SPOSTRZEŻENIA Z ODWIEDZIN ARIZONY
Po kilkunastu latach włóczęgi po świecie znów odwiedziłem ten piękny i egzotyczny stan arizoński a w nim swoją rodzinę mieszkającą w Phoenix, Chandler i Mesie. Tym razem zainteresowany byłem oddziaływaniem długiego pobytu na obczyźnie społeczeństwa polskiego na psychikę, warunki socjalno-bytowe i duchowo-religijne.
Doszedłem do wniosku, że Amerykanie „na oko” są pracowici, mili, uprzejmi i życzliwi lecz nie prowadzący życia towarzyskiego zarażając tym inne grupy społeczne. Sąsiedzi nie interesują się sobą wzajemnie. U Polaków zauważyłem kłótliwość, brak łagodności, interesują się przeważnie swoimi biznesami, osobistym życiem codziennym, nie udzielają się społecznie. Nie zależy im na szerzeniu narodowej kultury, historii i literatury wśród swoich w rodzinie i młodzieży. Żyją w cieniu Amerykanów.
Będąc na mszy świętej w polskim kościele im. Matki Boskiej Częstochowskiej i na spotkaniu po, w salce przykościelnej, zauważyłem niezrozumiały dla mnie podział tej małej grupy polonijnej. Dało się zauważyć, że ksiądz Eugeniusz Bolda, nic nie robi w jej zintegrownie, tak jak by mu na tym nie zależało.
Warunki socjalno-bytowe na ogół w społeczeństwie amerykańskim są na wyższym poziomie lecz są też zauważalne grupy ludzi bezdomnych i narkomanów szczególnie gdy zapuścimy się w biedniejsze dzielnice miasta. Polacy trzymają się lepiej pod tym względem.
Społeczeństwo amerykańskie jest w większości religijne, duchowo bardziej ewangieliczne choć jest zróżnicowane pod względem wyznań. Religijność odczuwalna jest z obowiązków wypełniania jakie wskazuje wiara. U Polaków religijność jest manifestowana zewnętrznie przez stawienie się w kościele a mniej odrodzona ewangieliczna religijność wewnętrzna.
Polonia Arizońska według mnie jest mało widoczna w życiu publicznym swojego stanu. Być może jest to powód rozproszenia Polaków na tej pustyni utrudniającego dostateczne kontaktowanie się lub ochłodziła się miłość i tęsknota do własnego, ojczystego narodu, do swojej narodowej dumy, kultury, historii, literatury i sztuki. Dlatego uważam za stosowne, by emigracja polska zjednoczona pod egidą jedynego czasopisma w polskich rękach – „Polskiej Arizony” mogła mocniej i energiczniej, z wiekszym entuzjazmem, zaangażowaniem oraz inspiracją misyjną włączyć się do wspólnego działania na rzecz Wspólnoty Polonijnej. A także starać się włączyć swój dorobek kulturowo – religijny do ogólnego bogactwa Ameryki jak i kultury międzynarodowej w celu utrwalenia pokoju światowego, wolności, równości i braterstwa narodów.
Pragnąłbym pozdrowić i pożegnać się za pomocą tej wartościowej i potrzebnej nam na codzień gazety, zapoznanych mi zacnych przedstawicieli Polonii jak: ks. Włodzimierza Wróbla, Wiktora Żółcińskiego z radia „Pomost”, Kamilę Piotrowską – tłumaczkę językową, z wdzięcznością za gościnę – rodzinę państwa Sochackich z jej filarem podróży światowych Andrzejem, prof. dr Marka Wosińskiego – psychologa ze Stanowego Uniwersytetu Arizońskiego w Phoenix oraz wiele innych cennych osób. Wszystkie te osoby niezależnie od własnych problemów, trudności ekonomicznych i swoich umiejętności intelektualnych poświęcają dużo czasu społecznie by szerzyć dorobek polskości na ziemi amerykańskiej. Brawa dla nich! Należy brać z nich przykład.
God Bless Polonia! -prezydent „Jedności Braci Polskich” w Polsce,
turystujący -Włodzimierz Prokopiuk