Nr 043, styczeń 2011r.
Co słychać w naszej “Przystani”?
* Prezentacja podróży Cezarka
* “ANDRZEJKI” na raty
* Święta w Nowym Meksyku
* Niesamowity gość – maratończyk
*
PODRÓŻ I MAGIA
Reportaż z klubowego spotkania (urywki).
…CZARKI brawo! …Brawo! …Wspaniale! …Co za udany debiut? – rozbrzmiewało tego dnia w pomieszczeniu klubowym. …Przybyli odśpiewali “Sto Lat! dla bohatera wieczoru jakby to były jego urodziny. Młodzieniec mało co nie popłakał się ze wzruszenia. …Taka atmosfera sobotniego listopadowego wieczoru 2010 roku panowała w klubie podróżników “CENTRUM WAGABUNDY”.
Solowy występ Czarka poprzedziła przedmowa rzeczniczki prasowej klubu – Joanny, która przedstawiła program wieczoru. Joanna przygotowała imprezę merytorycznie i poprowadziła spotkanie. …Następnie zabrał głos kierowca Jędrek, uczestniczący w wyprawie Czarka. Nie spodziewał się po nim tak szybkiej adaptacji do srogich wymogów podróżowania w którym pilot jest zdany wyłącznie na swoje przygotowanie i umiejętności by wyprawa przebiegła według założonego planu. …Kiedy w pewnym momencie kierowca zasugerował skręcenie z trasy do Nowego Orleanu czy na południe Florydy – Czarki kategorycznie zaprzeczył brakiem czasu w swoim grafiku wyprawy. Od tego czasu Jędrek jechał jak kierowca, …był posłuszny poleceniom pilota wyprawy. …Wyszło na dobre. Czarki mógł na następny dzień uczestniczyć w rozpoczynającym się roku szkolnym. Kierowca wystawił pilotowi celującą ocenę i zawsze jest gotowy do współpracy z Czarki w dalekich podróżach.
…Na podziękowanie i specjalne wyróżnienie za zorganizowanie wieczoru zasłużyła gospodyni klubu – Ewa, palce lizaliśmy po bigosie, który wyprzedził wszystkie inne smaczne przystawki. Zasługą jej było również upamiętnienie występu Czarki jak i przybyłych gości na filmie i zdjęciach.
…Dziękujęmy z wdzięcznością klubowi “Centrum Wagabundy” za sprawowanie opieki logistycznej, medialnej i sponsoringowej nad udaną wyprawą. Bez tej kooperacji wyprawa nie doszłaby do skutku.
Jako rzecznik prasowy klubu i korespondentka miałam przyjemność przedstawić ciekawą osobę bohatera wieczoru przybyłym gościom z bliska i daleka. …Czarki zdradzał swoje marzenia od dawna. Mówił, że coś musi dokonać nietypowego. Codziennie po odrobieniu pracy domowej ze szkoły, zamykał się w swoim pokoju by nikt nie przeszkadzał w opracowaniu podróży różniącej się od poprzednich pod przewodnictwem rodziców. Gdy miał wszystko gotowe teoretycznie, zaczął szukać odpowiedniego kierowcy. Wydzwaniał po zaprzyjaźnionych osobach i dyskutował o jeździe, o wycieczkach. …Zwrócił się w końcu do znanego podróżnika Jędrka o stworzenie duetu. Ku zadowoleniu usłyszał pozytywną odpowiedź. …I tak się zaczęło pilotowanie podróży pod okiem doświadczonego kierowcy.
…CZARKI W AKCJI…
Tematem wystąpienia był opracowany komputerowo w “Power Point” samochodowy rajd-pętla “Od Pacyfiku do Atlantyku” po USA, zrealizowany w charakterze pilota wyprawy. …Nie było nudy.
Debiutowe spotkanie poprzedził przywieziony reportaż filmowy, zrealizowany podczas podróży w chicagowskiej telewizji – “POLVISION” jak i wywiad w telewizji “TRWAM”. Pamiętnego wieczoru w pomieszczeniu klubowym Czarki wyglądał jak zawodowy rajdowiec i podróżnik z emblematami polskimi i orzełkiem na piersiach widniejącymi na koszulce z odbytej podróży. Przedstawił z lekkim podnieceniem, prywatny album podróży w którym widnieją wpisy i znaki pamiątkowych spotkań. Czarki udostępnił do wglądu kilkanaście pochwalnych kopi artykułów prasowych z gazet polonijnych jak i inne pamiątki. Pochwalił się pisaną już książką pt.: “Moja pierwsza monitorowana podróż”. Przyszykował również do rozdania krążki CD ciekawo opracowanego tematu przedstawiającego przekrój swojego pierwszego rajdu.
Opowiadanie zaczął od przedstawienia gościom rajd w programie komputerowym “Power Point”. Przedstawił trasę wyprawy i następnie opisywał przygodę po przygodzie. Ciekawa kompozycja zdjęć i tekstów trzymała gości w napięciu. Podczas tej wakacyjnej krótkiej przygody, trwającej zaledwie kilkanaście dni nazbirerało się sporo ciekawych przeżyć, które Czarki umiejętnie przemycił pomiędzy zdjęciami.
Po prelekcji, pytań nie było końca. Czarki zaproponował zorganizowanie grupowej podróży, której by chciał pilotować od początku do końca. Powiedział, że taką podróż mógłby odbyć każdy z sali nie zależnie od wieku czy kondycji. Najważniejszym punktem wyprawy jest wyruszenie a po drodze wszystko się unormuje (odpoczynki, tempo podróży, czy zaliczanie ciekawych miejsc) – stwierdził. Zrealizowana podróż w roli pilota wyrobiła w nim pewność siebie, gdyż była sprawdzianem jego charakteru i umiejętności przed doświadczonym kierowcą podróżnikiem Jędrkiem
…Wszyscy zaskoczeni byli jego pamięcią i umiejętnościami. Wysoką ocenę za Czarki prelekcję i prezentację komputerową wystawił, obecny wśród zacnych gości, pan Antoni Wojewoda – Harcmistrz Polonijnych Skałtów znający ogólnie predyspozycje i wysiłek młodzieży wynikający z długoletniej z nią współpracy.
Po przerwie Czarki przekonał nas nie tylko do swoich podróżniczych umiejetności ale do umiejętności z krainy magii, którą zademonstrował. Projekcyjny ekran telewizyjny zamieniony został na magiczny stolik ze szkatułką magicznych rekwizytów.
Wydawało się, że przebywamy w krainie czarów. Młodzież otwierała szeroko usta i oczy z wrażenia pytając się rodziców, …czy to możliwe, dlaczego oni nie mogą tego zrobić. Niesamowicie wyglądało posuwanie się gumki w górę po równi pochyłej wbrew zasadom grawitacyjnym. Niezrozumiałym było przecinanie żelaznego pierścienia drugim pierścieniem lub przebicie banknotu ołówkiem bez pozostawienia śladu dziury na banknocie. …To są tajniki magii.
Po zakończeniu programu Czarki otrzymał zaproszenie na spotkanie do innej polonijnej grupy młodzieżowej, która w tym czasie była
.
Impreza była okazją do wymiany swoich wrażeń pomiędzy przyjaciółmi mieszkającymi daleko od siebie, przeciągnęła się niepostrzeżenie do późnych godzin wieczornych. Nam pozostało czekanie na następny wyczyn młodego podróżnika. Tymczasem życzymy dla Czarki Sochackiego powodzenia w nauce i w rozszerzaniu ciekawego i pożytecznego hobby. – Joanna Marciniak
Rzeczniczka Prasowa
* *
* “ANDRZEJKI” – zabawa na raty
* Tego roku członkowie “Centrum Wagabundy” bawili się celebrując dzień swojego patrona w zaprzyjaźnionych klubach w dwóch miejscach. Nasz solenizant – Jędrek miał gratisową rozrywkę. Tańczył z nami przystrojony w czerwoną różę. Pierwszą zabawę zaliczyliśmy w Ukraińskim Klubie u Związku Podhalan. Przy wejściu strzemiennego wypić trzeba było z witającym nas prezesem Podhalan – Janem Gackiem. Zdrowy góralski trunek rozweselił gości od samego początku.
* Miłą niespodzianką było wystąpienie wokalistyczne córki państwa Frys. Młoda Julia dobrze zapowiadająca się śpiewaczka bisowała na życzenie gości.
* Po tygodniu bawiliśmy się w pięknie wystrojonej świątecznie balowej sali “Pułaskiego Klubu”. Bawiących się był pełny parkiet; niespodzianka. Przywołał swoich wielbicieli Zbyszek Gałązka występujący gościnnie. Do północy bawili się więcej starsi przy muzyce łagodniejszej. Później na parkecie przeważała młodzeż wyżywając się w nowoczesnych rytmach. Zajadaliśmy się jak zwykle przysmakami domowej roboty. Palce lizać.
* *
* ŚWIĘTA W NOWYM MEKSYKU
* Słoneczna pogoda sprzyjała kilkugodzinnej podróży. Gospodyni “Centrum Wagabundy” kierowała vanem bez przystanku. …Sprzed kilkudziesięciu lat znajomości wizyta u starych znajomych przebiegła jak w rodzinie. Nikt nie musiał się przedstawiać i specjalnie przestrzegać konwenanse. Luźna atmosfera pomogła swobodnemu zachowaniu się dzieci, które jeździły kładami, biegały za sarenkami i bawiły się z domowymi zwierzętami. Ciocia z wujkiem (Grażyna i Wiesław Miecznikowscy) byli bardzo wyrozumiali co do wymogów młodzieży, gdyż w przeszłości brali czynny udział w harcerstwie nowojorskim. Podczas łamania się opłatkiem słychać było polskie kolędy, które tworzyły razem z przystrojonym stołem świąteczny nastrój. W drugi dzień świąt zwiedzaliśmy okolice gdzie znajduje się muzeum balistycznych białych rakiet różnej wielkości i różnego zasięgu. Zwiedziliśmy laboratorium astronomiczne przybliżając gwiazdy na wyciągniętą rękę.
* Pojechaliśmy w góry “Sierra Blanca” by spróbować zjeżdżania na deskach. Tam snowbol na wyskości ponad 10 tys stóp był otwarty dla publiki, gdzie inne miejsca w Arizonie były jeszcze zamknięte. Czarki i Asia nabrali ochoty na pozostanie u wujka przez następnych kilka dni ferii szkolnych by wyżyć się białym szaleństwem.
* *
* GOŚĆ Z POLSKI W KLUBIE
* Relacja klubowa (urywki)
POKOJOWY MARATON PIOTRA KURYŁO
Zacznę od cytatów jadących z Piotrem:
“Pokojowy bieg. Biegnąc solo dookoła świata, zadedykowałem ten dzienny wysiłek i modlitwę dla POKOJU NA ZIEMI. Proszę wszystkich ludzi, specjalnie liderów wojujących krajów – zawrzyjcie pokój! – Piotrek
Peace Run. Running alone around the world, I dedicate my daily hardship and prayer to PEACE ON EARTH. I ask all people, especially leaders of feuding countries – make peace! – Peter”. Taki apel widniał na sprzęcie niezmęczonego maratończyka wokół ziemi Piotra Kuryło – człowieka o niezwykłej determinacji, zacięciu i zdrowiu, rodem z ziemi białostockiej.
W kończącym się 2010 roku, 18 grudnia, wielka niespodzianka – niespotykany gość przekroczył progi międzynarodowego klubu podróżników. Niemalże jak wszystkie drogi prowadzą do Rzymu to i do naszego “Centrum Wagabundy” trafiają różnymi drogami różni podróżnicy z różnych krajów i podróżujący w różny sposób: rowerem, mopedem, motocyklem czy samochodem. Ale na piechotę to był wyjątek bez precedensu. Taką metodą może poszczycić się Piotrek Kuryło, rodem z Polski.
Jak doszło do tego ciekawego spotkania.
…Pewnej grudniowej soboty zabrzmiał telefon w “Centrum Wagabundy”. Wiktor Żółciński z radia “Pomost” z zapytaniem …o możliwość zaopiekowania się pewnym maratończykiem z Polski, który biegnie dookoła świata. …Nie ma sprawy, z wielką przyjemnością – zabrzmiała odpowiedź Jędrka. …W lepsze miejsce Piotr Kuryło nie mógł trafić. Kilka tygodni wstecz gościliśmy młodego i ambitnego Ireneusza Mazewskiego z okolic Olecka – motocyklistę na Yamaha odbywającego rundę dookoła USA.
…Spotkali się tego samego dnia na parkingu przed polskim kościołem, gdzie Jędrek odwiózł Cezarka na zbiórkę harcerską. Wiktor odjechał zostawiając sportowca z całym jego podróżniczym ekwipunkiem. Harcerska brać zaproponowała Piotrowi udział w świątecznym obiedzie. …W międzyczasie Piotrek nawiązał cenne znajomości. Myślał też o znalezieniu miejsca dla siebie przy kościele. …Z podarowanymi wypiekami, zmęczony gość, zaszczycił swoim przybyciem “Centrum Wagabundy”. …Tak rozpoczął się kilkudniowy przystanek Piotrka w Phoenix.
Nieco więcej o Piotrku.
Urodził się 38 lat temu w wiosce Pruska Wielka niedaleko Augustowa. Do trzydziestego roku życia zajmował się sportem amatorsko. Po zdobyciu pierwszych miejsc w maratonach 100 kilometrowych znalazł się w kadrze narodowej. Z pewnych powodów ambitny sportowiec nie zagrzał długo miejsca.
Kiedy znalazł sponsora, spróbował swoich sił w 24 godzinnym maratonie, rozgrywanym od lat w Grecji na trasie Ateny – Sparta nazywanym “Spartaklonem”. …Nadszedł 2007 rok, Piotrek wpłacił 250,- euro, by znaleźć się wśród 300 najlepszych maratończyków z 28 krajów.
…Żeby wystartować w wysokiej formie Piotrek zbudował sobie wózek, w którym zmieścił namiot, ubranie, osobisty sprzęt, żywność i wodę. Zaprzęgnął się jak koń i wystartował biegiem ze swojej miejscowości na południe Europy, w stronę Grecji. Dobrnął do linii startu z ledwo kręcącymi się już kółkami, które odpadały od czasu do czasu.
Na miejscu wzbudził podziw swoim pomysłem nie tylko wśród organizatorów ale i wśród najlepszych maratończyków świata, którzy zaczęli czuć respekt i obawiać się tego nieznanego i niepozornego “gościa”.
Wielki sukces charakteru
…Strzał w górę. Wszyscy ruszyli ostro, tylko nie Piotrek, on wiedział co go czeka. Czuł się lekko na duchu i ciele. …Tej nocy nie spała cała Grecja.
Przez kilkanaście godzin wielka grupa biegła przed polskim maratończykiem. …Minęła noc, Piotrek nie spał, biegł z myślą o rodzinie, która jest jego podporem psychicznym przez cały czas. Jak zaprogamowana maszyna biegł sukcesywnie – równo, drobnymi krokami nie tracąc czasu nawet na krótki odpoczynek po drodze. …Kiedy zbliżała się 24 godzina maratonu Piotrek miał przed sobą tylko kilku zawodników. Dał z siebie wszystko. …Minął linię mety drugi z 300 zawodników! …Przebiegł ogólnie przeszło 260 kilometrów non stop! …Stanął na podium z uśmiechniętą twarzą, że nie zawiódł nikogo. Przyniósł chwałę sobie i Ojczyźnie.
…Greccy organizatorzy docenili Piotrka, wynagradzając dodatkowo tygodniową gościną w hotelu. …Odpoczywał w spokoju i samotności. Jednym kontaktem i rozrywką była rozmowa telefoniczna z żoną i córkami. …Tacy bohaterzy jak Piotr Kuryło czy Andrzej Sochacki są niedostrzegani wśród swoich, tylko za granicą, przez ludzi znających się na sprawie.
Rozpoczęty MARATON ŻYCIA – dookoła Ziemii
Upłynęło kilka lat a Piotrek przygotowywał się z uparciem do maratonu dookoła Ziemii. Mając doświadczenie zmontował specjalny pojazd z kajaka, który posłużył mu jako wózek, jako amfibia i zarazem jako dom.
Rozpoczął swój “Bieg dla Pokoju” 7 sierpnia 2010 roku ze swojej wioski i przez Europę dobrnął do Portugalii. Tam podczas przeprawy przez rwącą rzekę miał groźny wypadek. Był niemal krok od śmierci. …Pozbierał co się dało uratować, wysuszył i kilkaset kilometrów przebył pieszo dźwigając wszystko na plecach. Po drodze kupił walizkę na kółkach i dobrnął z nią do lotniska w Lizbonie.
…W Nowym Jorku zajęła się nim Polsko Amerykańska Sportowa Organizacja. Wyposażyła go w dzięcięcą przyczepkę do roweru przerobioną na “konny” wózek. …Od Nowego Meksyku wędruje z tabliczką “Children are a Gift from God” (Dzieci są Darem Bożym), która ozdabia tył wózka.
…Niemalże z rozlatującym się wózkiem dobrnął, ciągnąc go przez całe Stany, do Arizony. W nogach miał “przedreptane” około 8 tys kilometrów. W “Centrum Wagabundy” pomogliśmy wzmocnić pojazd do dalszej wędrówki. Tu zajął się też wygojeniem ran na stopach i palcach.
Klubowe miejsce Piotr polubił i uważał je za swoją bazę wypadową. Jędrek starał przygotować Piotrka psychicznie. Wyświetlił film z ostatniej 23 dniowej podróży dookoła świata po lądzie, którą odbył w 2007 roku. Piotrek, oglądając film z drogą syberyjską, był trochę przerażony dołami i kamienną nawierzchnią jak i odległościami pomiędzy “zajazdami” na posiłek i odpoczynek.
…Podróżnik czuje się najlepiej nie w miejscu komfortowym ale w miejscu praktycznym i bezpiecznym. Takim przystankiem zapewniającym wymogi podróżnika jest nasze “Centrum Wagabundy” w którym wizytujący czuje się jak w swoim domu. …Nie ma się co dziwić, klub został stworzony nie przez byle kogo a przez kilkakrotnego okrążyciela kuli ziemskiej różnymi środkami transportowymi. Jędrek wie co potrzebuje podróżnik, wie jak dogodzić wędrującym. Oprócz posiłków, spania, prania i kąpieli jest miejsce biurowe z komputerem włącznie i miejsce na ewentualną reperację sprzętu w razie potrzeby. Piotrek otrzymał klucze do swojego “imperium” nie czując zobowiązania czasowego.
…Wzieli go również pod opiekę poznani Polacy. Zorganizowali spotkanie; otrzymał w prezencie nowe sportowe buty, inne zastępcze przedmioty utracone po drodze i zstrzyk gotówki tak potrzebnej mu po drodze..
Jak powiada Jędrek – podróżnicy, do których można zaliczyć unikatowego maratończyka, dzielą się na dwie grupy. Jedna grupa to optymiści, druga to pesymiści. Z reguły optymista widzi przed realizacją przedsięwzięcia jego zakończenie, niezależnie co by się zdarzyło na trasie. Pesymista też wystartuje w drogę ale w razie jakiegoś niepowodzenia przerywa podróż i wraca najkrótszą drogą do domu nieprzejmując się specjalnie z wywiązania się. …Oczywiście, Piotrek zalicza się do tych pierwszych.
Proszę wszystkich o włączenie się choć duchowo w bieg Piotra przez otchłań syberyjską, którą rozpocznie w przyszłym roku. Na takiej przestrzeni wszystko może się zdażyć. Tam miejsca życia ludzkiego oddalone są od siebie po kilkaset kilometrów. …Żeby go zima nie dosięgnęła gdzieś daleko, w okolicy Uralu; tam aura płata figle. Polećmy go Opatrzności Bożej! Więcej na stronie internetowej pod hasłem: BiegDlaPokoju.pl
Z Panem Bogiem. – Joanna Marciniak
Rzeczniczka Prasowa “Centrum Wagabundy”
Phoenix, grudzień 2010
(obszerniej wszystko w internecie)
* * * * Kącik Wydawcy:
Mile widziana jest młodzież w pisaniu swoich ciekawych spostrzeżeń z otaczającego życia lub ze spędzonych wakacji w naszej gazetce. Odrzucić tremę w pisaniu – pomożemy.
Pamiętajmy !!! – naszym językiem jest język polski gdziebyśmy się nie znajdowali a każdy inny język wykorzystujemy tylko do egzystencji tam gdzie żyjemy. Bez Języka Polskiego nie ma Polski!
Bawmy się razem! – to nasza myśl przewodnia.Warto mieć łączność z “Przystanią”. Jest to droga “odnalezienia się”.
– mgr inż. Andrzej Sochacki
* * * * Horoskop Indiański
WYDRA (21.01 – 18.02)
Porusza się zgrabnie w każdej sytuacji. Symbolizuje intelekt, pomysłowość, komunikatywność czując się w zgodzie ze środowiskiem. Działania jej dostarczaja innym twórczych podniet i nadziei. Są wspaniałymi przyjaciółmi ceniąc sobie sprawiedliwość. Angażują się w ruchy społeczne i rewolucyjne. Ceni sobie przyjaźń oddając się bez reszty. Jest niepospolitą duszą towarzystwa.
Uczucia – Potrzebuje w nich swobody. Stawia na intelekt. Z nią się nikt nie nudzi, jej wyobrażenia są utopijne i pozostają w sferze marzeń.
Zdrowie i praca – urodzeni w tym totemie ekonomicznie wykorzystują swój potencjał energetyczny. Jako osoba o niezwykłej bystrości umysłu potrzebuje szerszego pola do swobodnego działania.
* * * * Kącik Poetycki:
P S Z C Z Ó Ł K A
“Wolność – krzyczała pszczółka – niebiosa mi dały!
Nie chcę praw, co by moje chęci tamowały!”
“Dobrze – rzekły jej inne – rób, co myśl przyniesie,
Ale wynieś się z ula i siedź jedna w lesie”. -Antoni Gorecki (1787-1861)
* * * * Kącik Ciekawostek:
1. W każdym kocim uchu znajdują się aż 32 mięśnie.
2. Vincent van Gogh zdołał sprzedać za życia tylko jeden obraz.
3. Jedna czwarta kości człowieka to kości jego stopy.
4. Szczur może spaść z piątego piętra nie odnosząc żadnych obrażeń.
5. Krew zawiera 78 procent wody.
6. Huragan wyzwala w ciągu 10 minut tyle energii, ile cały nuklearny arsenał
współczesnego świata.
* * * * Kącik Zdrowia:
P a m i ę t a j :
– Nie czytamy na słońcu, przejdźmy w cień.
– Nie zdejmujemy okularów w pełnym słońcu. Łatwo uszkodzić wówczas siatkówkę, bo
źrenice nie nadążą za akomodacją
– Nie chodźmy w okularach przeciwsłonecznych bez przerwy, zwłaszcza w pomieszcze-
niach i późnym wieczorem.
– Po upalnym dniu połóż na powieki kompres z rumianku lub szałwi lub z niezbyt mocnej
herbaty. Przyniesie ulgę.
– Zrezygnuj z opalania – słońce niszczy nie tylko skórę, lecz także tkankę podskórną.
– Unikaj potraw marynowanych, jadaj natomiast galaretki.
– Unikaj zwiększającego się ciśnienia krwi w żyłach nóg. Nie sidź na nodze podwiniętej
pod siebie.
* * * * Kącik Kulinarny:
Co różni kuchnię chińską od naszej? Zauważmy podczas konsumpcji:
– Sposób smażenia: Chińczycy smażą prawie wszystko, ale krótko, na bardzo dużym płomieniu, w naczyniu o nazwie – wok.
– Przyprawy: czasem bardzo pikantne, często przesmażane na oleju dla wydobycia intensywniejszego smaku i aromatu.
– Mięso: używa się tylko najlepszego mięsa: z kurcząt – piersi, z prosiaka – szynki. Przed smażeniem podgotowuje się z przyprawami, np. imbirem lub anyżem dla nabrania smaku i aromatu.
Warzywa: Wszystkie potrawy składają się w połowie z warzyw, a często z ich przewagą.
Przygotowanie potraw: mięso kroi się na małe kawałki – łatwiej je smażyć i zjeść.
* * * * Kącik Humoru: 10 fraszek Jana Sztaundyngiera:
– Co innego orły. Najgłośniejsze hurra, W orła nie zmieni knura …
– Co robimy? Co robimy od stuleci? … Dzieci …
– Coraz jesteśmy.Coraz jesteśmy ozdobniejsi … srebrni, i na tym świecie coraz mniej –
potrzebni.
– Coś winien żonie? I hołd, I żołd!
– Cóż mi tam. Coż mi tam boskie najstraszniejsze gniewy, Bóg Adamowi raj wziął, nie
wziął Ewy.
– Cóż za monstrum kłujące. Cóż za monstrum kłujące we mnie się zanurza – Tak syknęła
spluwaczka, gdy wpadła w nią róża.
– Czasem głupoty. Czasem głupoty człowiek sobie życzy, Bowiem w mądrości tyle jest
goryczy.
– Czciciel żony.Tak bardzo żonę szanował, Że aż cudze fatygował.
– Czemu się pochyło trzyma. Umyślnie robię się pochyły, Ażeby kózki na mnie skoczyły.
– Człowiek bajdurzy. Człowiek bajdurzy o swej wolności, A więźniem jest mięsa,
nerwów i kości.
Inny humor:
* Tatusiu, dlaczego ty podpisujesz moje pały trzema krzyżykami?
– Bo nie chcę, aby nauczycielka pomyślała, że normalny człowiek może być ojcem
takiego cymbała.
*Pani Jadziu, proszę posprzątać windę. – Na każdym piętrze?
*Dlaczego student jest podobny do psa? – Bo jak mu się zada jakieś pytanie, to tak
mądrze patrzy …
*Smutny: -Dlaczego masz taką nieszczęśliwą minę? – Moja żona wyjeżdża na tydzień do
swojej matki.
– I z tego powodu jesteś taki ponury? – Muszę, bo inaczej nie wyjedzie.
* * * * Kalendarzyk; (co? gdzie? kiedy?)
*Ogólne spotkanie w sobotę, 12 lutego, godz 19:00, 2011 r. Tematy: 1. Film archiwalny niedostępny dla publiki pt.: “Życie w Polsce 1918 – 1939. 2. DVD-Wspomnienia maratończyka Piotrka z drogi. 3. Nieco magii w wykonaniu Czarka.
Więcej informacji: 602-244 1293. Zapraszamy Wszystkich!
Dla przypomnienia: Spotkania w “Centrum Wagabundy” odbywają się cyklicznie co kwartał (luty, maj, sierpień, listopad) w najbliższą sobotę środka miesiąca o godz. 19:00. Przynosimy z sobą jak zwykle – co kto lubi, według swojego gustu. Informacje w klubie: 1-602-244 1293
O G Ł O S Z E N I A i R E K L A M Y
* W Centrum Wagabundy są do nabycia książki: “Sześć podróży dookoła świata”, “Poradnik Trampingu Turysty Zmotoryzowanego” i “Harleyem dookoła świata” – Andrzeja Sochackiego.
* Zerkaj na ciekawą stronę: www.azpolonia.com
Uwaga: Poprzednie wydania gazetki jak i wiele innych ciekawych pozycji są w archiwum “Centrum Wagabundy”: www.azpolonia.com i www.andrzejsochacki.com.
– Pozdrawia zespół C. W. gazetki “PRZYSTAŃ”
Tel: 602-244 1293, centrumwagabundy@yahoo.com, 3715 E. Taylor Street, Phx, AZ 85008
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
$$$ $$ Dziękujemy wspierającym Fundację, rozumiejących nasz aspekt: Wszystko dla biednych, utalentowanych i bez szczęścia. Darowiznę pamiętajmy odpisać od podatku.