Telepatia podróżnicza działa wszędzie. …Przypadkiem spotkałam swojego idola daleko od polskiej ziemi bo aż w Stanach Zjednoczonych w Phoenix, stolicy Arizony. Tam ma swój dom „Centrum Wagabundy” podróżnik światowy – Andrzej Sochacki, tam zna go cała Polonia. Oczy zrobiłam gdyż myślałam, że buja się jeszcze po afrykańskiej ziemi. Spotkanie zleciało z Jędrkiem (to jego ksywa od dzieciństwa) na krótkiej rozmowie przy kawie w „Starbucks Coffee”. Tu w Phoenix, gdzie w nocy jest bardziej gorąco niż w Polsce w dzień, gdzie ukrop powietrza wysusza gardło, gdzie dech zapiera chodząc po ulicy i dookoła praży powietrze Jędrek przygotowuje się kondycyjnie do następnej wyprawy. Ja bym nie wytrzymała żyć w takim piekielnym klimacie i przeniosłabym się do chłodniejszego stanu. Ale Jędrkowi ten klimat służy. Myślę, że jestem jedną z niewielu osób, która dowiedziała się szerzej o przygodach wprost od wykonawcy solowej podróży dookoła Afryki.
Jędrka poznałam na spotkaniu z japońską Polonią w Tokio podczas jego samolotowej podróży dookoła świata w 2014 roku. Później widziałam go już w kilku programach telewizji. …Nic się nie zmienił.
Przypomnę jego sylwetkę. Jędrek jest to osoba z wielkim doświadczeniem podróżniczym, odwagą i optymizmem wykonywania nałożonego sobie zadania w pojedynkę. W bagażu ma zrealizowane osiem podróży dookoła świata różnymi środkami transportowymi jak: samochodem, pociągiem, samolotem, motocyklem czy jachtem. Zwiedził przeszło 160 krajów. Włada swobodnie polskim, angielskim, hiszpańskim, rosyjskim i porozumiewa się w niemieckim i francuskim.
Ten niespotykany śmiałek, nie znający strachu, przemierzył w pojedynkę samochodem po kiepskich afrykańskich drogach, najbliżej wody, około 45 tys. km przez 32 kraje w ciągu 10 miesięcy, w latach 2016/17. Momentami wydawało się, że jego 13 letnia mała Toyota „Corolla” z silnikiem 1.4cc, użyczona od dealera z warszawskiej Woli nie podoła przebrnąć dróg pofałdowanych i wyrzeźbionych naturalnie przez wodę, na których stawały i zsuwały się po kamieniach większe samochody terenowe. …A jednak. Myślę, że zdyscyplinowanie, niesamowite doświadczenie, umiejętności i odwaga Andrzeja pozwoliły pokonać afrykańskie wszelkie trudności. Brawo! – takiego wyczynu nikt jeszcze nie dokonał do tej pory.
Jędrek podróżuje po świecie, z orłem na piersi, od czterdziestu lat sławi swój kraj i dzieli się po drodze przygodami i doświadczeniem ze wszystkimi, a szczególne z młodzieżą, dla której napisał między innymi podręcznik pt. „Poradnik trampingu międzykontynentalnego”. Przeczytałam go jednym tchem by zatrzymać cenne uwagi do swojego turystowania. Nie słyszałam o innym podróżniku, który by miał więcej spotkań po drodze. Za szerzenie polskości w świecie został odznaczony złotym krzyżem zasługi. …To prawdziwy patriota.
Ujmuje słuchających swoimi wrażeniami i zachęca do podróżowania śmiałków niezależnie od wieku, i tych będących na emeryturze też. Żeby nie załamywali się tylko realizowali swoje marzenia tkwiące w nich od młodości. Świat jest piękny i pouczający. Podróże jest to Wyższy Uniwersytet Życia jak mówi, którego nie jesteśmy w stanie ukończyć. Przez podróże czujemy się bardziej edukowani, młodsi a tym samym zdrowsi, silniejsi i więcej weseli. Więc Andrzej powtarza często – podróżujmy!
Zadałam Jędrkowi kilka pytań:
f.: Jędrek, powiedz mi dlaczego podróżujesz tak inaczej, w czasie i przestrzeni?
J.: …No właśnie, przytoczę tu rozmowę z pewną dziennikarką ze spotkania prasowego w Warszawie, która zapytała mnie podobnie. „Odpowiedziałem jej krótko: pani Teresko dlatego, gdyż ja nie choruję. Ona, spuściła głowę i rzekła po cichu, …no właśnie. … Oto było jej potwierdzenie.”
To znaczy, jak ważnym jest zdrowie i dobre samopoczucie w podróżowaniu. Myślę, że jest to jeden z głównych czynników odnoszenia sukcesu, oczywiście oprócz dobrego przygotowania się do wyprawy i optymizmu. Podróże nie są dla pesymisty. Jest jeszcze wiele dodatkowych punktów zachęcających do podróżowania jak: poznanie świata, sprawdzenie siebie w ekstremalnych warunkach, chęć porównania życia w różnych środowiskach społecznych i geograficznych, zweryfikowania tego co przekazują media itp.
Dzięki Bogu, zdrowie i dobre samopoczucie towarzyszą mi przez cały czas podróżowania a szczególnie w Afryce. W podświadomości mam zakodowane – nie mogę chorować! To jest powód do radości i chęci wykonywania założonego celu. Muszę tu dodać, że podróżuję z dobrym Aniłem Stróżem, który ma mnie w opiece.
f.: Jakie momenty z Afryki utkwiły Ci najbardziej w pamięci?
J.: – Pokonywanie terenowych dróg przez obie Gwineje i oba Conga. Tam są drogi wyrzeźbione przez potoki podeszczowe, po których możliwa jazda jest motocyklem czy SUWem z napędem na cztery koła a nie zwykłym samochodem. To był terenowy rajd typu „Dakar” w porze deszczowej, która mnie dopadła. Mała Toyotka ześlizgiwała się po wielkich kamieniach mimo, że koła kręciły się do przodu. …Bez pomocy przypadkowych ludzi nie dałbym rady pokonać tamtych wzniesień. …Przygoda była bliska końca.
– Powszechne wyciąganie rąk po bakszysz jest znamienną cechą w relacji życia czarnego do białego. Z tą cechą ludzie rodzą się i nie szybko jej się pozbędą; w ich przekonaniu biały to znaczy bogaty.
– Nie spotkałem w życiu tylu bezrobotnych mężczyzn co w wioskach afrykańskich, które pozbawione są wody, prądu i różnych udogodnień życiowych. Analfabetyzm jest czymś powszednim, brak nauczycieli i szkół nie mówiąc o porzedszkolach. Odczuwa się brak pracy ogólnie. …No to co robić, …jedno pozostało, kochać się i płodzić dzieci. Wioski ozdabiają mrowia dzieciaków bez końca. Biedy wiejskiej nie można porównać z miejską, gdzie jest walka o lepszą egzystencję, …w wioskach walka jest o przetrwanie.
– Strasznie dużo widzi się młodych dziewczyn z dziećmi na plecach w wieku 14 – 17 lat, które ciężko pracują by wychować pociechę, nie rozstając się z nim choć na chwilę. Nie zależy im na kontakcie z tym kto jest ojcem, który zrobił swoje i zniknął. …W Afryce jest wstydem nie mieć dziecka w wieku 20 lat. Społeczeństwo ignoruje takie bezdzietne panny. Każda chce mieć choć jedno by być poważaną i czuć się spełnioną osobą biologicznie.
– Brak oznakowań na drodze stawia Afrykę daleko w podróżniczym świecie, wbrew propagandzie, i w orientowaniu się co do kierunku jazdy. Tam nawet tubylec bez pytania po drodze nie pojedzie we właściwym kierunku. Jest to celowe by hamować kontakty i przemieszczanie się ludzi. Główne szosy łączące stolice państw, nawet dobrej jakości, są prawie puste. Od czasu do czasu mija się autobusy jak i państwowe pojazdy. Natomiast bramek kontrolnych jest co nie miara. Podróżowanie prywatne tubylców na ogół nie istnieje.
f.: Jaki cel przyświecał Ci w tej podróży?
J.: Jest to moja podróż patriotyczna. To, że jestem synem kombatanta II Wojny Światowej nawiązuję z przyjemnością kontakty z pozostałymi kombatantami lub ich rodzinami rozsianymi po świecie. Przekazuję im otrzymany „gleit” z Muzeum AK w Krakowie co do uprzejmej darowizny pamiątek, archiwalii wojennych na które czekają liczne muzealne gabloty. W ten sposób młodzież uczy się historii Polski na faktach a nie zmyślonych tekstach, …jak moje pokolenie.
Spotkałem kilkudziesięciu Polaków w krajach Afryki, którzy zostali po II Wojnie Światowej jak i niektórych co wyrwali się z komunistycznej Polski i osiedlili w Maroku, Namibi, RPA, Mozambiku czy Egipcie.
f.: Z babskiej ciekawości, …czy masz jakiegoś sponsora?
J.: W zasadzie od pierwszej podróży dookoła świata, czterdzieści lat temu, mam jednego sponsora do tej pory, który mi nigdy nie nawalił i ja mu też, – tym sponsorem jest własna kieszeń. Po prostu odkładam i realizuję marzenie. Natomiast w tej afrykańskiej podróży środki utrzymania czerpałem już z emerytury. Bywało, że było krótko pod koniec miesiąca. Wtedy zatrzymałem się gdzieś w odpowiednim miejscu i przeczekałem do dnia wpłaty do banku należności emerytalnych, …i jechałem dalej.
W tej podróży niespodziewanie z pomocą przyszedł mi Automobilklub Polski w Warszawie, którego jestem członkiem. Prezes klubu pan Romuald Chałas założył kaucję w banku za „Carnet de Pasages” (10 tys USD) bez którego miałbym trudności po drodze w pokonywaniu przejść granicznych. A tak nie traciłem czasu i dodatkowych opłat na granicach. Przyczynił mi się też w wyborze samochodu. To jest stary wyga rajdowy – wie co potrzebne w pokonywaniu trudności po bezdrożach świata. Wielkie dzięki za to, …nie wypadało mu nawalić.
f.: Jakie plany na przyszłość?
J.: W niedalekiej przyszłości pragnę ukończyć tę podróż tj. dookoła świata przez okrążenie kontynentów wzdłuż granic morskich, którą rozpocząłem w Bostonie 2008 roku. Do tej pory okrążyłem już trzy Ameryki (Północną, Środkową i Południową), Europę, Australię i obecnie Afrykę. Została mi Azja, w którą wyruszę w marcu przyszłego roku z Warszawy VW-genem, typowym „Ogórkiem”, który użyczą mi polscy garbusiarze. …Ale gdybym zdobył jakiś nowszy samochód to bym pewniej czuł się po drodze, gdyż Azja jest kontynentem również z kiepskimi drogami. W ten sposób zrealizowałbym najdłuższą możliwie ziemską pętlę – wyprawę swojego życia.
Do tej pory podróż kontynentami świata pokonywałem: Toyotą „Land Cruiserem”, Oldsmobilem „Cutlass”, Volvo – 60”, Mitsubishi „Magna” i ostatnio Toyotą „Corollą Combi”.
f.: Co dodasz na zakończenie ?
J.: Uważam, że samotna podróż jest trudnym przedsięwzięciem jadąc z myśłą, że może coś się niespodziewanie zdarzyć na trasie, no i co wtedy robić…? Nie wolno się załamywać. Bez pomocy technicznej jest też możliwe zrealizowanie podróżniczego marzenia i wykonanie założonego celu; to jest oczywiste, trzeba tylko wystartować. W moich podróżach trzyma opiekę nade mną dobry Anioł Stróż, to więcej niż mieć najlepszego sponsora. Światowe podróże w nieznane są wielkim naturalnym poligonem doświadczalnym tak dla pojazdów jak i dla kierowców.
….Po zrealizowaniu podróży myślę wypełnić czas na dokończeniu pisania książek i stworzenia prezentacji komputerowych z poszczególnych wojaży by pamięć o moich zmaganiach po bezdrożach świata nie zaginęła. W między czasie planuję odbywać spotkania w myśl założeń turystyki trampingowej, tj podróżowania niezależego od biur podróży. Pamiętajmy – turysta turystuje, podróżnik podróżuje a świat jest zbyt ciekawy i pouczający by siedzieć w domu.
Jędrka motto: „Bez podróży życie jest nudne i …się dłuży”
…Przed Andrzejem jest ostatni etap zakończenia światowej pętli, to azjatyckie kraje (około 20). Jestem przekonana, że temu podoła. Nie ma w świecie równego sobie. Życzę nietypowemu podróżnikowi z całego serca szczęśliwego wykonania tych niecodziennych eskapad, w które wyrusza z Targówka w Warszawie – miejsca urodzenia i twardego wychowania.
…Może spotkamy się znów gdzieś w świecie. …Oby, takie moje życzenie.
Więcej o przygodach naszego bohatera jest w internecie pod imieniem Andrzej Sochacki podróżnik i w azpolonia.com pod hasłem Centrum Wagabundy lub w Travelbit Andrzeja Urbanika. Trasę jego śledziłam na bieżąco w internecie, jak i będę to robić w niedalekiej przyszłości, pod hasłem: EMTRACK – Andrzej Sochacki. W ostatnią podróż swojego życia Andrzej planuje wyruszyć wiosną przyszłego roku z Polonezkoj (polskiej osady, dawny Adampol) w Turcji, jakim samochodem i jaką trasą, niebawem już czas pokaże.
Kontakt z podróżnikiem: asochacki@yahoo.com lub centrumwagabundy@yahoo.com
Jędrku, dziękuję Ci serdecznie za rozmowę. Jestem pod wrażeniem, połknęłam bakcyla, będę podróżować.
Z sympatią i szacunkiem
– Katrina Witt z Radomia
Phoenix, wrzesień 2017