Kilka dni w Perth zleciało szybko. Towarzyszyła temu piękna arizońska słoneczna pogoda (40 stC). Gościnny mi Klub Polski „Cracovia” i wspaniała kuchnia pomagała czuć się jak w rodzinnym domu. Wieczory przeciągały się grą w brydża w sali barowo-klubowej; zawsze brakowało kogoś do kompletu, przydałem się.
Zaprzyjaźniłem się z polonijnym podróżnikiem, który zwiedził Australię wzdłuż i wszeż – to emeryt – Tadziu Ochman. Wziąłem do serca jego uwagi. Uprzedzał mnie przed powodziami jakie panują na północy kraju. Zaproponował mi zabawić się w turystę i odbyć wycieczkę krajoznawczą po mieście. Ciekawy byłem ogólnego zwiedzenia Perth co nie udało mi się w dwóch poprzednich odwiedzinach Australii.
Wycieczkę uprzykrzał upał. W tym dniu termometr wskazywał 42 st C. w zachodniej stolicy Australii założonej w 1829 roku, miasta najbardziej słonecznego ze śródziemnomorskim klimatem, usytuowanego przyjemnie nad rzeką Swan River (Łabędzia Rzeka). Dziś populacja wynosi przeszło 2 miliony mieszkańców. W pierwszej kolejności pojechaliśmy do zmodernizowanego starego dworca kolejowego. Ciekawiła mnie jego adaptacja do wymogów życia współczesnego. Zostawiono niektóre ściany i miejsca stare wkomponowane w nowoczesne rozwiązania. Pogłębiono o dwa piętra wykorzystując na pasaże handlowe a nad torami peronów zainstalowano szklany dach. Metro znalazło tam przystanek na poziomie ulic. Zwiedziłem „Zachodnie Narodowe Muzeum” i „Muzeum of Art”. Spacer dla oka uprzyjemniały stare budynki i kościoły wplombowane w nowoczesne ściany oszkolych domów a samopoczuciowo zimne australijskie piwo „XXXX” w pasażu turystycznym.
Zostanie w pamięci panoramiczny widok Perth z jego wysokościowcami podziwianymi spod pomnika weteranów wojennych IWŚ, stojącego w Królewskim Parku nad rzeką jak i Grawitacyjne Centrum i Gingin Obserwatorium gdzie od 5 do 60 lat każdy znajdzie dla siebie coś interesującego.
Inną atrakcją pobytu w Perth była przejażdżka pod przewodnictwem znanej polonijnej matematyczki i duszy towarzyskiej – Małgorzaty Gutowskiej poza miasto do Nambung Narodowego Parku, gdzie podziwiałem na Pinnacles Pustyni sterczące czubki skał wyłaniających się z żółtego piasku od kilku centymetrów do pięciu metrów. Po panoramiczno widokowej jeździe do portu Cervantes mijaliśmy lotne białe pisaki jak mąka, które przemieszczają się z wiatrem wiejącym bez przerwy z miejsca na miejsce. W wietrzną pogodę ostrzega się kierowców przed złą widocznością na tym odcinku drogi.
…W ten sposób odczekałem kilka dni przed unormowaniem się pogody i otwarcia dróg dla samochodów osobowych.
Jechałem przyoceaniczną autostradą na północ śledząc z napięciem tablice ostrzegawcze. Przejeżdżając przez teren Aburgenów Pilbara zatrzymałem się na parę godzin w Porcie Hedland znanego z obsługiwania pływających stutysięczników cargo. Stanąlem na jednej z mniejszych ulic za Yacht Clubem by odpocząć w cieniu drzew. Nie udało się mrowie młodych Aburgenów nie dało szans odpoczynku. Chmarą podbiegały do samochodu i zaglądali do środka podskakując i drapiąc go przy okazji. Ludzie ci swym wyglądem twarzy straszyli aż ciarki przechodziły. Strach było wyjść z samochodu.
Aura sprzyjała mi, jakby dla mnie deszcze przestały padać, których obawiałem się szczególnie w okolicy Kimberley na północy kraju gdzie miałem jechać. Jadąc „Wielkim Północnym Higwayem” obserwowałem monitornig dotyczący powodzi i pożarów. Pierwsza noc w Północnym Terytorium Australii przypadła w Victoria River zatrzymując się w Parku Karawaniarzy.
W nieprzystającym deszczyku dojechałem Victoria Highway do Katherine, 300 km przed Darwinem. Tu nie deszcz mnie zatrzymał ale awaria „Zabawki”. Stało się z nienacka, kluczyk w stacyjkę i … prrrrr…, silnik nie kręci, nie miałem pojęcia co się stało, od początku wycieczki zapalał bez zarzutu. …Okazało się, że rozrusznik wysiadł i zmuszony byłem czekać przez weekend do poniedziałku na reperację.
…Stojąc i rozmyślając na uboczu stacji benzynowej „United” miło zrobiło się dla oka kiedy błysnęła powiewająca polska flaga z orzełkim na jakimś samochodzie. Zaskoczenie wilelkie, to Polacy wyrwali się z duszą wagabundy z turnieju tenisowego w Sydney „Australia Open” na zwiedzenie północnych terenów kraju. Byli to sportowcy z polską fantazją, Krakowianie Marek i Dagmara .
Poniedziałek, 2 luty 2014. Z ramienia Automobil Clubu Catherine podjechał lawetą mechanik, sprawdził awarię i potwierdził, że wymiana rozrusznika jest nieodzowna. Decyzja krótka, wymienić, samochód musi być sprawny jadąc solo. Po drodze nie można liczyć na pomoc kiedy odcinki pomiędzy stacjami paliwowymi są kilkust kilometrowej odległości a samochody w ciągu dnia można policzyć na palcach jednej ręki. „Zabawka” zalazła się w warsztacie naprawczym „Hobbit Auto Electrics”. Musiałem czekać do następnego dnia w pobliskim motelu by być w zasięgu „Zabawki”.
We wtorek przed południem znalazłem się na drodze do Darwin – miasta portowego końcowego na drodze północnej. Prawie 20 lat temu, kiedy zatrzymałem się w nim podczas rejsu dookoła świata s/y „Biały Orzeł” była to osada niskich domów. Życie rozrywkowe znane było w okolicy Yacht Clubu. Ciekawy byłem zmian.
Od pierwszego momentu, miasto ujęło mnie wprowadzającymi szerokimi ulicami do centrum. Wielka metropolia z wysokimi budynkami nowoczesnej konstrukcji widoczna z daleka ciekawiła mnie. Obecnie Darwin jest najbardziej nowoczesną stolicą Północnego Terytorium Australii. Jest miastem ponad 50 kulturowym żyjąc w harmonii pomiędzy sobą, miasto z atrakcyjnymi miejscami dla turystów.
Już pierwszego dnia spotkałem się ze znanymi mi Polakami sprzed 20 lat. Zmienili się nie do poznania. Zawsze byłem ciekawy zmian porównując siebie. Nie poznawaliśmy się w pierwszym momencie. Te 20 lat zrobiło nas innymi z wyglądu i ze sposobu życia. Pozostało w pamięci imię a z osobą trzeba było się od nowa zapoznawać.
Następny III Etap – azymut Cairns przez Alice Spring.
– Jędrek
Trochę statystyki:
Przed II Etapem: Zakup nowych opon na przód: 160.- USD
Zaopatrzenie w kuchenkę gazową i akcesoria (prezent Tadzia z Perth)
II Etap: Perth-Darwin: Pokonany dystans: 3 820 km
Koszt benzyny: 587.- $ USD
Czas przejazdu: 7 dni
Średnia szybkość przygody: 545 km/dzień
Szybkość na trasie: 130 – 140 km/godz
Kupno akumulatora: 115.- USD
Wymiana rozrusznika; 350.- USD
Od startu z Adelaide przejechanych 8 013 km