatorem i gospodarzem spotkania byl znawca historii Majów – Wieslaw Ochocki. Wieslaw przedstawil nam historie Tanca Ziemii i medytacji globalnej jak i przewodniczyl duchowo w jej celebrowaniu przy sluchaniu spirytualnej muzyki. O tej samej porze od 10 lat w 300 miastach 60 krajów wiele organizacji i miliony ludzi czci pokój.
Organizacja Narodów Zjednoczonych celebruje od 25 lat miedzynarodowy dzien pokoju, który przypada na 21 wrzesnia. W tym dniu o 12-tej w poludnie – Generalny Sekretarz � Kofi Annan uderza w Dzwon Pokoju i po tym nastepuje minuta ciszy. Caly weekend jest zarezerwowany na spotkania, gry i zabawy dla wszystkich – dzieci i starców. Zaangazowanych jest duzo pisarzy, polityków i biznesmenów. Walcza oni z wyzyskiem ludzi najmniej zarabiajacych, z nierzadem, z wykorzystywaniem dzieci do pracy, z wojnami grabiezczymi, z niewolniczym systemem pracy, z terroryzmem swiatowym itp. Na swiecie znajduje sie 5 glównych siedzib tej globalnej fali pokoju: -Cape Town (Poludniowa Afryka), -Amsterdam (Holandia), -Miami, Floryda (USA), -Sydney (Australia), -Laytonville, Ca (USA). W pogodnym nastroju przy blasku ksiezyca siedzielismy do póznych godzin. Pociesza fakt, ze przybywa w szybkim tempie coraz wiecej osób z pokojowymi aspiracjami.
Orientacja: www.erthdance.org – Adam Glob

* * *
* * * * Horoskop Galijski cd.
JESION (25 V � 3 VI i 22 XI � 1 XII )
Marzyciele, czasem dziwacy, egzaltowani daza do wzbudzenia podziwu. Niezbyt zgodni, z humorami, nie znosza ograniczen. Przesadnie ambitni, odnosza sukcesy, bo nie licza sie z otoczeniem, lecz daza �po trupach� do celu. Grymasza, ale maja pewnosc, ze przeciwnik ustapi. Wiedza, kiedy nie mozna posunac sie dalej. Piekni i wytworni, sa bardzo trudni we wspólzyciu. Czesto wyruszaja na milosne podboje. Sa to jednak zwiazki przelotne. Malzenstwo zawieraja po dlugim namysle, glebokiej rozwadze, czesciej z wyrachowania niz z potrzeby serca. Jesli wiec zaszczyca kogos swymi wzgledami, moze winien sie czuc usatysfakcjonowany, ale czy warto?
GRAB ( 4 VI � 13 VI i 2 XII � 11 XII )
Bywaja sympatyczni, mili, choc bez wiekszego wdzieku, uczciwi w stosunku do partnerów, których traktuja powaznie. Czasem dokonuja wielkich czynów. Przepadaja za uznaniem i pochwalami, choc sami sa oszczedni pod tym wzgledem. Zdarza sie, ze maja zdolnosci przywódcze. Sa wyjatkowo energiczni, inteligentni, przedsiebiorczy, odwazni a nawet agresywni i popedliwi. Maja rozwiniete poczucie obowiazku. Konserwatywni, jesli godza sie na jakiekolwiek zmiany, to z ogromnymi oporami. Sami nie przejawiaja wiekszej inicjatywy. Podejmuja dzialania tylko wówczas, gdy sa pewni rezultatów. Sa na ogól ludzmi prawymi, daza do zamierzonych celów prosta droga, brzydza sie podstepem. c.d.n.

* * * * Kacik Kucharza:
NA SWIETO ANDRZEJA ( 30 listopada )
Na imieniny Andrzeja podajemy pieczonego indyka, a odkad mozna kupic oddzielnie piers � z niej wlasnie robimy pieczen. Kroimy ja potem w plastry, ukladamy na eleganckim pólmisku i dekorujemy czastkami pomaranczy, kiwi czy innymi poludniowymi owocami.
Piers idyka z owocami: Przygotowac: 1 kg piersi z indyka, 2-3 owoce kiwi, mala puszka ananasa, kilka gozdzików, sól, pieprz, szczypta galki muszkatolowej i swiezo utartego imbiru, 2 lyzki masla. Oplukany kawalek miesa natrzec przyprawami, naszpikowac gozdzikami i wlozyc do zaroodpornego naczynia wraz z lyzka masla. Wstawic do goracego piekarnika i piec okoo 90 minut, polewajac od czasu do czsu wrzatkiem, a potem utworzonym sosem. Ananas odcedzic z zalewy, pokroic w pólplasterki lub w kostke. Na 10 minut przed koncem pieczenia dolozyc do miesa i chwile podgrzewac, zmniejszajac ogien. Zyczymy � smacznego!

* * * * Kacik Humoru:
* Wchodzi staruszek do konfesjonalu i nawija:
-Mam 92 lata. Mam wspaniala zone, która ma 70 lat. Mam dzieci, wnuki i prawnuki. Wczoraj podwozilem samochodem trzy nastolatki, zatrzymalismy sie w motelu i uprawialem seks ze wszystkimi trzema…
-Czy zalujesz synu, tego grzechu?
-Jakiego grzechu?
-Co z ciebie za katolik?
-Jestem zydem…
-To czemu mi to wszystko opowiadasz?
-Wszystkim opowiadam !!
* Dwóch zydów zwiedza Watykan,
Podziwiaja przepych i bogactwo.
-Popatrz, a zaczynali od stajenki.
* Idzie baba do lekarza, a lekarz tez baba.

* * * * Powiedzonka, Afirmacje :
Toomorow is the first day of the rest of your live. (Jutrzejszy dzien jest pierwszym dniem reszty twojego zycia).
Dog barking but man talking. (Pies szczeka ale czlowiek mówi).
Jedyna specjalnoscia, która hanbi czlowieka jest prózniactwo.
Bez silnego postanowienia czlowiek jest jak mlyn bez wody.
Historia lubi sie powtarzac, bo za pierwszym razem nie zwracamy na nia uwagi.
Kto za kogo reczy, tego diabel meczy.
Zyc jest bardzo niezdrowo. Kto zyje � umiera.
Mam dosc czasu na wszystko, co jest wazne w moim zyciu.
Oddycham calym soba, lacze cialo, ducha i umysl.
Uwalniam sie od wszystkiego co negatywne.
Otwieram sie na piekno zycia.
ELIKSIR ZYCIA � cudowny napój (kamien filozoficzny).

* * * * Kacik Wydawcy:
Mile widziana jest mlodziez w pisaniu swoich ciekawych spostrzezen z otaczajacego zycia lub ze spedzonych wakacji w naszej gazetce. Odrzucic treme w pisaniu – pomozemy i poprawimy. Pamietajmy !!! � naszym jezykiem jest jezyk polski gdziebysmy sie nie znajdowali a kazdy inny jezyk potrzebny jest tylko do egzystencji tam, gdzie zyjemy. Bawmy sie razem! � to nasza mysl przewodnia.
Warto miec lacznosc z �Przystania�. Jest to droga – �odnalezienia sie�.
– Andrzej Sochacki
* * * * Kalendarzyk; (co? gdzie? kiedy?)
* Dnia 18 listopada br. w sobote, o godz 19:00 w �Centrum Wagabundy� Andrzeja Sochackiego � film dokumentalny poswiecony pamieci najwiekszemu bohaterowi II-giej W.S. � rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu, uhonorowanym posmiertnie najwiekszym odznaczeniem panstwowym – �Orlem Bialym� przez Prezydenta R.P. � Lecha Kaczynskiego. (Obecnosc obowiazkowa).
* * *
* Dla przypomnienia: Spotkania w Centrum Wagabundy odbywaja sie cyklicznie (luty, maj, sierpien, listopad) w najblizsza sobote srodka miesiaca o godz. 19:00. Przynosimy ze soba co kto lubi, jak zwykle. Informacje: 602-244 1293
– Zapraszamy uprzejmie wszystkich.

Posted in Gazetka Przystań | Comments Off on Przystań 024

Przystań 023

Nr 023, Luty 2006r.

Co słychać w naszej “Przystani”?

* Nowiny przywiezione z Polski przez prezesa.
* Spotkanie z Mieczyslawem Sobczakiem (�Dziki Mietek�) � po powrocie z Peru.
* Swiateczny wyjazd do Antylopa Canyon and Four Corners Monument
* Poprzednia prelekcja sie nie odbyla z powodu nie dojechania na czas prelegentów. W ten sposób zmienilismy lokal na Klub Pulaskiego by milo spedzic czas bawiac sie na zabawie – zorganizowanej przez Zwiazek Podhalan.
* * *
Stowarzyszenie Globtrotrów w Warszawie.
Dzieki znanej podózniczce Teresie Bialek dostalem namiary na grupe ludzi spotykajacych sie co tydzien w Domu Nauczyciela na Ochocie w okolicy kina Ochota. Ta grupa spotykajaca sie od lat nigdy nie kurczy sie pod wzgledem czlonków. Przybywa duzo mlodziezy, która podrózuje po róznych zakatkach swiata i dzieli sie wrazeniami po powrocie do domu. Bylem zaproszony na prelekcje pokazujacej drewniana Rosje z jej kilkusetletnimi domami. Ujal wszystkich �Drewniany Tomsk� i dzielnica Irkucka z domami wkopanymi w ziemie, dla lepszej izolacji podczas srogich zim. Okna tych domów dotykaly parapetami chodników ulic. Cale domy byly pieknie rzezbione i malowane w kontrastowe kolory. Uwypuklaly sie swoim artyzmem sukiennice, framugi okien i drzwi. Pazur czasu i brak troski zrobil swoje. Z dekady na dekade coraz mniej domów zostaje uzytecznych. Za lat kilkadziesiat nie bedzie co podziwiac.
* * *
�Dziki Mietek� jest juz wsród nas.
Wyjechal do Peru na poczatku stycznia tym razem w celu poprawienia samopoczucia laczacego sie ze swoim zdrowiem a nie jak do tej pory w celach odkrywczych czy przewodzac grupie ciekawych wrazen zycia w dzunglii peruwianskiej.
Zafascynowany peruwianizmem i cudotwórcza medycyna szamanów oparta na tamtejszych ziolach, wielokrotnie odwiedzal wraz z osobami nieuleczalnie chorymi wioski szamanskie, gdzie dzieki �magii� tamtejszej medycyny wracali zdrowi, nawet z wyleczonymi chorobami nowotworowymi. Mietek chetnie dzielil sie przezyciami z ostatniej podrózy do Peru. Mozna bylo obejzec film i dowiedziec sie wielu ciekawostek o naturalnym zyciu w dzungli, gdzie gawedziarz zamierza juz wkrótce osiedlic sie na stale, twierdzac, ze zycie zgodne z natura i czyste srodowisko przedluza zycie uciekajac od strutej cywilizacyjnej egzystencji i pedem za pieniadzem.

* * *
SWIATECZNA WYCIECZKA
Ewa i Andrzej Sochaccy z �Centrum Wagabundy� w Phoenix zorganizowali wielkanocna wycieczke w pólnocno – wschodnie regiony Arizony.
Wyjazd rozpoczal sie w piatek 15 kwietnia o godzinie 5:30 rano spod Centrum Wagabundy. Zapakowane niezbedne rzeczy i optymizm mial wystarczyc na trzy dni. Powrót przewidziany byl na niedzielny wieczór 17 kwietnia. Z góry ustalona trasa prowadzila na pólnoc przez Flagstaf do Teec Nos Pos, Page, Grand Canyon, Williams i powrót do Phoenix.
Mimo zapowiedzi synoptyków o ochlodzeniu, pogoda okazala sie sloneczna. Jedyna anomalia pogodowa stala sie burza piaskowa, przez która trzeba bylo przemknac kilka minut tuz po minieciu Bidahochi. Piach nawiewany, przesypujacy sie i unoszacy tumanem nad asfaltem utrudnial widocznosc i jazde. Na szczescie nie trwalo to dlugo.
Okolo poludnia mozna bylo cieszyc sie osiagnieciem pierwszego punktu docelowego. Kierujac sie autostrada 160 na pólnocny wschód przez rezerwat Navajo, zawitalismy do jedynego miejsca w Stanach Zjednoczonych � punktowej granicy czterech stanów. To tu wlasnie krzyzuja sie i lacza w jednym punkcie granice Utah, Arizony, Colorado i New Mexico, tak zwany �The Four Corners Monument�. Stojac w jednym miejscu mozna bylo stac naraz w czterech stanach. Niektórzy robili wesole zdjecia stawiajac kazda noge i kazda reke w innym stanie U.S.A. Monument, który wystawiono dla oznakowania tego szczególnego miejsca powstal w 1912 roku jako cementowa plyta z oznakowaniem granic i punktu stycznego. Dopiero pózniej powstalo centrum turystyczne otwarte przez caly rok. Tereny Navajo obejmuja 27.000 sq mil, do których naleza wyzyny pustynne, góry, kaniony i jeziora.
Droga nr 160 wyruszylismy w kierunku zachodnim, w strone Page, odleglego o ponad 170 mil, nieduzego miasta lezacego w pieknej okolicy jeziora Powell, którego uroki sciagaja co roku okolo 2 miliony turystów. Krótkie zwiedzanie tego miasta i odwiedziny w punktach informacji turystycznej pozwolily zaopatrzec sie w mapki i foldery oraz zorientowac sie w wielu atrakcjach tutejszego regionu. Informacja w reklamówce, ze tereny jeziora Powell sa �miejscem dramatycznie czerwonych skal i szmaragdowo-niebieskiej wody� brzmialy bajecznie.
Pierwsza atrakcja chetnie odwiedzana przez turystów byly Kaniony Antylopy. Jedna tura zabiera turystów droga wodna, gdzie pomaranczowo-ognisty kanion ogladany jest z jeziora. Nasza wycieczka dotarla do drugiego kanionu � dolnego, do którego po oplacie za wjazd i osobnej za dojazd i zwiedzanie, mozna bylo dojechac duzym samochodem terenowym dostosowanym do przewozu 10 osób pod zadaszeniem. Jazda trwala kilka minut przez wawóz.
Juz u wejscia duzo osób zwiedzajacych. Wszyscy z aparatami fotograficznymi. Przyjezdzaja tu profesjonalni fotografowie zwabieni urokiem ksztaltów i kolorów. Organizuja sesje zdjeciowe sypiacego sie piasku i gry promieni wsród rzezbionych finezyjnie pomaranczowych skal. Ale tutaj czekala podróznych dobra lekcja. We wszystkich folderach obejrzec mozna cudowne zdjecia z tego czarownego miejsca. Rzeczywistosc wszystko jak zwykle troche prostuje. Fantazyjne ksztalty kanionu mozna sfotografowac w ognisto-pomaranczowych kolorach wylacznie przy dobrym swietle slonecznym. Nie tylko pora dnia, ale i nawet pora roku wplywa na efekty i jakosc oswietlenia. Najpiekniejsze zdjecia wychodza dopiero wtedy, gdy slonce pionowo z góry swieci szerokim promieniem przez szczeliny, dajac ta cudowna finezje i niespotykane naturalnie barwy. Wybrana przez nas tura o godzinie 10:30 rano pozwalala zrobic zdjecia w sloncu, choc w kwietniu nie ma idealnego, pionowo wchodzacego slonca.
Drugim z piekniejszych miejsc tego regionu jest Rainbow Bridge. Tu mozna bylo dotrzec jedynie droga wodna, wyporzyczajac motorówke lub skuter wodny. Chetnych na wodne szalenstwo nie brakuje. Liczne kanaly i rozwidlenia jeziora przechodza pomiedzy przepieknymi, czasami pionowymi skalami. Choc droga doplyniecia jest daleka, warto tam dotrzec. Rainbow Bridge jest magicznym miejscem, gdzie zwyczajem indianskim zabronione jest przechodzenie pod �Teczowym� lukiem skalnym. Jeszcze w roku 1983 most ten byl nad wijaca sie pod nim woda, która niegdys go uksztaltowala. Obecnie teren jest wysuszony i mozna doplynac jedynie kilkaset metrów przed mostem i dojsc do niego pieszo, gdyz regulowana tamami woda obnizyla swój poziom w jeziorze.
Po powrocie do miasta zwiedzanie tamy �Glen Canyon� i okolicznego punktu widokowego zakonczylo ten dzien. Jedynym zgrzytem pobytu w Page byl widok olbrzymiej, dymiacej elektrocieplowni nieopodal miasta, która jakos nie pasowala to tego uroczego zakatku, a wrosla w te ziemie burzac cala harmonie krajobrazu.
Drugi nocleg w �Page Boy Motel� pozwolil odpoczac na dalsza podróz, juz na poludnie Arizony.
W niedziele z samego rana obrany kierunek autostrada numer 89 prowadzil takze przez rezerwat Indian Navajo. Odcinek ten bardziej urozmaicony krajobrazowo z pieknymi widokami nie dal odczuc nudy i zmeczenia podrózy. Po dotarciu do Grand Canyonu, jednego z siedmiu cudów swiata, nasycalismy sie potega natury, która stworzyla Wielki Kanion na odleglosci 277 mil, o glebokosci 1 mili. Wszystkich szokuje swym majestatem i wspanialoscia. Jest parkiem narodowym. Zmieniajace sie kolory w zaleznosci od pory dnia i aury klimatycznej, sciagaja co roku 5 milionów turystów z calago swiata, by mogli zachwycac sie jego wyjatkowoscia.
Zabierajac cieple wspomnienia znad Grand Canyonu trzeba bylo wyruszyc dalej na poludnie. Na trasie w Tusayan warto bylo zobaczyc trójwymiarowy film o historii Grand Canyonu. Efekty trójwymiarowe wykorzystane przy tak pieknym krajobrazie, gdzie odczuwa sie z lotu samolotu zeskok z wierzcholków góry w otchlan kanionu jak i lot nad rzeka Colorado pomiedzy strzelistymi scianami skalnymi, zrobil na nas wielkie wrazenie.
Mijajac dalej Kaibab National Forest kolejny punkt przystankowy przypadl w goscinie w �Canyon Trading Post�, gdzie zamieszkuje �Dziki Mietek�. Po zlozeniu zyczen swiatecznych, ugoszczeni swiatecznym ciastem, sluchalismy opowiadan Mietka. Tymi refleksjami nad zyciem i wartosciami w zagubionym zyciu materialnym konczyla sie sentymentalna podróz po pólnocnej, jakze uroczej czesci Arizony. Powrót w nocy z Williams do Phoenix odzywal sie zmeczeniem, jednak bogactwo wrazen pozostalo. A to najwazniejsze.
Piekno i potega przyrody, które buduje w nas energie do zycia codziennego, kreuje w nas równiez dobro i zrozumienie swiata dla lepszego obcowania w naszym zabieganym otoczeniu. Dlatego dajmy sobie czasem oddech na dalszy wypad, zostawiajac wszystko za soba, aby w zmeczeniu podróza znalezc szczescie we wspomnieniach po powrocie. – Ewa Sochacka

* * *
* * * * Kacik Wydawcy:
Mile widziana jest mlodziez w pisaniu swoich ciekawych spostrzezen z otaczajacego zycia lub ze spedzonych wakacji w naszej gazetce. Odrzucic treme w pisaniu – pomozemy i poprawimy. Pamietajmy !!! � naszym jezykiem jest jezyk polski gdziebysmy sie nie znajdowali a kazdy inny jezyk – potrzebny jest tylko do egzystencji tam gdzie zyjemy. Bawmy sie razem! � to nasza mysl przewodnia.
Warto miec lacznosc z �Przystania�. Jest to droga �odnalezienia sie�.
– Andrzej Sochacki
* * * * Horoskop Galijski cd.
JASMIN ( 1 V � 14 V i 3 XI � 11 XI )
Cechuje ich dobry humor, wesolosc, zywosc charakteru oraz wielka ruchliwosc. Ciagle cos zalatwiaja, biegaja, maja wciaz nowe sprawy i malo czasu dla bliskich. Cechuje ich nadmierna drazliwosc. Wszystko zalatwiaja sami, by nie miec zobowiazan. Nie sa zbyt wspanialomyslni i maja �ciezka reke� do upominków. Prawie nigdy nie ukazuja prawdziwych uczuc, sa chlodni pelni umiaru, z czego winne sobie zdawac sprawe osoby wchodzace w zwiazek z �Jasminem�. Mezczyzni bywaja lepszymi ojcami niz mezami. Kobiety oschle, nieodgadnione, sa dobrymi, zapobiegliwymi gospodyniami.
KASZTAN (15 V � 24 V i 12 XI � 21 XI )
Sa wrazliwi i delikatni, latwo ich zranic. Stwarzaja pozory odpornosci, ale pod zewnetrzna powloka kryja tkliwe i czule serce. Bezposredni i otwarci, zle sobie radza w nawiazaniu stosunków miedzyludzkich. Cechuje ich bowiem niezrecznosc, powodujaca zahamowania. Sa sprawiedliwi i potrafia walczyc w obronie racji wlasnych i cudzych. Odznaczaja sie zywa inteligencja i wnikliwa obserwacja, ale wyciagaja wnioski niekonwencjonalne i niepopularne. Mezczyzni bywaja przystojni, silni, pelni zycia i wigoru, ale trudno im dogodzic w milosci. Natomiast w zyciu kobiet milosc odgrywa pierwszorzedna role. Kochaja mocno i prawdziwie.

* * * * Kacik Gosci:
Otrzymany e-mail: Andrzej z podziekowaniem jeszcze raz za otoczenie nas troska podczas przystanku naszego wypadu w swiat. Pdrózujacy wtedy spi spokojnie kiedy caly ekwipunek jest w bezpiecznym miejscu – takim jakim jest Twoja �przystan�. Jestes dla nas przykladem pomocy, jej potrzebujach.
�…Nie mozemy uwierzyc, ze sa takie przyjazne miejsca. Czulismy sie lepiej niz u swojej rodziny. Myslami bedziemy caly czas z domownikami i czlonkami tej goscinnej Przystani podczas pobytu w Phoenix. Jestesmy Wam bardzo wdzieczni. Do zobaczenia!
– Wojciech i Malgosia Ilkiewicz
* * * * Kacik Ciekawostek:
Nasi wycieczkowicze dookola swiata na motocyklu � Wojtek i Malgosia Ilkiewicz, którzy goscili w naszej przystani ubieglego roku, koncza obecnie jazde w Afryce przed przeprawa przez Ciesnine Gibraltarska na europejski kontynent. Trzymamy kciuki za ich szczesliwy powrót do domu. Nastepna wiadomosc bedzie juz z miejsca startu a tym samym miejsca zakonczenia wyprawy.
-Jedrek
* * * * Kacik Humoru:
-Tyle sie zlego naczytalem na temat alkoholu � mówi Antek do kolegi
-ze wreszcie sobie powiedzialem: czas raz na zawsze z tym skonczyc!
-Z piciem?
-Nie, z czytaniem.
*
-Do diabla panie Romanie! Sprowadzilem pana, aby nastroil pan
pianino, a pan dobiera sie do mojej zony!
-Ona wyglada mi na jeszcze bardziej rozstrojona.
*
Dwaj panowie rozmawiaja w barze:
-Ja �mówi jeden z nich �nie zylem ze swoja zona przed slubem. A pan?
-Nie wiem, niech mi pan przypomni jej nazwisko panienskie.
*
-Jaka jest róznica miedzy madra blondynka a Yeti?
-Kilka osób widzialo Yeti.
*
-Jedzie blondynka samochodem, uderza w drzewo.
Wychodzi i mówi, przeciez trabilam.
*
-Czemu blondynka cieszy sie, ze ulozyla puzzle w 4 miesiace?
-Poniewaz na pudelku napisano: �od 2 do 5 lat�.
– zebral Adam
* * * * Kalendarzyk; (co? gdzie? kiedy?)
* * Dnia 13 maja (sobota) spotykamy sie od rana na plazy �Las Conchas� w Puerto Penasco – Meksyk i bawiac sie zazywamy zdrowotne kapiele morskie.
* * Ciekawostka! W przyszlosci spotkanie z energoterapeutami, ludzmi zajmujacymi sie leczeniem niekonwencjaonalnym.
*
Dla przypomnienia: Spotkania w Centrum Wagabundy odbywaja sie cyklicznie od lat (luty, maj, sierpien, listopad) zazwyczaj w najblizsza sobote srodka miesiaca o godz. 19:00. Przynosimy z soba co kto lubi, jak zwykle. Informacje: 602-244 1293.
Czujcie sie Wszyscy zaproszeni na spotkania.

Posted in Gazetka Przystań | Comments Off on Przystań 023