Przystań 019

Nr 019, Kwiecień 2005r.

Co słychać w naszej “Przystani”?

KAROL WOJTYŁA

(18/05/1920 02/04/2005 godz. 21:37)

Smutek wszystkich ogarnal. Trudno w to uwierzyc, ze nie ma Go wsrd nas. Modlil sie caly swiat bez wzgledu na wyznania religijne gdy slyszal komunikaty o pogarszajacym sie zdrowiu. Odszedl od nas cialem nasz Mesjasz Jan Pawel II (Papiez drugiego i trzeciego tysiaclecia) a dusza zostanie do konca zycia z nami. Czlowiek, ktry stal sie watkiem i osnowa historii ludzkosci. Ten, ktry wyznaczyl dzieje swiata.

Bylem przekonany, ze gdy wszyscy na swiecie sie modla z zyczeniami zdrowia, to zadziala jakas sila nadzwyczajna telepatycznie, ktra podtrzyma naszego rodaka jeszcze przez nastepnych kilka dni przy zdrowiu by sprawic tym samym radosc nam wszystkim w tych ostatnich chwilach zmagania sie sie z choroba a tym samym smutek dla opozycjonistw, ktrzy ujawnili sie nie raz podczas pontyfikatu.

KOCHANY OJCZE SWIETY DRUGIEGO TAKIEGO NIE MA, NIE BYLO I NIE BEDZIE. JESTES JEDYNYM PAPIEZEM POLAKIEM !!!

* * *

Przedstawimy w podsumowaniu dla zapamietania kilka liczb zwiazanych z papiezem jak i z nasza religia.

Niezwykla 13

– Dzien zgonu Papieza: 2/04/2005,numerologiczne:2+4+2+5= 13

– Godzina smierci: 21:37czyli 2+1+3+7= 13

– Dzien urodzin Papieza: 18/05/1920 czyli 1+8+5+1+9+2= 26,

podzielic przez dwa = 13

– Trwanie pontyfikatu 26 lat i 5 miesiecy czyli 2+6+5= 13

– Ilosci dni pontyfikatu: 9301 9+3+1= 13

– Karol Wojtyla wybrany papiezem majac 58 lat czyli 5+8= 13

– Wiek Papieza: 85 8+5= 13

– Ksiazka Apokalipsy jest 13 w Pismie Swietym

– Jan Pawel II byl 256 Papiezem 2+5+6= 13

– Zamach na Jego zycie bylo w maju dnia 13

– Pierwsza wizyta w historii w synagodze – 13 kwietnia

– Smierc siostry Lucji z Fatimy 13 lutego

– Wszystkie objawienia fatimskie 13 dnia miesiaca

– Powrt ze szpitala do Watykanu 13 marca

– ostatni wpis w testamencie 17/03/2000 czyli 1+7+3+2= 13

W liczbie 13 jest oddzialywanie naturalnego Prawa Czasu w zyciu, w niej tkwi najpotezniejsza sila transformacji, jest nazwana BOSKIM CZYNNIKIEM albo liczba PRZEZNACZENIA.

Jan Pawel II byl ustawicznie konfrontowany z Niewidzialna Moca Trzynastki, dysponowal zdolnoscia postrzegania ponadzmyslowego. Widzial tu-i-tam, stad tak doskonaly wzrok w wieku 84 lat.

* * *

Koscil Ktolicki w liczbach

* Katolicy stanowia 17 % = 1,086 mld ludnosci swiata = 6 314 000 000 w dniu rozpoczynajacego konklawe 18 kwietnia 2005r. Kiedy Jan Pawel II rozpoczynal pontyfikat koscl liczyl 749 milionw wiernych. * Polowa katolikw zyje na kontynencie amerykanskim = 49.8%, 25.8% w Europie, 13.2% w Afryce, 10.4% w Azji i 8% w Oceanii. *Najwiekszy przyrost wiernych notuje sie w Afryce (+4.5%), w Azji (2.2%), Oceanii (1.3%), Ameryce (1.2%), w Europie panuje stagnacja. * W 2001r. katolicy stanowili: -86.85 ludnosci Ameryki Poludniowej, -66.47% Ameryki Srodkowej, -39.96% Europy, -24.41% Ameryki Plnocnej, -26.81% oceanii, – 16.77% Afryki. * -Katolikw na 100 mieszkancw Ziemii przypada 17.2% (17.75% poczatek pontyfikatu JPII), -Kardynalw 183 w tym 66 emerytowanych (132, 22), -Biskupw 4 599 (3 650), -Kaplanw 405 450 (416 329), -Seminarzystw 112 373 (202723), -Parafii 216 736 (202 723), -Chrztw swietych 17 355 643 (16 979 094), -Slubw 3 362 680 (4 125 264), -Rozwodw koscielnych 11 740 (51 281).

* * *

Mialem szczescie spotkac sie osobiscie z Ojcem Swietym dwa razy, raz podczas wyprawy dookola swiata garbusem, drugi raz po zakonczeniu rejsu dookola swiata pod zaglami. Trzeci raz podczas odbywania motocyklem wyprawy swiatowej mialem zarezerwowana prywatna audiencje lecz ze zdrowotnych przyczyn pogarszajacego sie zdrowia papieza musialem zrezygnowac z czekania; czas i pogoda poganialy mnie. Niech jeszcze raz podziele sie ze wszystkimi tym wielkim przezyciem – niezapomnianym pierwszym spotkaniem, kiedy zbiegly sie przypadkowo dwie rocznice, nasz Papiez konczyl pierwszy rok pontyfikatu a ja konczylem pierwsza wyprawe dookola swiata.

Z DZIENNIKA PODRZY Andrzeja Sochackiego:

SAMOCHODEM PRYSZCZEM DOOKOLA SWIATA
SPOTKANIE Z PAPIEZEM

Rzym, sroda 20 czerwca 1979 roku.

Do Watykanu coraz blizej

Z Monte Casino po zlozeniu holdu poleglym zolnierzom na cmentarzu polskim pojechalem na plnoc Wloch. Nie jechalem drogami sredniej jakosci, aby taniej, tak jak zwykle to robilem, lecz pojechalem autostradami. Tymi drogami, choc platnymi jezdzi sie znacznie szybciej i bezpieczniej. Jest jakis porzadek jazdy. Zalezalo mi na czasie w tym dniu, by dostac sie jak najszybciej do Watykanu.

Przeciez dzis jest srodowe spotkanie z papiezem. Ciekawy jestem jak ono przebiega.Daleko jeszcze do centrum a ulice przedmiescia Rzymu sa zatloczone ruchliwe w wariackim tempie. Znalazl sie jakis przypadkowy mlodzieniec, ktrego zaciekawil kolorowo wygladajacy Pryszcz i poprowadzil mnie swoim Fiatem w okolice Watykanu. Nadrobilem troche czasu w ten sposb jadac za nim jak za piratem drogowym po wariacku lamiac przepisy. Z dusza na ramieniu, zeby go nie zgubic, wyrabialem sie jak moglem tym sfatygowanym juz podrza, obladowanym samochodem. Ale, udalo sie!

Azja tez jest zatloczona, nawet bardziej, tak jak na chodnikach jak i na ulicach, ale z ruchem kolowym duzo wolniejszym. Istnieje inne ryzyko jazdy. Tam trzeba bylo uwazac, zeby kogos nie potracic idacego na slepo przed siebie po ulicy. Tu w Rzymie niebezpieczenstwo czyha przez brawure kierowcw. Wszyscy jada na styk wierzac bardziej swojej intuicji niz umiejetnosciom. Tak to wyczulem. Juz widze kierunkowskaz na Plac Sw. Piotra. Od tego momentu pojechalem sam, wolniej duzo, w tym diabelskim ruchu.

JUZ NA MIEJSCU, WRESZCIE W WATYKANIE

Mialem trudnosc w znalezieniu parkingu. Nie spodziewalem sie, ze tyle tlumu zobacze jeszcze dzis na placu przed Bazylika Sw. Piotra. Stojac na obwodzie pomiedzy kolumnami, zdazylem jeszcze zobaczyc jak papiez odbywa runde na samochodzie wsrd wiernych i ciekawych turystw przybylych z bliska i daleka.

Widok niesamowity! Nie do wiary!

Przeciez widze juz Papieza, choc ledwo, ledwo daleko od siebie, Jak kropke na mapie i juz sie dusza raduje. Przyjechalem tu z nadzieja uzyskania audiencji. Gdy zobaczylem dziesiatki tysiecy ludzi, pomyslalem sobie, kazdy ma takie zyczenie, choc dotknac raz w zyciu Jego Najwyzsza Eminencje.

Sprbuje uzyskac audiencje! Wyruszylem z takim zalozeniem przeciez w swiat. Duzo przyjacil zyczylo mi powodzenia w uzyskaniu spotkania. Sporo mwilo, ze skonczy sie tylko na marzeniu. Nie jednemu to nie wyszlo a chcialo sie spotkac osobiscie z Papiezem podczas pielgrzymki do Rzymu. Inni mwili, ze gdzie ja sie pcham. Cwaniak z niego, itp.

Zakwaterowanie daleko od centrum

Zatrzymalem sie na kempingu, poza Rzymem – miastem lezacym nad Tybrem. Tam zainteresowal sie mna jak i Pryszczem ksiadz, koordynator wycieczek z Polski, Kazimierz Przydatek. Serdeczny, niezmordowany czlowiek dla uslug wszystkich pielgrzymw. Po wysluchaniu mojej intencji, zrozumial mj aspekt podrzy dookola swiata. Przyrzekl mi pomoc w utorowaniu drogi w celu osobistego spotkania sie z papiezem.

Najpierw sprawdzil w archiwum watykanskim by stwierdzic, ze gdy papiez przyjmie mnie na audiencje prywatna to:

– bede pierwszym, nie tylko Polakiem ale w ogle pierwszym pielgrzymem zmotoryzowanym, ktremu papiez udzieli prywatnego blogoslawienstwa,

– bede pierwszym pielgrzymem, ktry przejechal solo najwiecej kilometrw (okolo 65 tys.) w drodze z domu do Watykanu, przez najwieksza ilosc kontynentw,

– bede pierwszym pielgrzymem, ktry przybyl solo przez najwieksza ilosc krajw w drodze do Swiatyni Piotrowej (32 panstwa),

– itd., itd., tych pierwszych razw znalazlo sie jeszcze wiecej.

Te informacje ojciec Kazimierz opublikowal w prasie wloskiej i watykanskiej. Ukazala sie tez wiadomosc w radio i T.V. o mojej podrzy i czekaniu na spotkanie z papiezem. Na specjalnym pismie-petycji do papieza o. Kazimierz zebral kilka popierajacych moja prosbe podpisw dostojnikw koscielnych, wsrd nich: – ks. Kardynala Wladyslawa Rubina, – ks. Biskupa Szczepana Wesolego i innych ksiezy biskupw z Polski bedacych z wizyta robocza tego czasu w Watykanie.

Przyjechal ks. Kazimierz jak zwykle, kazdego dnia, na kamping do swoich pielgrzymw. Zakomunikowal mi przy okazji, ze list jest juz w sekretariacie papieskim. Kiedy dojdzie do spotkania nie wie jeszcze, ale dojdzie, dodal z pewnoscia.

Na sama juz wiadomosc, ze dojdzie, ucieszylem sie.

Dni czekania na audiencje papieska wykorzystalem na odswiezenie i reperacje Pryszcza, uzupelnienie nalepek oddartych i nalepienie swiezych. Odkupilem kilka konserw od turystw z Polski na dalsza droge. Uzupelnilem kilka wiz brakujacych w dokumencie podrzy na droge do Niemiec. Jeszcze brakuje mi tylko wizy szwajcarskiej. Placwka ta nie uznala tego dokumentu jako przejazd tranzytowy, wymagaja paszportu. Postanowilem zaryzykowac jazde bez wizy wjazdowej. Juz nie raz wjezdzalem do krajw bez wizy podczas tej wielkiej wyprawy. I teraz sprbuje.

W niedziele w kilkuosobowej grupie wybralismy sie do kosciola Sw. Stanislawa. Stojacy przy mnie Bogdan rozplakal sie, gdy slyszal glos piosenki: … Ojczyzne wolna racz nam oddac Panie… itd.

Byl jednym z wielu, ktrzy wyrwali sie z Polski na wycieczke z mysla pozostania na zachodzie. Byla to dla wielu jedyna okazja. Jak mi mwil, to nie wierzyl, ze mozna byc Polakiem poza Polska: Jak ty Andrzej wracasz styrany ze swiata, rozslawiasz imie Polski za swoje pieniadze a wjechac do niej nie mozesz? Zebym sie tu nie wyrwal, to nie wiedzialbym nawet, ze taki Polak istnieje na swiecie. Nikt nie wie w Polsce o tobie, o twoich wyczynach w ogle jest glucho.

Przyjdzie jeszcze czas, ze sie jeszcze wszyscy dowiedza, odpowiedzialem.

W poniedzialek, na drugi dzien, Bogdan pojechal do polskiego konsulatu i wycyganil olbrzymia flage narodowa. Doszylismy orzelka w koronie i zamocowal ja wysoko nad namiotami.

Powiewa teraz polski znak zwracajac uwage wszystkich przebywajacych na kempingu i tych nowych, co wjezdzaja. Z dnia na dzien przybywa wieksza ilosc namiotw w tym miejscu. Polska atmosfera pachnie wokolo. Wszyscy czuja sie bardziej swojo. Jest to zacheta na pewno dla wielu, by pozostac i nie wracac.

NIEZAPOMNIANY DZIEN W MOIM ZYCIU

Watykan City, sroda, 27 czerwca 1979 roku.

Jak w kazdy dzien, tak i dzis z rana pojechalem do Rzymu zalatwic rzne sprawy zwiazane z planem podrzy. Zaparkowalem jak zwykle, z boku Placu Sw. Piotra. Kiedy przyszedlem do samochodu po poludniu okolo 16-tej, jeden Polak podszedl i powiedzial, ze mam czekac na ksiedza Przydatka. Zabrzmialo to bardzo ciekawie, wiec czekam. Wyjadam resztki owocw i odpoczywam sobie po schodzeniu miasta. Czyzbym mial nadzieje zobaczyc sie z Papiezem juz wkrtce? Wiem, ze ludzie czekaja na audiencje czasami tygodniami. A jakie ja mam szanse? pomyslalem sobie.

Po jakims czasie podjechal mala Toyota ks. Kazimierz i nie wychodzac z samochodu powiedzial krtko: jedz za mna Andrzeju! Spieszyl sie jak nigdy. To ja jade, nie pytajac gdzie i po co. Mijamy jakas brame, przy ktrej stoi gwardia papieska, pzniej druga warte. Ks. Kazimierz pokazuje im jakis papier przepustke. Jeszcze trzecia bramke, na ktrej spisuja moje numery rejestracyjne. Czyzbym jechal na spotkanie z papiezem? Juz, teraz, tak nagle? Az nie moge w to uwierzyc.

Podchodzi do mnie straznik i mwi Welcome z usmiechem. Dluga droga do tego spotkania wydaje mi sie. Jedziemy dalej. Zakret i wjezdzamy na dziedziniec wielki z tylu bazyliki Sw. Piotra. Zatrzymujemy sie. Ja nie wychodze z samochodu. Ks. Kazimierz rozmawia z jakims straznikiem porzadkowym. Wskazuja rekoma na jakies miejsce, cos ustalaja. Podjezdzamy blizej srodka placu. Znw postj. Czekam. Robi sie ruch na dziedzincu. Samochody rozjezdzaja sie w rznych kierunkach dalej parkujac na placu. Pewne miejsce pustoszeje, jakby dla mojego Pryszcza.

Zgadlem! Tak, dla Pryszcza. Mam polecenie stanac w odpowiednim miejscu i pozycji. Ustawilem sie zgodnie ze wskazwkami. Zobaczylem znak O.K.. Zgasilem silnik. Odetchnalem sobie. Wyszedlem z samochodu spocony. Ks. Kazimierz poinstruowal mnie, co do spotkania z papiezem. Skad i w ktrym kierunku bedzie jechal, w ktrym miejscu nastapi spotkanie. Powiedzial, ze mam sporo czasu na przygotowanie sie, zebym byl rozluzniony podczas spotkania, ze on bedzie razem ze mna. Zostawil mnie samego. Sam pojechal cos zalatwiac jeszcze.

Juz minuty dziela od spotkania.

Nie do wiary! To juz dzis? Za kilkadziesiat minut nastapi fakt autentyczny. Spotkanie z papiezem! Moje marzenie. Marzenie milionw ludzi. Do tej pory przez okres przeszlo rocznego podrzowania, to spotkanie bylo tylko w moich myslach. A tu nie sen. Nie do wiary!

Szybko wyszukalem w torbie moja ulubiona koszulke, w ktrej podrzowalem. Byla to koszulka z duzym emblematem polskim i orzelkiem w koronie na piersi. Tu nadmienie, ze orzelkowi korone moja matka przyszyla zlotymi nicmi przed wyjazdem, zegnajac mnie w Nowym Jorku. Przyjechala do mnie, po wielu odmowach otrzymania paszportu w kraju. Wzieto mnie za uciekiniera z Polski. Przyjechala, by udzielic mi specjalnego blogoslawienstwa rodzinnego przed pierwsza wielka podrza po swiecie, w nieznane. To bylo dla niej wielkim przezyciem. Powiedziala, ze bedzie modlila sie za mnie.

W tym okresie, panoszacego sie komunizmu w Polsce, orzelek widnial bez korony na panstwowych emblematach. Byly to czasy Zelaznej Kurtyny. Nie do pomyslenia bylo propagowanie orla w koronie jako polskiego symbolu. Czlowiek stawal sie od razu wrogiem swojego kraju.

Mnie to nie dotyczylo. Jechalem przeciez przez swiat bez polskiego paszportu. Odebrano go przez polskie wladze konsularne w Nowym Jorku. Bylem reprezentantem Polonii Amerykanskiej i wszystkich Polakw rozsianych po swiecie, nie mogacych wrcic swobodnie do swojej ojczyzny, za ktrej wolnosc walczyli. Pojechalem w swiat jako Polak, lecz nie jako reprezentant Polski. Kraj mojego urodzenia odrzucil mnie w momencie prosby wydania paszportu na wyprawe solowa dookola swiata, wyprawe mojego zycia. Chcialem dodac rozglosu w swiecie swojej ojczyznie. Nie wyszlo przez kaprys konsula.

Zjawil sie ks. Kazimierz. Zaparkowal samochd daleko.

Policja watykanska nie pozwolila parkowac nikomu w poblizu Pryszcza, ktry w samotnosci stal na placu i czekal na wielkie wydarzenie razem ze mna. Nawet przybyli dziennikarze i fotoreporterzy nie mogli podejsc blizej. Cala ich grupa stala kilkadziesiat metrw z boku pilnowana przez policjanta. Oni tez czekali na niecodzienne spotkanie z Papiezem. Inni pracownicy Watykanu stojac daleko wypatrywali z ciekawosci i czekali na spotkanie.

Ostatnie minuty.

Jeszcze kilka minut, oznajmil mi ks. Kazimierz. Od tej pory zaczalem sie denerwowac. Obawialem sie wszystkiego. Jak to wszystko wypadnie? O czym bedzie rozmowa? Jak dlugo to bedzie trwalo? Czy nie zakrztusze sie podczas mwienia? Czy nie bede sie jakal? Itp., itd.

Zauwazyl moje podniecenie ks. Kazimierz i powiedzial: Andrzeju nie denerwuj sie. Ojciec Swiety jest naszym przyjacielem, kocha mlodziez, kocha wszystkich i bedzie wesolo, zobaczysz.

Wszyscy jestesmy wpatrzeni w jedna strone. Tam w dali ukaze sie czarna limuzyna, ktra podazy w naszym kierunku.

Jest grobowa cisza. Nie rozmawiamy ze soba.

Lada moment. Jeszcze nie. Juz, juz sie ukazala! Widze i ja! Znw trema mnie dorwala. Czuje, ze zdretwial mi jezyk. Brzuch mnie boli. Zapomnialem wszystko to, co chcialbym papiezowi powiedziec. Napiecie nerwowe rosnie. Modle sie, zebym cos nie spalil.

Limuzyna jedzie powoli. Cicho. Podjezdza blisko i zatrzymuje sie naprzeciw Pryszcza. Szofer wyskakuje, okraza limuzyne i otwiera drzwi na wprost mnie. Wychodzi z nich Papiez z usmiechem, jak zwykle. Z drugich drzwi wysiadl osobisty sekretarz papieski i stanal z boku.

Papiez podchodzi blisko. Rozladowal od razu moja dretwote.

W tym momencie stojacy z dala dziennikarze i fotoreporterzy rzucili sie w nasza strone, aby zajac najwygodniejsze pozycje dla siebie. Nie powstrzymal ich stojacy obok policjant porzadkowy. To rutyniarze w walce z konkurencja zawodowa. Dodatkowo rozpraszali tylko moja uwage.

Przywitalem sie. Pocalowalem pierscien papieski na reku.

Slysze jak Papiez pyta mnie, skad przyjechalem? I jednoczesnie powoli zaczyna obchodzic Pryszcza ogladajac z ciekawoscia napisy, nalepki i rysunki. – Koncze Ojcze Swiety wyprawe dookola swiata tym malym garbusem. Odpowiadam idac z boku dookola garbusa.

-Tym garbusem, nie bales sie? -Jakos nie myslalem o tym.

-Jaki cel byl tej wyprawy? Interesowalo mnie zycie Polakw na obczyznie. Pielegnowanie polskiej kultury i tradycji, jak rwniez jezyka polskiego poza granicami Polski. Przed wyjazdem bylem kierownikiem polskiej szkoly doksztalcajacej w Nowym Jorku.

-W ilu krajach spotkales Polakw? Mysle, ze do tej pory w okolo 45 krajach minimum.

-Czy znalazles sobie zone po drodze? Tu wlacza sie ks. Kazimierz i mwi: Ojcze, caly swiat przejechal i zadna go nie zatrzymala na stale.

Stoimy juz przed Pryszczem. Papiez pyta sie:

-W jakim celu przyjechales do mnie? Pragnalbym uzyskac blogoslawienstwo dla mnie i dla innych.

-Dobrze, udziele ci.

W tym momencie wskazuje reka krzyz i udziela blogoslawienstwa. Nie zorientowalem sie w pierwszym momencie, ze to tak szybko. Wtedy ks. Kazimierz kleczac juz obok, niemalze krzyknal: kleknijze Andrzeju!

Ja szybko na kolana. Wysluchalem. Chwila to byla. Po czym podnioslem sie. Dziekujac, jeszcze raz pocalowalem pierscien papieski z wdziecznoscia za uzyskanie blogoslawienstwa osobistego.

Z zyczeniami w moim kierunku, – Szczesc Boze w podrzowaniu, papiez wsiadl do limuzyny i oddalil sie. Pojechal na srodowe spotkanie z oczekujacymi go pielgrzymami przed Bazylika, na placu Sw. Piotra.

Gratulacje zlozyl mi tez ks. Kazimierz przejety ta audiencja.

Stalo sie! To, co pare minut temu bylo jeszcze w moich marzeniach.

Nie do wiary! A jednak prawda. Stalo sie! Warto bylo tu przyjechac! Uzyskac osobiste blogoslawienstwo i uslyszec dzwieczny glos z ust papieskich i trafiajacych prosto w moje uszy, a nie za posrednictwem glosnikw, radia, czy telewizji.

Sluchajac wypowiedzi papieskich podczas spotkania mialem wrazenie, jakby glos o barwie dzwieku drgajacej srebrnej struny byl wytwarzany z tylu poza glowa papieza a przez usta przechodzil tylko jako fala dzwieczna, trafiajaca w moje bebenki, wprost do uszu. Niesamowite wrazenie to wywarlo na mnie.

W taki oto sposb odbylo sie spotkanie papieza pielgrzyma z pielgrzymem podrznikiem. Zbiegly sie przypadkowo jakby male dwie rocznice. Jedna sprawowanie roczne pontyfikatu papieskiego. Druga roczna czesc w podrzy dookola swiata Pryszczem. Tak jakby rozpoczete w tym samym czasie dwie nowe drogi, poczatek drogi Jana Pawla II w posludze Kosciola i jego pielgrzymowania po swiecie, zas mj poczatek drogi wielkich podrzy poprzez swiat. Pomyslalem, ze kazdy z nas ma inny charakter pielgrzymowania po swiecie, jednak wsplnie wielkie serce do obcowania z ludzmi calego swiata.

Reszte czasu na dziedzincu zabraly pozowania do kamer i krtkie rozmowy z dziennikarzami. Pomagal mi w rozmowach ks. Kazimierz.

Wykonczony emocjonalnie wyjechalem z dziedzinca papieskiego w towarzystwie niezmordowanego ks. Kazimierza Przydatka, aby jeszcze raz przezyc spotkanie srodowe z drugiej strony bazyliki wsrd pielgrzymw przybylych jak ja, z daleka. Juz bez zadnych stresw, swobodnie.

Szczesliwy, wrcilem powoli na kamping.

I ciagle nie wierze jeszcze w autentycznosc tego mojego zyciowego wydarzenia. Jeszcze nie ochlonalem z wrazenia.

– Jedrek

* * * * Kacik poetycki:

Pielgrzymka grali z Polski ofiarowala papiezowi Janowi Pawlowi II sosenke. Drzewko zostalo posadzone w 1985 r. w Ogrodzie Watykanskim, niestety uschlo. Ten wiersz przywizl do kraju Prymas Jzef Glemp.

Do Sosny Polskiej
Gdzie winnice, gdzie wonne pomarancze rosna,
Ty domowy mj prostaku, zakopianska sosno,
Od matki i sistr oderwana rodu,
Stoisz, sieroto, posrd cudzego ogrodu.
Jakze tu milym jestes gosciem memu oku,
Bowiem oboje doswiadczamy jednego wyroku.
I mnie takze przeniosla pielgrzymka daleka.
I mnie w cudzej ziemi czas zycia ucieka.
Czemus-choc cie starania cudze otoczyly,
Nie rozwinela wzrostu-utracila sily?
Masz tu wczesniej i slonce, i rosy wiosniane.
A przeciez twe galazki bledna pochylane.
Wiedniesz, usychasz,
smutna wsrd kwietnej plaszczyzny
I nie ma dla ciebie zycia,
bo nie ma Ojczyzny. Drzewo wierne!
Nie zniesiesz wygnania, tesknoty
Jeszcze troche jesiennej i zimowej sloty,
A padniesz martwa-obca ziemia cie pogrzebie-Drzewo moje!
Czy bede szczesliwszy od ciebie?
-Jan Pawel II

Rezurekcja!

Slonce

w sercu czlowieka i Pokj na Ziemi.

Kto tej chwili doczeka, los swj odmieni.

Modlitwa jest praca, danym slowem,

Slowo, do nas powraca-obraca sie kamien

w kamien wegielny pod budowe

Rezurekcja

Aleluja

Amen

Czas na odnowe.

na odnowe mysli Ducha w potrzebie

“Jako na Ziemi tako i w Niebie”

Jeszcze chce tylko dodac

-zaczyna mi sie tutaj podobac

Dzis sie zbudzilem

Teraz przyznaje bez bicia

bladzilem, nie raz zblazilem za zycia.

Nie szukam szczescia po swiecie

Slysze melodie, odbieram inaczej

Wesolo z humorem

Jestem bogaczem

Rezurekcja! Slowo daje:

z usmiechem, od dzis, zmieniam swoje obyczaje.

Wieslaw Ochocki (Marzec 27, 2005)

* * * * Od Wydawcy:

Mile widziana jest mlodziez w pisaniu swoich ciekawych spostrzezen z otaczajacego zycia lub ze spedzonych wakacji w naszej gazetce. Odrzucic treme w pisaniu – pomozemy i poprawimy. Pamietajmy !!! naszym jezykiem jest jezyk polski gdziebysmy sie nie znajdowali a kazdy inny jezyk potrzebny jest tylko do egzystencji tam gdzie zyjemy. Bawmy sie razem! to nasza mysl przewodnia. Warto miec lacznosc z Przystania. Jest to droga odchamiania sie.

– Andrzej Sochacki

* * *

* * * * Kalendarzyk; (co? gdzie? kiedy?)

* * W CENTRUM WAGABUNDY w dniu 14 maja, w sobote o godz. 19:00 odbedzie sie ciekawe pierwsze spotkanie z Kalendarzem Majw w Arizonie. Zapraszamy Wszystkich Panstwa. Spotkanie bedzie poprzedzone o godz 18:30 30 minotowa Medytacja, ktra poprowadzi, jak i cale spotkanie – Wieslaw Ochocki.

Dla przypomnienia: Spotkania w Centrum Wagabundy odbywaja sie cyklicznie (luty, maj, sierpien, listopad) w najblizsza sobote srodka miesiaca o godz. 19:00. Przynosimy z soba co kto lubi, jak zwykle. Informacje: 602-244 1293

Zapraszamy wszystkich na spotkania.

O G L O S Z E N I A i R E K L A M Y

* Gazeta w dwch jezykach: angielskim i polskim, to EuroArizona

* Ciekawy program polskiego radia na zywo pt.: WIECZR z RADIEM, w kazdy wtorek i srode o godz 19:10 na 1100 A.M.

* NIE PRZEGAP! W Centrum Wagabundy jest okazja nabyc wartosciowe wydanie ksiazki-albumu ze zdjeciami na kredowym papierze pt. Szesc podrzy dookola swiata Andrzeja Sochackiego.

-z pozdrowieniami Zespl

Poprzednie wydania gazetki jak i wiele innych ciekawych pozycji sa w archiwum Centrum Wagabundy w internecie: www.azpolonia.com.

Tel: 602-244 1293 E-mail: centrumwagabundy@yahoo.com

3715 E. TAYLOR Street, PHOENIX, Arizona 85008, U.S.A.

Andrzej Sochacki-archiwum

POLACY W UZBEKISTANIE

Pierwsi pojedynczy Polacy pojawili sie na ziemi dzisiejszego Uzbekistanu juz w II polowie XIX wieku, w okresie rozwoju Taszkentu. Byli to oficerowie, rzni urzednicy, rzemieslnicy, robotnicy ktrzy budowali kolej. Jako wieksza grupa etniczna polska zarejestrowana byla pod koniec XIX wieku.

Na poczatku Pierwszej Wojny Swiatowej do Azji Srodkowej zaczeli naplywac jency wojenni z rosyjsko-austriacko-wegierskiego frontu. Wsrd nich byli rwniez Polacy. Ludzie ci ze swoim statusem jenca zostali przyjeci bardzo zyczliwie przez tubylcw i kiedy pojawila sie mozliwosc powrotu do ojczyzny zrezygnowali z niej. Spowodowane bylo tym, iz ludzie ci pozakladali rodziny, czesto mieszane, jako tako pourzadzali sie postanawiajac swoja przyszlosc zwiazac wlasnie z tym krajem. Z tego czasu czysto polskie rodziny nie istnieja. Korzenie Polakw w Uzbekistanie sa wymieszane z rosyjskimi, uzbeckimi, tatarskimi, azerbejdzanskimi, niemieckimi i koreanskimi.

W 1926 roku jeden z internowanych jencw, czlowiek zamozny z polskiej grupy rozpoczal budowle kosciola za wlasne pieniadze. Przez wiele lat stawial monumentalny budynek, ktry dzis jest znany nie tylko mieszkancom Taszkentu. Koscil ten przetrwal rzne kataklizmy a w nich trzesienie ziemi w 1966 roku. Widoczny jest z dziesiatek kilometrw a dla ludnosci miejskiej jak i turystw sluzy jako punkt orientacyjny. W przeciagu dziesiecioleci spolecznosc polska caly czas powoli rosla. Panujacy chaos, gld w Rosji, przesladowania inteligencji i wiele innych czynnikw przykrej historii z II Wojna Swiatowa wlacznie spowodowalo nowa fale uchodzcw do Uzbekistanu.

Trzeba pamietac, ze Polonia jako tako zorganizowana istniala w Taszkencie do mniej wiecej lat dwudziestych. Do tego czasu Polacy czuli polskosc, utozsamiali sie ze swoja Ojczyzna i mogli zaznaczac swoja dume narodowa oglnie, w calym spoleczenstwie. Pzniej kiedy rozpanoszyl sie bolszewicki rezim z jego pseudo internacjonalistycznymi halami, mozliwosc bycia Polakiem skonczyla sie. Skonczyla sie tez zywotnosc i innych mniejszosci narodowych. Po tym okresie, po wojnie domowej, epoce komunizmu wojennego Polonia Uzbekistanska ozywia sie duchowo. Rozpoczal sie proces powstawania samoorganizacji polskiej ludnosci w Taszkencie. Polacy zaczeli organizowac sie, zawiazywac cos w rodzaju Centrum Polskiego, ktre informowaloby o sytuacji oglnej w Polsce. Utworzono w tym celu specjalne biuro posredniczace. Na spotkaniach ujawnila sie grupa lewicowa, ktra naciskala na komitet wykonawczy aby ten staral sie naklonic koscil i przelicytowac spoleczenstwo katolickie w celu przeznaczania budynku koscielnego na spotkania socjalno-rozrywkowe.

Taki pomysl wywolal ostra reakcje czlonkw polskiej spolecznosci. Okolo 370 osb publicznie zaprotestowalo. Ludzie z ksiadzem Rutenisem stwierdzili, ze pozbawienie nas kosciola jest obrazajace, bezprawne i zlem, stwierdzajac, ze do kosciola uczeszczaja oprcz Polakw inne narodowosci. Grupa lewicowa dala sie poznac z urzadzania bankietw z winem, bimbrem i jako organizacja wieczorw tanecznych urzadzanych w domu towarzystwa, siejac nielad i niemoralnosc.

Tamtejsza gazeta Prawda Wschodu nie rozumiejac zadania jakie mialo pelnic Centrum Kultury Polskiej dziwila sie uszczypliwymi aluzjami dlaczego wladze Centrum skladaja sie jedynie z Polakw a nie wymieszana jest z rznymi nacjami, dlaczego przy Centrum stworzona zostala wylacznie polska biblioteka z rozprowadzaniem jedynie polskiej literatury, dlaczego organizuje sie polskie spektakle, itp.. Oskarzono Polakw o osobliwy internacjonalizm.

Pomimo atakw ze strony wladz i konfliktw wewnetrznych zwiazanych z ideologicznymi rznicami epoki, towarzystwo polskie jeszcze pod koniec lat dwdziestych kontynuowalo swoja dzialalnosc. W tym czasie Centrum dysponowalo swoimi srodkami materialnymi. Przy towarzystwie dzialal punkt medyczny obslugujacy setki dzieci i doroslych dziennie. W bufecie mozna bylo zamwic sobie sniadanie czy obiad. Dla dzieci rodzin niezamoznych wydawano przeszlo 100 bezplatnych posilkw dziennie. Istnial chr, klko dramatyczne oraz sekcja sportowa.

* * *

Nadeszla wiosna 1989 roku. Znalezli sie entuzjasci. Na ulicach miasta pojawily sie ogloszenia skierowane do wszystkich Polakw i osb polskiego pochodzenia z odezwa ku zjednoczeniu sie Polonii. Rozpoczela sie kampania majaca na celu spisania wszystkich osb czujacych sie Polakami i gotowych uczestniczyc w odrodzeniu Polskiego Centrum Kulturalnego. Znalazlo sie 25 rodzin. Pierwszym osrodkiem konsolidacji byl koscil, do ktrego przychodzili Polacy nie tylko wierzacy ale i potrzebujacy a wsrd nich pseudo ateisci. Kazdy sie chcial poczuc czlonkiem wsplnoty polskiej, popraktykowac choc mowe polska. Zauwazono intensywny powrt do religii. Ludzie nieoczekiwanie chrzcili samych siebie i swoje dzieci.

Nalezy podkreslic, ze ogromna role odegrali jak zwykle duchowni, ktrzy obslugiwali nie tylko Taszkent ale i cala Srednia Azje az do Omska wlacznie. Przybylo do Uzbekistanu kilku duchownych rzymsko-katolickiego kosciola z Polski, Czechoslowacji, Anglii, Niemiec i Bialorusi. Obecnie w Taszkencie pracuje kilku misjonarzy z Polski i USA oraz siostry od Matki Teresy z Kalkuty. Doszlo rwniez do podzialw wsrd polonijnej grupy. Jednym wydawalo sie, ze Polonia jest jak glwny laczacy organizm, drudzy zakladali nowe organizacje spelniejace rznorakie funkcje wynikajace z potrzeb odradzajacej sie polskiej wsplnoty.

POLSKIE CENTRUM KULTURY

Pierwsza nazwa to Swietlica Polska, ktra skoncentrowala sie na odrodzeniu miejscowych Polakw, ich narodowych tradycji, obrzedw, swiat , itp. Tu zgrupowali sie przede wszystkim przedstawiciele najstarszego pokolenia, uciekajacy od spraw polityki. Ich dzialalnosc ograniczyla sie do organizacji wolnego czasu i towarzyskich spotkan przy kosciele po mszy swietej.

STOWARZYSZENIE UZBEKISTAN POLSKA

Ta organizacja zgrupowala ludzi bardziej mlodych, praktycznych, swiezo narodzonych biznesmenw, ktrzy obrali sobie cel pomocy Polakom w zyciu. Najpierw przy kosciele a pzniej w jednej ze srednich szkl miasta zorganizowano niedzielna szkole jezyka polskiego cos w rodzaju polskiej szkoly sobotniej w USA. Do pracy przyjechal na zaproszenie nauczyciel z Polski.

W 1990 roku, w szkole uczylo sie 20 uczniw, w 1992r. 24, w 1995r. 30, w 2000r. liczba nie prakraczala 50 uczniw. Wsrd uczacych sie z zapalem jezyka polskiego, kultury i obyczajw kraju swojego pochodzenia przewazala mlodziez do lat 16. Zainteresowanie polskoscia roslo rwnolegle z okazywana pomoca przez Polakw z ich historycznej ojczyzny. Pomaga im w tym nowo powstaly konsulat polski. Liczna grupa mlodziezy i doroslych skorzystala z odwiedzin swojego ojczystego kraju. Obecnie uczeszcza w polskich liceach i uczelniach kilkunastu studentw a wsrd nich dwie niewiasty wybierajac studia teologiczne w Warszawie.

Wokl tych dwu organizacji zgrupowalo sie okolo 60 osb czynnie dzialajacych. Koscil stara sie okryc opieka wszystkich czlonkw wsplnoty polskiej aby nie dochodzilo do niemadrych antagonizmw dajacych odczuc sie w przeszlosci. Mieszkanie obecne Polakw w Uzbekistanie nie oznacza ich pelnego zaaklimatyzowania sie. Nowe wladze wymagaja uczenia sie jezyka uzbeckiego, ktry staje sie urzedowym. Szczeglnie zmartwiona jest tym inteligencja i pracownicy umyslowi, ktrzy uzywali oficjalnego jezyka rosyjskiego. Praktycznie zaczelo im grozic bezrobocie. Wiekszosc z nich styka sie z objawami nacjonalistycznymi. Rozwija sie emigracja, w wiekszosci w glab Rosji. Sa przypadki wyjazdu do Polski. Zauwaza sie pozostawania mlodziezy w Polsce po studiach odbytych lub po odbytych kontraktach lub po wizytach rodzinnych. Innym, chcacym bardzo, trudno przeniesc sie do dalekiej ojczyzny z powodu nieznajomosci jezyka, braku krewnych w prostej linii, zabezpieczenia materialnego lub ze wzgledu malzenstw mieszanych. W sumie emigracja obecnie jest nieznaczna. Wiekszosc pozostalych Polakw pogodzila sie z losem i mysli o Uzbekistanie jako stalym miejscu zamieszkania.

Chcac zachowac polskosc w Uzbekistanie nalezy uczynic duzo odpowiednich krokw. Przede wszystkim trzeba mieszkajacym tu Polakom pomc w ten sposb aby sami uwierzyli w swoje sily, aby mieli na przyszlosc perespektywe dobrego jutra. Szczegnie odnosi sie to do najmlodszego pokolenia, ktre jest rosyjsko jezyczne nie z wlasnej winy. W odrznieniu od Koreanczykw, Rosjan, Niemcw czy innych mniejszosci narodowych Polacy praktycznie nie sa w stanie utrzymac i zabezpieczyc samodzielnie funkcjonowanie swojej polskiej mniejszosci narodowej. Polskie wladze nie spiesza sie z wystarczajaca pomoca. Bez panstwowych dotacji uzbekistanskich, z ojczystego kraju czy ludzi zamozniejszych, mieszkajacych w innych krajach nie moze byc mowy o podtrzymaniu polskiej grupy kulturalno-socjalnej. W tym celu nieodzowna jest rekonstrukcja polskiego kosciola, symbolu polskosci o ktrym wspomniano. Marzenie spelni sie dzieki pomocy Polakw z calego swiata. Jezeli uda sie zrealizowac ten ambitny plan, koscil ten stanie sie katedralnym soborem rzymsko-katolickim calej Srodkowej Azji oraz Centrum Kultury Polskiej na wysoka skale, ktre jest pomocne rwniez turystujacym Polakom lub walesajacym sie po swiecie jak ja. Bez protekcji finansowej czy materialnej polska spolecznosc opierajaca sie na entuzjazmie kilku aktywistw i energii paru misjonarzy rozwijac i zachowac sie nie moze. Po prostu nie stac ich na utrzymanie tych obiektw i organizacji. Unicestwienie tej okazji zmusi wielu ludzi polskiej grupy do stania sie zapomnianymi obywatelami Polski a Uzbekistanczykami. A to jest zlo konieczne i straszne odczucie!

Nadmienic trzeba, ze wiekszosc Polakw bedaca slowianami przyzwyczajona zyc systemem rosyjskim martwi sie o przyszlosc po rozpadzie bylego Zwiazku Radzieckiego. Rozpad ten nie jest przyjmowany z zalem lecz jako upadek w pewnym sensie swiata slowian w tym rejonie geograficznym opanowanym przez islam. Dla ludzi tych Polska i Rosja byla jednym duzym rejonem slowian, ktrzy zamieszkali te ziemie z woli historii.

Uzbekistan zamieszkuje okolo 10 milionw ludzi na powierzchni okolo 400 tys km kwadratowych w Azji Srodkowej. Ludnosc wielonarodowosciowa: Uzbekw 70%, Rosjan 12%, Tadzykw 6%, Kazachw 5% i mniejszosci narodowe. Stolica Taszkent, wieksze miasta: -Samarkanda, Andizan, Kokand. 75% ludnosci wyznaje religie islamu. Kraj nawadniany jest przez rzeki: Amu Darie, Syr Darie i Zerawszan. Klimat goracy, suchy, kontynentalny. Ludnosc zajmuje sie produkcja bawelny, hodowla jedwabnika, owiec karakuowych, bydla, uprawa winorosli. Uzbecka literatura w swoich poczatkach wiaze sie z twrczoscia slowna innych ludw tureckich i iranskich dawnej Azji Srodkowej. W sredniowieczu wytworzyla sie literatura w jezyku tzw. dzagatajskim. W XIX wieku nastepuje renesans i pisarze siegaja do starego jezyka ludw uzbeckiego. Nazwa Uzbekw pochodzi od chana Uzbeka, ktry w XIV w. zjednoczyl czesc szczepw na obszarze dzisiejszego Uzbekistanu. W XIX wieku ziemie podbila Rosja. W 1925 utworzono republike zwiazkowa ZSSR, ktra przetrwala do 1990 roku.

-zebral i opracowal Andrzej Sochacki

CENTRUM WAGABUNDY, Phoenix, Arizona

P.S. W celu uzyskania wiekszych informacji lub przekazania pomocy kontaktowac sie prosze z prezesem Polonii Uzbekistanskiej pania Elena Jakowlewa. Adres: g. Tashkient-700000

ul. Dmitrjewna U-1, dom 42 kb 1

Uzbekistan (tel: 33-54-21)

This entry was posted in Gazetka Przystań. Bookmark the permalink.