Ambitne plany Andrzeja Sochackiego

Kolejna podróż „Jędrka” wagabundy samochodem – dookoła Azji po jej obrzeżach

Wywiad dziennikarki z naszym globtroterem – Andrzejem „Jędrkiem” Sochackim

Jak wiemy, Andrzej Sochacki (Jędrek), inżynier konstruktor maszyn, nauczyciel z zamiłowania podróżnik, fotograf i dziennikarz – jest jedynym w świecie globtroterem mającym w swym worku wagabundy osiem podróży dookoła świata różnymi środkami transportowymi (samochód, samolot, jacht, kolej, motocykl) nie licząc mniejszych jak: dookoła USA, Archipelagu Karaibskiego, Skandynawii, Polski czy po Alasce, Hawajach i Ameryce Środkowej.
Podróże przez 163 kraje na sześciu kontynentach zajęły mu przeszło 12 lat ciekawego życia. I jeszcze mu mało. Obecnie jest w trakcie szykowania się do ostatniego ogniwa w podróży swojego życia, różniącej się od poprzednich, tj dziewiątej podróży dookoła świata po krawędziach wszystkich kontynentów, którą rozpoczął w 2008 roku z Bostonu, USA.
Człowiek ten nie ma strachu jeżdżąc po świecie w pojedynkę. Pomaga mu w tym ogromnie doświadczenie, znajomość języków obcych (polski, angielski, rosyjski, hiszpański, porozumiewa się w niemieckim i francuskim), pewność siebie i wytrwałość w każdych, nawet najbardziej niesprzyjających okolicznościach.

1. Dziennikarka – Grażyna Witkowska (Dz.): Jaki tym razem będzie środek lokomocji?
Podróżnik – Andrzej Sochacki (AS): Planuję pojechać jak zwykle samochodem, jeszcze nie wiem jakiej marki. Będę szukał w Polsce, mam na myśli VW lub Toyotę. W znalezieniu przypuszczam, pomoże mi jak poprzednim razem doświadczony rajdowiec świata a zarazem prezes Automobilklubu Polski pan Romuald Chałas. On wie jaki pojazd jest potrzebny na długi rajd. Według mnie, idealnym samochodem jest nieduży samochód osobowy z napędem na przednie koła (lub 4 X 4). Wysoki w podwoziu z silnikiem benzynowym nie większym jak 2 litry pojemnośći, z kontrolą szybkości i możliwie długi żebym mógł się położyć i odpocząć w czasie jazdy.

2. Dz.: Słyszałam, że to będzie ostatnia twoja długa podróż ?
AS: Nie przesłyszałaś się. Okrążeniem Azji chciabym zakończyć swoje kontynentalne podróże. To nie znaczy zrezygnować z podróżowania całkowicie. Wiek, zdrowie, samopoczucie i chęci są już nie te same. Myślę, że podróż azjatycka będzie jedną z najdłużych moich podróży nie licząc pierwszej „Garbuskiem” 40 lat temu (1977-79), kiedy wyrwałem się w świat „młody i szalony” zapominając o powrocie.
Przypomnę. W podróży byłem przeszło rok i 11 miesięcy. Przemierzyłem okolo 60 tys km i 50 krajów. Kiedy samochód płynął przez oceany ja obleciałem w tym czasie świat by dotrzeć do tych krajów do których bym nie dojechał samochodem. Redaktor Ryszard Badowski – znany z programu TV pt. „Sześć kontynentów” powiedział, że byłem pierwszym Polakiem, który zaliczył dwie podróże dookoła świata, samochodem i samolotami. Nikt inny tego nie dokonał przede mną. Obecnie, każdy może zrealizować podróże miedzykontynentalne bez problemów. Dawniej w Polsce pod skrzydłami komunistycznymi było to marzeniem. Ja, żeby podróżować musiałem podstępnie wyrwać z kraju.

3. Dz.: Jak zabierasz się do wyprawy?
AS: Szykowanie siebie i ekwipunku jest w każdej wyprawie podobne z małymi różnicami. Obecnie nie trzeba brać dużo odzieży i żywności. Dziś nie problem kupić coś po drodze. Z sobą będę wiózł płyny i prowiant suchy by móc dojadać po drodze pomiędzy dłuższymi przystankami. Będę jechał z GPSem nawigacyjnym i pozycyjnym firmy Emtrack dla łatwiejszego poruszania się po nieznanych drogach lub dojechania pod wybrany adres. Laptop będzie mi służył do wysyłania krótkich okresowych sprawozdań. Kamera do kręcenia okazyjnych filmików i aparat fotograficzny do dokumentacji. Telefon też przydaje się okazyjnie w potrzebie. Mam obecnie kilku życzliwych przyjaciół, którzy pomagą mi organizacyjnie w tej co nie bądź długiej wyprawie.
Nie jest to wyścig ale nie jest to wyprawa krajoznawcza. Jadę według nałożonego sobie celu i planu. Po drodze spotykam się z rodzinami kombatantów wojennych. Z nimi spędzam trochę chwil. Krótko bo czas ucieka, dnie stają się szybko krótkie. …Rygory nałożone sobie trzeba będzie w miarę przestrzegać.
Jadąc w pojedynkę, liczę na pomoc napotkanych ludzi gdy przyjdzie potrzeba, ponieważ nie podróżuję w obstawie i sekuracji dodatkowej ekipy. Nie zakładam, że coś nawali w wybranym samochodzie po drodze. Gdy nawali to reperuję u miejscowego mechanika. Wierzę, że będzie mi towarzyszył dobry anioł stróż; zwykle czuję tę moc.

4. Dz.: W jakim czasie planujesz ten ciekawy i niespotykany odcinek w twojej eskapadzie życia?
AS.: Żeby wykorzystać najdłuższe i najcieplejsze dnie chciałbym wyjechać z Polski w czasie wiosny (kwiecień) by jadąc przez Syberię i Chiny czuł się komfortowo.

5. Dz.: Ludzie pomyślą, że jesteś nierozsądny wybierając się w tak długą podróż samotnie.
AS.: Pomyślą ci, którzy sami nie podróżują a turystują. Podróże mają chwile ciężkie i momenty trudne. Więc nie każdego stać by się wywiązał z tych przypadkowych zdażeń na trasie. Podróżnik jest, tak myślę, trochę twardszy od turysty w zniesieniu niespodziewanych niewygód, których na trasie nie brakuje. Turysta jest inaczej nastawiony, on turystuje dla siebie, odpoczywa biernie robiąc zdjęcia, filmiki odwiedzając plaże i inne ciekawe miejsca. Przede wszystkim cieszy swoje gały. Zakwaterowanie ma przeważnie zarezerwowane przed wyruszeniem z domu. Nie nastawiony jest na jakąś większą przeszkodę czy wypadek. Podróżnik na swojej trasie też odpoczywa ale jego wyprawa jest bardziej aktywna w czasie i przestrzeni. Poświęca mniej czasu na relaks. Po podróży dzieli się swoją przygodą podczas spotkań z młodymi, zainteresowanymi wypadami w świat na warunkach bardziej surowych. Turysta po powrocie z podróży przechodzi do życia codziennego szybciej. Planuje następny wypad w następnym urlopie. W „Poradniku trampingu turysty zmotoryzowanego” szerzej jest opisana różnica pomiędzy podróżowaniem a turystowaniem.

6. Dz.: Jaki jest cel tej „wyprawy życia”?
AS.: Osobiście, to chciałbym sprawdzić się zawsze w ekstremalnych warunkach, przeżyć jeszcze razs coś niezwykłego, przełamać własne słabości – celebrując w ten sposób 40-lecie zrealizowanej wyprawy VW garbuskiem „Pryszczem” dookoła świata. Ceniąc wyprawy trampingowe, zaliczę tę najdłuższą podróż do wspaniałych przygód. Będzie to osiągnięcie „Korony turystyki trampingowej”. Jestem w wieku emerytalnym i zawsze się cieszę, że mogę swoje doświadczenie wzbogacić i przekazać młodszym, że można taką podróż odbyć bez specjalnych przeróbek w samochodzie. Trzeba mieć tylko trochę wrodzonych predyspozycji i chęci. …Jak zaznaczyłem, podróże są moim życiem i pracuję na nie, odkładam by później realizować marzenie. To każdy może osiągnąć. Obecnie znam kilku pseudo podróżników, którzy wyskoczą w świat i chcą być od razu sławni i bogaci. …Ja tak nie potrafię.
Podróżowaniem swoim zachęcam starszych, żeby się nie przejmowali wiekiem i realizowali swoje marzenia podróżnicze siedzące w nich od młodości, stale dowartościowując siebie w otaczającym ich społeczeństwie. Wpływa to dodatnio na samopoczucie. Podróże jest to rodzaj terapii, przedłużającej zdrowie i ciekawe życie. Nie mówiąc, że podróże to „Wyższy Uniwersytet Życia”, którego nie jesteśmy w stanie ukończyć. Sprawdziłem to na sobie. Drugim przewodnim celem ekstremalnej podróży jest cel patriotyczny. Będąc synem kombatanta wojennego przekazuję otrzymany glejt z Muzeum Armii Krajowej w Krakowie rodzinom kombatanckim w sprawie przekazywania do czekających pustych gablot archwalia wojenne swoich krewnych, często już nie żyjących. Żeby te cenne pamiątki nie powierały się po garażach, szafach lub innych miejscach nieprzystosowanych do tych trofeów. Tym rajdem celebruję 25 rocznicę założenia swojego „Centrum Wagabundy” w Phoenix, Arizona (1992) – klubu zrzeszającego ludzi z całego świata, klubu w polskich rękach, klubu zdrowego ducha i wolnego świata. Przystani dla każdego podróżnika.
To, że podróżuję po świecie jako Polak, z polską fantazją i z emblamatami polskimi widocznymi z daleka na samochodzie, napawa mnie radością. Swoimi wyprawami dokładam małą cegiełkę popularności i prestiżu swojemu krajowi. Do dziś utrzymuję kontakt z szerokim środowiskiem polonijnym na całym świecie.

7. Dz.: Wiem, że sam finansujesz wyprawy ale czy coś się zmienia czasami?
AS.: Tak to jest ogólnie, pracuję odkładam i realizuję swoje marzenia. Kilka razy pojechałem w świat użyczonym samochodem. Były to: 1. Wyprawa dookoła świata w 2008 roku w 28 dni po lądzie – samochodem VW-Caddy od firmy „Kulczyk Tradex” z Poznania. 2. Podróż dookoła Afryki w 2017 roku – samochodem „Toyotą Corollą” użyczoną od dealera Toyoty z warszawskiej Woli p. Piotra Sójki. Inne środki transportowe jak i wszystkie wyprawy finansowałem z własnej kieszeni. Nie wychodzi mi uśmiech do ludzi o pomoc, która by się przydała bardzo do rozszeżenia moich pętli światowych. Nie mogę sobie pozwalać na jakieś dodatkowe atrakcje z powodu emerytalnego budżetu. …Może, kiedyś uśmiechnie się szczęście.

8.Dz.: Kiedy, jaką trasą i skąd rozpoczniesz swoją podróż?
AS.: Planuję wyruszyć z podwórka swojego domu, rodzinnej kolebki na warszawskim Targówku by pożegnać się z Warszawiakami jak zwylke na Krakowskim Przedmieściu przed Pałacem Zamkowym pod Kolumną Zygmunta.
Następnym przystankiem będzie Krakowski Rynek i pożegnanie się z Polakami przed opuszczeniem Polski.
Przez Europę do Turcji gdzie oficjalny start podróży azjatyckiej nastąpi z Polonezkoy – 150 letniej polskiej osady niedaleko Istambułu, dawnego Adampolu, założonego przez księcia Adama Czartoryskiego. Stamtąd przez Gruzję, dalej na wschód przez Rosję, na południe przez Chiny, Wietnam, Singapur, dalej na zachód przez Indie, Iran do Turcji by zakończyć azjatycką podróż w Polonezkoy. Następnie powrót przez Europę do Warszawy – miejsca startu. Myślę, że zajmie mi około roku ta podróż i pokonam około 50 tys km przez 23 kraje. W praktyce zobaczymy.
Tą podróżą chciałbym upamiętnić: 1. 100-letnią rocznicę Niepodeległości Polski, 2. 70-tą rocznicę stracenia Rotmistrza Witolda Pileckiego w więzieniu na Mokotowie, tam gdzie mój ojciec nabawił się gruźlicy przez polewanie mu wodą cementowej podłogi w celi. 3. 90-lecie powstania „Towarzystwa Przyjaciół Ulicy”, którego jestem członkiem a także upamiętnić swoje 70-letnie urodziny.

9. DZ.: Czego obawiasz się teraz na trasie?
AS.: Czuję się niekomfortowo w zimnej pogodzie z powodu łamania w kosteczkach. Straty czasu na przejściach granicznych. Przypadkowego uszkodzenia samochodu. Dawniej wrogiem podróżnika było nieprzestrzeganie higieny, choroby i zwierzęta. Dzisiaj obawiam się ludzi gdyż złodziei, maniaków, chorych psychicznie rodzi się coraz więcej na świecie.

10. DZ.: Jakie „punkty” są najtrudniejsze w realizowaniu dalekich podróży?
AS.: Ze swojego doświadczenia wywnioskowałem, że są dwa takie trudne momenty. Jadnym jest podróżowanie w pojedynkę. Dlatego ludzie podróżują w towarzystwie. Zawsze jest tyle razy łatwiej i bezpieczniej o ile osób bierze udział w wyprawie. Drugim punktem jest odwaga rzucić pracę na okres roku i dłużej. Gdy na to kogoś stać to cała przygoda do zaliczenia jest „pestką”. – To jest moja opinia, która zrodziła się po piątej podróży dookoła świata. Wszystko inne też jest bardzo ważne.

11. Dz.: Na zakończenie z ciekwości. Co się stało z legendarnym garbusem o imieniu „Pryszcz”?
AS.: Ciągle jest na chodzie pomimo 45-letniego wieku. Po 17 latach upiękrzających eksponaty w niemieckim Muzeum Volkswagena w Wolfsburgu sprowadziłem go do Polski. Przez kilka lat ozdabiał największy salon Volkswagena Sobiesława Zasady w Warszawie. Obecnie znajduje się w rękach Prezesa Volkswageniarzy Polski z Krakowa – Artura Matuszewskiego. „Pryszcz” bierze czynny udział w spotkanich garbusiarzy z całej Europy. Jest ozdobą zjazdów „Garbatej Stokrotki” w Polsce. W wolnym czasie ozdabia prywatne muzeum Artka.

12. Dz.: Czego powinno się życzyć wykonawcy w takim przedsięwzięciu?
AS.: Myślę, że bezkolizyjnej jazdy w dobrym zdrowiu i samopoczuciu jak i spotkania najwięcej przychylnych ludzi po drodze w dobrej pogodzie.

Dziennikarka: Dziękując za wyczerpującą rozmowę życzę Ci Jędrku zrealizowania tego ambitnego azjatyckiego rajdu w pojedynkę przy pięknej pogodzie i spotkania na trasie tylko życzliwych ludzi. Abyś wrócił do nas z uśmiechem cały i szczęśliwy.

Do zobaczenia!
– Grażyna Witkowska
gagawit18@gmail.com

Dla państwa wiadomości podaję namiary internetowe Jędrka: www.azpolonia.com w Centrum Wagabundy lub pod hasłem: Andrzej Sochacki podróżnik, globetroter.

Marzec, 2018
„Centrum Wagabundy”
Phoenix, Arizona, USA

This entry was posted in Azja 2018. Bookmark the permalink.