Przystań 022

Nr 022, Styczeń 2006r.

Co słychać w naszej “Przystani”?

* Listopad 2005 – Spotkanie z oficerem wojennym-Zygmuntem Blazejewczem ps. �Zygmunt�
* Grudzien 2005 – Wieczerza z aniolem � w naszej przystani
* * *
Historyczny wieczór w CENTRUM WAGABUNDY
Zjezdzamy z drogi I-10 w zupelnie inny swiat. Wieczór, ciemno, pusto, przyjemnie chlodno. Toz to polowa listopada. Nareszcie temperatura w sam raz. Andrzej wita mnie i przybylych gosci wychodzac do ogrodu. Slysze jak ktos gra na pianinie. Gdzie sa psy i kurki � mysle zdziwiona brakiem merdajacych ogonów. Przyjemnie znowu byc w tak czarodziejskim miejscu jakim jest nasza przystan. Przyjezdzaja ludzie. Stawiaja na stole to, co kto lubi � jest pyszny bigos, jest piwo, ciasta i inne smakolyki. Zona Ewa czaruje wszystkich usmiechem. Atmosfera, jak zwykle � rodzinna, bo nie wyobrazam sobie innej.
W zachwyt wprowadza mnie gosc dzisiejszego wieczoru � pan Zygmunt. Wysoki, szczuply, byly blondyn o niebieskich oczach, mezczyzna na którym garnitur lezy jak na modelu od Armaniego. Caluje w reke na powitanie. Koniec, kropka � kupil mnie tym gestem na wsze czasy. A pani skad pochodzi? �na pytanie zadane po litewsku odpowiadam po rosyjsku. O Boze! Cale wieki nie spotkalam nikogo, kto z taka swada, wyobraznia i kultura mówi po litewsku, ukrainsku, rosyjsku, angielsku i jeszcze w paru innych jezykach. Chlone calym cialem piekno jezyka polskiego. Duchowa uczta, patrze w niego jak sroka w gnat. Obracam w rekach etui w czerwonej, skórzanej oprawie ze zlotym orlem. Orzel jest w koronie. W srodku slowa Roty Przysiegi Wojskowej i dedykacja: �dla majora Zygmunta Blazejewicza ps. �Zygmunt�. Dotykam historii zamknietej w miniaturkach orderów przypietych do klapy i pozuje do zdjecia z czlowiekiem, o którym uczylam sie w szkole. Jednym z AK-owskich �bandytów�! Nauczyciel byl socjalistyczny a czasy niezbyt chlubne dla polskiej historii.
-Jak to pan robi, ze tak swietnie sie pan trzyma?! � ktos zadaje pytanie.
-Och, nic nie robie! Mam 87 lat, spotykam sie z ludzmi, jezdze do Polski od czasu do czasu, ruszam sie, mieszkam w Phoenix dwadziescia szesc lat. Mam dwie córki, z których jedna musze sie opiekowac z powodu choroby. No tak, i pelne historycznych wydarzen zycie. Wchodza jeszcze nastepni goscie. Jest po dziewietnastej, wiec pora na zaczecie spotkania.
Andrzej Sochacki oficjalnie wita goscia, jest dumny z faktu celebrowania tak waznej dla Polaków i Polski rocznicy w gronie ludzi, którzy wychowani sa w dumie narodowej. �Jeszcze Polska Nie Zginela� � hymn grany na pianienie przez bylego profesora muzyki � Jerzego Szynkowa sprawia, ze lezka kreci sie nie tylko mi w oku. Czeslaw Falkowski wprowadza nas w opowiesc o ciekawym zyciu majora �Zygmunta�. Przedstawia krótko zyciorys i wspomina chwile wojenne od wrzesnia 1939 roku nadmieniajac o czterech nagrodach na glowe (Gestapo, Suguma, NKWD i UB). Czeslaw ma nie latwe zadanie. A to dlatego, ze co chwile ktos ma pytanie, lub p. Zygmunt ma komentarz.

-…Kochany! Wilno to bylo 3 tys Litwinów i 130 tysiecy Polaków!
-…Sam nie wiem jak sie to stalo, ze cudem uniknalem smierci cztery razy.
-…On cos tak zaczal zaiwaniac…a ja na to �ty komunista?�…
-…I tu Papiez nie mial zupelnej racji, z Litwa bylo inaczej, wiem, bylem tam.
-…I znów wierszyk i piosenka z lat partyzantki.
Pozazdroscic pamieci, ach te wiersze! – brzmia mi do dzis swoim tonem i wymowa, pozazdroscic ekspresji. Pozazdroscic zycia! Zycia!? Niekoniecznie. Za swada opowiesci kryje sie trgiczna heroiczna historia Polaka, urodzonego na Wilenszczyznie, wojenna, partyzancka i jakze trudna, powojenna. Historia czlowieka, który walczyl za wolnosc Polski, a potem tulal sie po swiecie, poniewaz w Polsce nie bylo miejsca dla bohatera z AK. Smutne. Bardzo smutne. Pewna czesc zycia spedzil w Anglii i Argentynie by osiasc w koncu z zona Alicja � sanitariuszka Pierwszego Szwadronu i dwiema córkami Zofia i Teresa w Stanach Zjednoczonych.
Wreczony zostal naszemu przyjacielowi dyplom Centrum Wagabundy tresci: �Bohaterowi II wojny swiatowej i Weteranowi walki o niepodleglosc Polski Majorowi ZYGMUNTOWI BLAZEJEWICZOWI ps. �ZYGMUNT�, który wymknal sie cztery razy spod kary smierci wyrazaja wielkie uznanie i szacunek � wszyscy czlonkowie klubu�.
� � �
Pan Zygmunt przeciwnie. Pije strzemiennego i tanczy ze mna w Klubie Pulaskiego calkiem wspólczesny taniec.
Daj nam, Panie Boze, taka radosc zycia!, mozemy przeczytac w ksiazce pt.:�W walce z wrogami Rzeczypospolitej�- autorstwa naszego bohatera dzisiejszego spotkania. Jego zycie tworzylo, i nadal tworzy historie Polski. Ksiazke mozna kupic niestety, juz internetowo. Ostatni egzemplarz p.Zygmunt pokazuje na spotkaniu. Serdecznie polecam równiez jego tomik wierszy.
Andrzeju � dziekuje! Dziekuje za wspanialy wieczór i � z niecierpliwoscia czekam na kolejne.
-Danuta Kruk � Johnson
Od gospodarza klubu:
Starym zwyczajem od pieciu lat spotykamy sie kwartalnie w przystani w Phoenix, Arizona by posluchac ciekawych opowiadan o róznej tematyce, poznac nowych prelegentów i przybylych gosci. Sa stali sluchacze i sa tacy, którzy przychodza wybiórczo na znany i lubiany swój temat. Tym razem dystyngowanym gosciem byla zyjaca historia Polski w osobie Majora Zygmunta Blazejewicza ps. �Zygmunt� � bylego dowódcy Szwadronu V Brygady Majora Lupaszki. Ponadto pan Zygmunt jest zapalonym mysliwym i wedkarzem, pisuje wiersze i calymi godzinami moze ciekawie opowiadac o swoich przygodach. Jemu poswiecony zostal ten niezapomniany listopadowy wieczór ku czci 87 rocznicy odzyskania niepodleglosci przez Polske � 11 Listopada 1918 roku. (Tak sie szczesliwie zlozylo, ze nasz zacny gosc w tym roku obchodzi 87 letnie urodziny i zyczymy mu wszyscy 100 lat w zdrowiu.)
Po 123 latach rozbiorów i powstan marzenie Polski o wolnosci zostalo w pelni zrealizowane. Od konca XVIII wieku do pierwszej wojny swiatowej Polacy zmuszeni byli znosic despotyczne rzady carów Rosji, cesarzy Prus i Austrii. Podczas wojen polskie terytoria strasznie ucierpialy pod cudza okupacja. Polska stala sie ponownie suwerennym panstwem, w którym nastapilo powszechne zawieszenie broni, konczace pierwsza wojne swiatowa. Kraj o dlugiej i bogatej historii oraz tradycjach, odzyskal swoje miejsce wsród wolnych i niepodleglych panstw. Niezapomnijmy slów papieza Jana Pawla II, który powiedzial, ze wolnosc jst czlowiekowi zadana a nie dana, ze trzeba ja pielegnowac. Caly czas trzeba z niej korzystac i zachowac ja dla przyszlych pokolen. Pamiec historyczna musi trwac!
* * *
Phoenix, sobota, 24 grudnia, 2005 r.
WIECZERZA WIGILIJNA Z ANIOLEM
W tym roku �Centrum Wagabundy� w Phoenix mialo przyjemnosc zorganizowania wspólnej Wieczerzy Wigilijnej pragnacych nieco inaczej dzielic sie radoscia oczekiwania Bozego Narodzenia. Wigilia jest wszakze swietem rodzinnym, wiec byla to szczególna okazja spotkania sie rodziny polonijnej w szerszym gronie niz zazwyczaj. Drzwi staly otworem dla wszystkich, którzy zechcieli ugoscic progi �przystani� w naszym polskim klubie. W ten wyjatkowy czas dzielenia sie miloscia i obdarowywaniem sie soba wzajemnie, w wyjatkowym gronie osób, nawet zupelnie nieznajomych, w dosc wyjatkowym miejscu, gdyz �Centrum Wagabundy� zaslynelo ze spotkan podrózniczych i kulturalnych, moglismy przezywac wspólne swiateczne chwile. Przybylych gosci witali gospodarze: Ewa i Andrzej Sochaccy oraz melodie polskich koled wprowadzajace w Bozonarodzeniowy nastrój.
Uczestnicy zjezdzali sie z róznych stron Arizony i innych stanów (Williams, Tucson, Las Vegas, San Luis). Nawet jeszcze w dniu Wigilii zadzwonila pani Sylwestra, która niedawno przybyla do Mesy i nie znala nikogo w Phoenix, chcac dowiedziec sie, czy moze dolaczyc na Wigilie. Chetnie zawitala na wspólna wieczerze, cieszac sie, ze pierwsze swoje swieta w Arizonie moze przezyc radosnie i swiatecznie w gronie nowopoznanych przyjaciól.
Inny wymiar wspólnej Wigilii polegal na uswiadomieniu, iz niekonieczny jest materialny prezent, który ludzie z nawyku kupuja dla bliskich, wyszukujac coraz to inne przedmioty, obdarowujac nimi bliskich, a zapominajac, ze bogactwo istoty ludzkiej tkwi w nas samych i mozna ofiarowac bardzo duzo wylacznie soba. Poswiecic dla bliskich i przyjaciól swój czas, swoja pomoc, usmiech, radosc, serce i czlowieczenstwo tak czesto zagubione w zbytnim zapracowaniu i braku czasu dla budowania wyzszych wartosci ludzkich i rodzinnych. Tym bardziej spotkanie w przystani �Centrum Wagabundy� bylo otwarciem na ludzi i przyjaciól, nawet jesli poznali sie dopiero tutaj. Najwiekszym prezentem byli sami dla siebie uczestnicy, dzielacy sie swoimi przezyciami i swoja radoscia oczekujac Bozego Narodzenia.
Goscie wspólnie pomagali przygotowac stól wigilijny. Kazdy przyniósl co mógl, aby pomoc we wspólnym swietowaniu. O to chodzilo, aby wszyscy zaangazowali sie i czuli, ze razem tworzymy ten niezwykly czas. Udekorowana, swiecaca choinka i podswietlana szopka zdobily swiatecznie �Centrum Wagabundy�. Niektórzy przyniesli swiateczne ozdoby, niektórzy plyty z koledami.
W tle slychac koledy, na stole oplatek i rozlozone sianko jako symbol zlobka, dodatkowe miejsce dla niespodziewanego goscia i swiece w stroikach dodawaly uroku. Panie pomagaly w przyklubowej kuchni, gdzie podgrzewano doniesione potrawy. Wszyscy usmiechnieci i swiatecznie radosni.
Kiedy wszyscy juz dojechali, a stoly zastawiono, nadszedl czas wieczerzy, zblizal sie uroczysty moment.
I tu, znienacka zjawil sie aniol w bialej szacie, o bialych skrzydlach, zapraszajac gosci do stolów. Byla to przepiekna niespodzianka, bo nikt sie nie spodziewal tego, nawet gospodarz klubu – Andrzej Sochacki, ze aniol poprowadzi gosci na wieczerze. To byla tajemnica do ostatniej chwili. Wystarczylo 3 minuty na przebranie sie i ilez przybylo swiatecznej radosci, kiedy aniol prowadzil gosci pod szopke i do stolów. Ten znak zasugerowal nam przystapienie do uroczystej kolacji.
Przedswiateczne slowo przywitalne wyglosil gospodarz, po czym dzielenie sie oplatkiem i skladanie zyczen zakonczyla postna wieczerza. Trzy stoly zastawione wigilijnymi potrawami: pierogi, ryby w róznej postaci, barszcze, kasze i kluski, jajka w róznej postaci, kompoty, orzechy i suszone owoce nie pomiescily juz ciast i deserów. Szybko i spontanicznie zorganizowano czwarty stól na ciasta i inne smakolyki wyrobów domowych.
Po posileniu ciala nie zabraklo uczty dla ducha. Do pianina zasiadl byly profesor muzyki Jerzy Szynkar rozpoczynajac wspólne koledowanie. Dla tych, którzy nie znali wszystkich zwrotek koled, znalazly sie sciagawki tekstów wczesniej przyszykowane, by kazdy mógl sie wlaczyc do spiewu. Amerykanka Elain Zgodowski z San Luis, goszczaca wraz z mezem Leszkiem, która miala trudnosci w polskiej wersji koled, spiewala wraz z mezem pomagajac sobie na tamburinie. Do orkiestry dolaczyli inni, uzywajac przeróznych instrumentów. Na organkach akompaniowal Andrzej. Dolaczyly nawet meksykanskie marakasy i kubanskie clawesy a nawet wysuszone owoce prosto z Bahamas, czy male bembenki z Peru. Wyjatkowy urok takiej wersji koled wszystkim sie podobal.
Dalsza wieczerza i rozmowy ciagnely sie godzinami. Oczywiscie nie zabraklo pamiatkowych zdjec z Aniolem, który wygladal jak prawdziwy. Czesc gosci pojechala na pasterke do pobliskiego kosciola, czesc zostala, by jeszcze porozmawiac i pomóc posprzatac �przystan�. Ostatni goscie rozeszli sie o ….. 4.00 rano. Mimo, iz wiele osób wczesniej sie nie znalo, okazalo sie, ze wspólne przebywanie moze przeciagnac sie do godzin porannych. W przystani panuje zwyczaj jak u podrózników. Nie zaleznie od wieku wszyscy mówia sobie po imieniu. To pomaga w rozluznieniu atmosfery od samego poczatku.

W konkluzji mozna tylko dodac, ze robiac cos wspólnie daleko od Polski i angazujac sie w zycie polonijne, latwo mozna zrobic wiele dobrego dla innych i samemu z pewna refleksja swiateczna zaczac obserwowac swiat w innych wartosciach.
Nie zastawione stoly, nie kolorowe prezenty, ale my sami swiadczymy o wartosci Swiat Bozego Narodzenia, jesli przezyjemy je tak, aby Bóg sie w nas narodzil na nowo. – Ewa Marciniak
* * *
* * * Jazda podrózników motocyklowych.
Tak sie sklada, ze Centrum Wagabundy lezy po drodze podrózujacym osobom w strone poludnia kontynentu. W pazdzierniku ciekawymi goscmi byla para z Polski – Malgosia i Wojtek Ilkiewicz – jadaca na motocyklu BMW-1100 cc. Obecnie po osiagnieciu punktu docelowego – miasta Ushuai lezacego na koncu poludniowej Argentyny motorowi wycieczkowicze znajduja sie w Brazylii czekajac na transport do Afryki.
Ta sama trasa z Huston, Texas podaza w pojedynke Marek Michel na motocyklu Kawasaki-600, który wraca z Ziemii Ognistej w Argentynie. Przyslal nam artykul z gazety brazylijskiej o swoim wyczynie. Marek ma pecha � silnik rozsypal mu sie i musial go naprawic w Buenos Aires. Ale jedzie dalej. Bikerzy mijaja sie czesto na trasie. Trzymajmy za powodzenie dzielnych wycieczkowiczów kciuki.
– Adam G.
* * * * Od Wydawcy:
Mile widziana jest mlodziez w pisaniu swoich ciekawych spostrzezen z otaczajacego zycia lub ze spedzonych wakacji w naszej gazetce. Odrzucic treme w pisaniu – pomozemy i poprawimy. Pamietajmy !!! � naszym jezykiem jest jezyk polski gdziebysmy sie nie znajdowali a kazdy inny jezyk potrzebny jest tylko do egzystencji tam gdzie zyjemy. Bawmy sie razem! � to nasza mysl przewodnia.
Warto miec lacznosc z �Przystania�. Jest to droga �odnalezienia sie�.
– Andrzej Sochacki

* * * * Kacik Poety:
�Co chodzi od rana…�
Jak mocno stapasz po bruku
Tak sila, wywierasz wplyw
Przygotowane juz pismo do druku
I Ksiazka zycia pod tytulem �TY�
Nie madre slowa, nie zadane pytania
Zagubione, gdzies w tekscie.
Mysli, czy poczekac do rana?
Czy? Pograzyc sie nadal we snie.
Moze ci sie przysnia
I spelnia sie, odwieczne marzenia
I na jawie pozostaniesz z mysla
To Ty i matka jest Ziemia.
Matka nie tylko dla ludzi.
Nie ran jej slowem od rana
Gdy tylko sie zbudzisz
Wypowiedz do niej: k o c h a n a .
Tu, przygotowano pole dla kazdej istoty
Wiesz o tym, a mimoto, wolno ci watpic!
Liczysz znów pieniadze, zysk, cudze obroty
Czy to Ty? Czy ty zechcesz odstapic?
Przestac o walucie myslec?
Chyba nie teraz jeszcze!
A na sama mysl, slowo sie cisnie
I w sarmackim gescie
Palec podnosisz do góry
Jakbys wskazywal na chmury…
A nad toba sufit i skamieniale mury.
Czy, nie dziwisz sie, sam sobie!
Co? �od rana chodzi ci… po glowie.
Wieslaw A. Ochocki (KIN138)
W Fali Bialego Maga, Sily Planetarnej Nocy w miesiacu Rezonasowego Ksiezyca w roku
Platarnego Ziarna

* * * * Horoskop Galijski cd.
KLON ( 11 IV � 20 IV i 14 X � 23 X )
Dbaja o swój wyglad zewnetrzny, bywaja modnie i efektownie ubrani. Maja wielorakie zainteresowania, wiadomosci z róznych dziedzin, które wykorzystuja. Sa indywidualistami, o wysokim poczuciu godnosci osobistej, nadzwyczajnej energii oraz przenikliwosci. To zas pozwala im podejmowac czesto ryzykowne koncepcje i pomyslnie je realizowac. Naleza do ludzi trudnych, skomplikowanych, egoistycznych, którzy zawsze maja na wzgledzie wlasne cele i zniszcza wszystko, by je osiagnac. Nie przemawiaja do nich zadne racje wyzsze i potrzeby innych. Trudno ich pojac i zrozumiec. Jedynie polaczenie Pan i Panów �Klonów�, czyli podobnych osobowosci, daje dobre prognozy i rekojme przyszlego szczescia.
ORZECH ( 23 IV � 30 IV i 24 X � 2 XI )
Sa zmienni: lojalni i samowolni, wierni i niestali, egoistyczni i hoini, zazdrosni i nie domagajacy sie wylacznosci, kaprysni, czasem agresywni � slowem pelni wewnetrznych sprzecznosci. Kochaja i niespodziewanie odchodza. Nie odznaczaja sie zatem równowaga, co w bliskich zwiazkach moze narazic na niemile niespodzianki. Kobiety maja wielka sile fizyczna. Gwaltowne i niepohamowane potrafia zawojowac mezów. Kochaja jednak szczerze i mocno, sa prawdziwymi skarbami. Mezczyzni sa dowcipni, maja dar obserwacji i organizacji. Nie akceptuja kompromisów, przez zycie ida wlasna droga.
* * *
* * * * Kacik Humoru:
Rozwód: Adwokat pyta swojego klienta:
– Dlaczego chce sie pan rozwiesc?
– Bo moja zona caly czas szwenda sie po knajpach!
– Pije?
– Nie, lazi za mna! – Andrew W.
* * *
Klub podrózniczo-poznawczy �CENTRUM WAGABUNDY� � Andrzeja Sochackiego istnieje w Phoenix – Arizona od 1992 roku. Co kwartal zapraszamy na spotkania intelektualne z ciekawymi ludzmi, podróznikami, naukowcami i ludzmi kultury. Kazdy znajdzie cos dla siebie.
Oprócz aspektów poznawczych celem spotkan jest:
– poznanie ludzi zyjacych niekonwencjonalnie,
– propagowanie zdrowego stylu zycia zgodnego z natura,
– uwrazliwianie na piekno swiata i przyrody,
– nauczanie kreowania osobowosci,
– swiadome odbieranie swiata zakazonego cywilizacja,
– poszerzanie wlasnych horyzontów myslowych,
– propagowanie wiedzy niezaleznej,
– ucza uwalniania sie od ograniczen i manipulacji narzucanych przez zewnetrzne schematy w dobie choroby materializmu,
– prowadzenie spotkan �otwartych oczu� � znalezienia równowagi miedzy
�byc albo miec�.
Spotkania sa w szerokim zakresie poznawcze, czasem burzace standardowy sposób myslenia, czasem kontrowersyjne ale zawsze ciekawe.
* * *
* * * * Kalendarzyk; (co? gdzie? kiedy?)
** W dniu 25 lutego (sobota) o godz 19:00 odbedzie sie spotkanie na tematy:
1. Prelekcja pt.: �Ja, alkoholizm i zycie� – Haliny Jaskiewicz, Doradcy do spraw alkoholowo � narkotykowych.
2. Prelekcja pt.: �Co nie wiemy o IRS-ie� – Bogdana Holland, Specjalisty podatkowo-prawnego.
Dla przypomnienia: Spotkania w Centrum Wagabundy odbywaja sie cyklicznie (luty, maj, sierpien, listopad) zazwyczaj w najblizsza sobote srodka miesiaca o godz. 19:00. Przynosimy z soba co kto lubi, jak zwykle. Informacje: 602-244 1293
Czujcie sie Wszyscy zaproszeni na spotkania.

This entry was posted in Gazetka Przystań. Bookmark the permalink.